Jak mówią prokuratorzy, nie trzeba było wiele, żeby w dokumentach złożonych do urzędu skarbowego znaleźć pokrycie nakładów na kampanię. Wyjaśnienie jest proste: mąż. W dodatku okazuje się, że radny Domaszewicz przestrzelił z szacowanymi kosztami kampanii Kopcińskiej, które one ocenił na przeszło 140 tys. zł, z czego 60 tys. miało przypaść na druk i kolportaż ulotek. Tymczasem z faktur, które uznała prokuratura wynika, że cała operacja kosztował niecałe 80 tys. zł, z czego na ulotki przypada jedynie 1845 zł. Już wiemy, co tak śmieszyło radnego Magina, gdy mówił, iż najwyraźniej Domaszewicz nie może liczyć na przyjaciół, którzy rozniosą ulotki za darmo.
Ale było minęło. Warto pochylić się nad jeszcze jednym aspektem sprawy, a mianowicie legalnością prowadzonej kampanii. Mamy długą tradycję obchodzenia wszelkich mniej lub bardziej wyraźnych zakazów. Piwa nie wolno reklamować? No to powstaje Mariola o-kocim spojrzeniu. Kampanii nie wolno prowadzić? Więc polityk dziękuje wyborcom za spędzone razem cztery lata. Albo funduje mieszkańcom internet. Albo zaprasza na dyżur. Albo przypomina, kto zbudował drogę. Albo jeździ busem własnego imienia. Albo ma rodzinę, która prowadzi sieć kwiaciarni o nazwie tożsamej z nazwiskiem. Albo jest prezydentem miasta i o reelekcję zabiega podczas niekończących się konferencji i eventów. Jest oczywiste, że dla polityka kampania wyborcza zaczyna się następnego dnia po wyborach i trwa całe kolejne 4 lata. Byłoby dobrze skończyć z fikcją i udawaniem, że jest inaczej. A jeśli już ktoś jest poszkodowany, bo nie ma pieniędzy na autopromocję, to na pewno nie politycy obozu aktualnie rządzącego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?