11 maja 1971 r. łódzka katedra św. Stanisława Kostki stanęła w płomieniach.
Od iskry z pociągu zapaliły się Gorzkowice koło Piotrkowa
11 maja 1895 w Gorzkowicach koło Piotrkowa wybuchł wielki pożar. Od iskry z parowozu ciągnącego pociąg zapaliła stojąca przy torach farbiarnia. Susza trwająca od tygodni ułatwiała szerzenie się pożogi, a wiatr kierował pęd iskier i dymu na pobliskie domy i kościół. Z ogniem walczyli mieszkańcy, pracownicy kolei, strażacy z majątków Kamieńsk, Niechcice i Wilkoszewice. Na próżno... Na zdjęciu Gorzkowice, lata 20. XX w.
11 maja 1895 w Gorzkowicach spłonął modrzewiowy kościół
Tak relacjonowała to warszawska Gazeta Świąteczna: "Spaliła się wieś Gorzkowice niedaleko od Piotrkowa. Przy tej wsi jest stacja drogi żelaznej, więc zatrzymują się pociągi kolejowe, idące z Warszawy ku Częstochowie lub w odwrotną strone. Był tam od wieków i kościół parafjalny, z drzewa wybudowany. Jak on wyglądał, przedstawia nam właśnie ten obrazek. Nie ocalał w pożarze i ten dom Boży, pamiątka z dawnych czasów; spłonął do szczętu. Dziś parafja Gorzkowicka, a szczególniej proboszcz jej ksiądz Kasprzycki, krząta się około zamierzonej budowy nowego kościoła"
11 maja 1895 w Gorzkowicach spłonął modrzewiowy kościół
Drewniany, modrzewiowy kościół parafialny w Gorzkowicach, zbudowany przez właściciela miejscowych dóbr Franciszka Zarębę w latach 1772-1773 r., był starannie utrzymywany. Stał na nasypie, otoczony starymi lipami, malowniczo przedstawiał się podróżujących przechodzącą tuż obok koleją. Spłonął razem z sąsiednimi domostwami. Choć parafia była uboga, w 1899 na miejscu kościołka drewnianego stanął nowy murowany. Na zdjęciu kościół w Gorzkowicach, lata 1914-1915