Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamienice Łódź. Hanna Zdanowska: Wojny wokół pomocy dla Łodzi nikt nie wygra, a przegra Łódź. Pakt dla Łodzi ratunkiem dla kamienic

Sławomir Sowa
Hanna Zdanowska oczekuje na zaproszenie ze strony wojewody, aby wyjaśnić, czego miałby dotyczyć proponowany przez niego audyt
Hanna Zdanowska oczekuje na zaproszenie ze strony wojewody, aby wyjaśnić, czego miałby dotyczyć proponowany przez niego audyt Krzysztof Szymczak
Czy możliwy jest ponadpartyjny pakt dla Łodzi? A jeśli tak, to na jakich warunkach go zawrzeć? Rozmawialiśmy już o tym z wojewodą Tobiaszem Bocheńskim, a teraz gościem na naszych łamach jest prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. Rozmowa z prezydent Łodzi Hanną Zdanowską o remontach łódzkich kamienic.

Uczestnikami paktu dla Łodzi powinni być ludzie mający doświadczenie, wiedzę techniczną, wiedzę o dziedzictwie narodowym

Wojewoda wystąpił do państwa z 20 pytaniami na temat stanu łódzkich kamienic, domaga się też przeprowadzenia audytu, aby w ogóle rozpocząć roz-mowy na temat rządowej pomocy dla Łodzi. Co Pani zamierza z tym zrobić?

Z chęcią odpowiem na wszystkie pytania, ponieważ pan wojewoda albo nie do końca rozumie problemy związane z rewitalizacją łódzkich kamienic, albo został przez kogoś wprowadzony w błąd. Kolejny audyt? Oczywiście zrobimy, tylko po co? My już teraz na bieżąco audytujemy każdą z kamienic. Przepisy mówią precyzyjnie o badaniach i eks-pertyzach, które musimy cyklicznie przeprowadzać. Być może panu wojewodzie chodzi o to, aby to wszystko dostać w jednym pakiecie. Jeśli tak, to będzie to olbrzymi pakiet danych i stos dokumentów. Jeśli natomiast pan wojewoda ma jakieś wątpliwości co do naszych danych, to, po pierwsze, chcę powiedzieć, że monitorowaniem stanu kamienic zajmują się specjaliści, a po drugie, pamiętajmy o tym, że kolejne, dodatkowe ekspertyzy to bardzo kosztowna rzecz. Mam nadzieję, że pan wojewoda przeznaczy na ten cel środki, choć lepiej byłoby, zamiast na kolejne badania, przeznaczyć je już na remonty.

Wojewoda podkreśla, że zależy mu na zewnętrznym audycie, ponieważ nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. W tym wypadku miasto.

Kamienice to, po pierwsze, sprawa nas wszystkich, a dane, które posiadamy, to informacje zebrane przez wieloletnich pracowników urzędu miasta, pracujących tu jeszcze za moich poprzedników. Podkreślam: nie mam nic przeciwko audytowi zewnętrznemu, ale to strata czasu i pieniędzy. Poza tym nie wiem, czy pan wojewoda zdaje sobie z tego sprawę, że nawet najlepszy audyt da mu odpowiedź tylko na pytanie o stan budynków, natomiast nigdy do końca się nie dowiemy, co znajduje się w poszczególnych mieszkaniach, bo choć miasto jest właścicielem lokali komunalnych, ich najemcy często nie wpuszczają administratorów do mieszkań.

Chce Pani z góry powiedzieć, że audyt i tak nie będzie kompletny?

Tak. Bez specjalnego prawa, które umożliwi nam wstęp do indywidualnych lokali, nie będziemy w stanie stwierdzić, czy na przykład we wnętrzach zachowały się elementy zabytkowe.

Droga do audytu, jak widać, jest najeżona przeszkodami, ale zauważyła Pani zapewne, że jest to warunek konieczny uzyskania pomocy rządowej?

Nie chcę nikogo urazić, ale mam wrażenie, że pan wojewoda niekoniecznie bazuje na prawdziwych informacjach.

Nie. Pan wojewoda mówi, że nie ma żadnych informacji, że to wy je macie.

Ja bardzo chętnie spotkam się z panem wojewodą. Zresztą wyraziłam taką chęć, pogratulowałam panu wojewodzie nominacji. Niestety, pan wojewoda kontaktuje się ze mną korespondencyjnie, chociaż urzęduje dosłownie przez ścianę. To naprawdę nie jest żaden problem, żeby sekretariat pana wojewody zadzwonił i zaprosił mnie na rozmowę. Wtedy moglibyśmy ustalić, czego potrzeba panu wojewodzie, żebyśmy rozpoczęli normalny dialog.

Bardzo chętnie spotkam się z panem wojewodą. Niestety, pan wojewoda kontaktuje się ze mną korespondencyjnie, chociaż urzęduje dosłownie przez ścianę

I wystąpiła Pani do wojewody z taką inicjatywą?

Wysłałam list gratulacyjny, otrzymałam odpowiedź i czekam.

Czeka Pani?

Kiedy pan wojewoda Zbigniew Rau objął funkcję, zaprosił mnie na kawę, poszłam, daleko nie miałam. To były czasy, kiedy staraliśmy się o wystawę Expo i współpraca, mimo różnic politycznych, układała się bardzo poprawnie. Kiedy kładziemy w mieście wodociągi, nie pytamy, czy to jest woda dla kogoś, kto głosował na PO, PiS czy SLD. Liczy się dobro wszystkich mieszkańców.

Więc czeka Pani na zaproszenie?

Tak, nie mam problemu, żeby pójść. A jak będzie trzeba, to mogę wprosić się sama. To naturalne, że jako miasto zabiegamy o kontakt z reprezentantem rządu.

Mówiła Pani na sesji o ponadpartyjnym pakcie dla Łodzi. Miałby dotyczyć tylko problemu kamienic czy być czymś szerszym? Kto miałby w nim uczestniczyć?

Łódź to nie tylko kamienice, to całe miasto pozostawione same sobie podczas transformacji ustrojowej. Problemów na taką skalę nie miał żaden inny samorząd w Polsce. I tego właśnie powinien dotyczyć ten pakt: pomocy dla miasta. Gdyby nie poprzednia koalicja, nie byłoby w Łodzi nowego Dworca Fabrycznego, nowego układu drogowego z autostradami, drogami szybkiego ruchu, ringu wokół Łodzi. Od ustępującego rządu Donalda Tuska Łódź dostała około 140 milionów euro na rewitalizację. Teraz oczekujemy kontynuacji pomocy.

To zupełnie inna skala. Mówicie Państwo o 13 miliardach złotych.

Tak. I mieliśmy obietnicę dalszego finansowania, ale nastąpiła zmiana rządu i od tej pory jest brak zainteresowania Łodzią.

No tak, Pani jest od zarządzania miastem, a rząd od dawania pieniędzy.

Absolutnie nie. To dzięki naszym, w tym moim osobistym działaniom w Ministerstwie Rozwoju, zaistniał pomysł, aby w ramach środków unijnych powalczyć o fundusze na rewitalizację. Skorzystała na tym nie tylko Łódź, ale i inne miasta w Polsce, którym przetarliśmy ścieżkę. To nie jest tak, że wyskoczyliśmy jak filip z konopi i wołamy: „Dajcie!” Wprost przeciwnie. Łódź już wydała olbrzymie pieniądze na remonty mienia komunalnego.

Sama Pani użyła tego filipa z konopi. Dlaczego po zawaleniu się dwóch kamienic w Łodzi nagle wyskoczyła Pani z apelem do premiera o pomoc rządową, a później z ekspresowym projektem specustawy dla Łodzi? Przecież stan łódzkich kamienic musiał być Pani znany od dawna.

O, przepraszam. Jak filip z konopi to wyskoczyły ustawy zabierające pieniądze samorządom. Rząd zmianami na szczeblu centralnym zabrał nam 150 milionów złotych na realizację swoich wyborczych obietnic, a ponadto zrzucił na nas olbrzymie koszty reformy edukacji i podwyżki wynagrodzeń. Od lat co roku dopłacamy ponad 500 milionów złotych do edukacji! Teraz jeszcze więcej dołożymy z podatków łodzian. A przecież te setki milionów złotych moglibyśmy wykorzystać na rewitalizację, zakup nowych tramwajów, ekologicznych autobusów. Tylko nagle okazało się, że tych pieniędzy nie mamy. To był impuls do mojego apelu. Gdyby budżet rósł tak jak do tej pory, tego apelu by nie było.

Dla pomocy dla Łodzi nie-zbędne jest porozumienie polityczne. Nie ujmując niczego wiceprezydentowi Wojciechowi Rosickiemu, to on występuje jako rozmówca wojewody Tobiasza Bocheńskiego, a przecież to Pani ma legitymację łodzian do rządzenia. No i wypadałoby, żeby rozmawiały ze sobą osoby na tym samym szczeblu.

Przywykłam do partnerskiego traktowania. Gdyby wojewodą był nadal pan Zbigniew Rau, zapewne rozmawialibyśmy o tym. Stało się jednak inaczej, nowy wojewoda zapoczątkował dialog przez media. I to pan wojewoda swoje ostatnie pismo z pytaniami o stan łódzkich kamienic także zaadresował do wiceprezydenta Rosickiego, czego, szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem.

Wróćmy jeszcze do paktu dla Łodzi. Kto oprócz Pani i wojewody miałby w nim uczestniczyć? Wojewoda wskazuje na społeczników, a nawet wymienia dwie osoby z nazwiska: Agnieszkę Wojciechowską van Heukelom i Urszulę Niziołek-Janiak. Jak Pani się na to zapatruje?

Uważam, że uczestnikami powinni być ludzie mający doświadczenie, wiedzę techniczną, wiedzę o dziedzictwie narodowym. Społecznicy oczywiście też, ale prawdziwi społecznicy, a nie politycy.

Panie van Heukelom i Niziołek-Janiak nie są prawdziwymi społeczniczkami?

Pani van Heukelom, nawet jeśli publicznie mówi, że występuje w obronie lokatorów, do czego ma oczywiście prawo, to jednak polityk startujący wielokrotnie w wyborach, któremu zależy głównie na budowaniu własnej rozpoznawalności. Urszula Niziołek-Janiak też startowała w wyborach na prezydenta. Zdobyła, co prawda, niewiele ponad 1 procent głosów, ale jednak trudno mówić w tych przypadkach o czystym społecznikostwie.

Wojewoda chyba przywiązał się do tych nazwisk...

To też stawia pod znakiem zapytania szczerość jego intencji. Boleję nad tym, ale mam nadzieję, że uda mi się przekonać pana wojewodę, aby prowadzić ten dialog w inny sposób. Chodzi o to, aby już na wstępie nie powodować zwarcia przez angażowanie osób niezainteresowanych rozwiązaniem sprawy, a tylko zbiciem kapitału politycznego.

Czy ta pomoc dla Łodzi musi odbywać się przez specustawę dla Łodzi, czy jest Pani otwarta na inne formy? Choćby ustawę o finansowaniu z Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków, o którym mówił wicepremier Piotr Gliński?

Specustawa reguluje sprawę pomocy dla Łodzi kompleksowo: począwszy od finansowania, a kończąc na zmianie nieżyciowych przepisów. Z jednej strony oznacza to możliwość szybszego wyprowadzania lokatorów, aby podjąć rewitalizację - a bywa, że wyprowadzenie lokatora zajmuje nawet 4-5 lat, co uniemożliwia remont. Dziś bez decyzji sądu nie możemy na przykład przeprowadzić lokatorów, nawet jeśli budynek może stwarzać dla nich zagrożenie. Gdybyśmy natomiast mieli konkurować o pieniądze z NFOZ z Krakowem, Gdańskiem czy Wrocławiem, to niewiele zostanie dla Łodzi. I choć na współpracę z wicepremierem Glińskim naprawdę nie mogę narzekać, to wszystko skończyłoby się na wyszarpywaniu pieniędzy na jeden czy dwa budynki.

Projekt specustawy zawiera też coś, co wojewoda Bocheński nazwał „rzezią łódzkiej secesji”.

Czasem, jeśli chce się uratować wszystko, można wszystko zaprzepaścić. Dziś bardzo często jest tak, że inwestorzy nie są w stanie spełnić wymogów konserwatora zabytków dotyczących niektórych detali we wnętrzach, więc nie robią nic, aż te budynki tak czy inaczej w końcu się zawalą. Takie są fakty. Lepiej chyba, przynajmniej w części obiektów, zachować tylko zabytkowe fronty i elewacje, uzupełniając je nowoczesnymi wnętrzami. Klimat miejsca zostanie zachowany, a prace będą tańsze i szybsze.

Powiedziała Pani: „Nie róbmy polityki, remontujmy Łódź”. Ale specustawa nie przejdzie, jeśli nie zadba Pani o przychylność polityczną strony rządowej. Jak Pani zamierza to zrobić?

Ja zawsze wypowiadałam się pozytywnie o wicepremierze Glińskim, który sprzyja Łodzi i jest dobrym łódzkim posłem. A co do pana wojewody, to mam nadzieję, że może uda mi się wreszcie z nim spotkać. O przychylność strony rządowej rzeczywiście może być trudno, bo o ile za czasów rządów PO-PSL samorządowcy związani z PiS byli traktowani tak samo jak ci z PO, to teraz ja przez cztery lata nie mogę się doprosić spotkania z ministrem sportu. Nie wszystko zależy ode mnie - rząd powinien też pamiętać, że Łódź to nie są wyborcy PO, tylko po prostu mieszkańcy Łodzi, miasta, które nigdy żadnego specjalnego programu od rządu nie dostało.

Ja się obawiam jednej rzeczy. Pani będzie obstawać przy specustawie, wojewoda przy audycie, bezpośrednich relacji między wami nie ma i w ostatecznym rozrachunku okaże się, że nad chęcią pomocy dla Łodzi przeważy chęć odniesienia sukcesu wizerunkowego.

Jestem ostatnią osobą, która chce tu robić politykę - ja chcę odnowić miasto. Niech mi pan wierzy: ja nie lubię nikogo prosić o pomoc, zwłaszcza przeciwników ze sceny politycznej, ale nie miałam wyjścia. I wierzę, że Łódź tę pomoc wreszcie otrzyma.

Wracamy do paktu dla Łodzi, który mógłby stworzyć dobrą atmosferę wokół rządowej pomocy dla miasta. Wiemy już, kogo by Pani chciała, a kogo nie. Kto mógłby zostać patronem takiego paktu, duchem opiekuńczym?

Dobrze by się stało, aby to był prezydent Rzeczypospolitej albo pan premier. To pokazałoby, że najważniejsze osoby w państwie potrafią działać ponad podziałami politycznymi i patrzą na interes społeczny. To jest ten moment, aby ktoś powiedział: „Faktycznie, przez wszystkie te lata zapomnieliśmy o tej Łodzi, jesteśmy jej coś winni”.

A tymczasem czeka Pani na kawę od wojewody...

Czekam, bo pomijając wszystko, jestem kobietą, więc wypadałoby... Wojny wokół pomocy dla Łodzi nikt nie wygra, a na pewno przegra ją Łódź.

CZYTAJ WYWIAD Z WOJEWODĄ ŁÓDZKIM

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomorskie Targi Mieszkaniowe "Dom Mieszkanie Wnętrze" w Gdyni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki