Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kara dla "Antykomora" - tak. Więzienie - nie

Joanna Leszczyńska
Jerzy Szczepaniak, łódzki adwokat
Jerzy Szczepaniak, łódzki adwokat Dziennik Łódzki/archiwum/Krzysztof Szymczak
Twórcy portalu antykomor.pl grozi 5 lat więzienia. Proces mężczyzny, który w internecie obrażał prezydenta Bronisława Komorowskiego, budzi emocje społeczne, dzieli też środowiska prawnicze. "Jest to w interesie społecznym, żeby polityk mógł być krytykowany, bo na tym polega demokracja" - mówi mec. Jerzy Szczepaniak, łódzki adwokat, z którym rozmawia rozmawia Joanna Leszczyńska.

Rozpoczął się proces twórcy portalu Antykomor.pl, 26-letniego Roberta F., oskarżonego m.in. o znieważenie prezydenta Bronisława Komorowskiego. Na stronie Antykomor. pl znajdowały się m.in. gry polegające na strzelaniu do jego wizerunku oraz zdjęcia przedstawiające go, jak określiła to ABW, jako "prostytutkę, homoseksualistę, pijaka, uczestnika czynności seksualnych". Zdaniem oskarżonego to była tylko satyra i żarty. Można do tego tak podejść?

Można to ocenić przez pryzmat przepisów prawa, a tak naprawdę to głównie konstytucji, która zawiera jedną z podstawowych wolności obywatelskich, jaką jest gwarancja wolności słowa. Ale prawo to musi być ograniczone tym, że wolność słowa nie może być wykorzystywana w taki sposób, żeby naruszać godność ludzką i inne ludzkie wolności, np. wolność do dobrego imienia. Zatem cały problem sprowadza się do tego, gdzie jest granica tej wolności i jednocześnie, dokąd sięgają uprawnienia każdego obywatela do tego, żeby jego dobre imię było chronione. Ta granica, przyznaję, jest bardzo płynna. Zależy ona od poziomu kulturowego społeczeństwa, bo taki poziom będzie kształtował to, czy krytyka innych osób będzie wulgarna, brutalna, obraźliwa, czy też będzie mieściła się w ramach przyzwoitości. Poziom ten będzie też zależeć od orzecznictwa sądów, które wyznaczą granicę wolności słowa.

Dzisiaj te granice poszerzyły się, gdyż zmieniły się normy obyczajowe. Czy sąd powinien to wziąć pod uwagę?

Nie sądzę, by te granice poszerzyły się tak znacznie. Myślę, że te granice poszerzyły się o tyle, że pojawiły się wulgaryzmy w programach telewizyjnych, w filmach, ale nie sądzę, by społeczeństwo akceptowało naruszenie dóbr osobistych innego człowieka w taki sposób, który go przedstawia jako degenerata.

Ale wobec osób publicznych można sobie pozwolić na więcej, jak wynika z orzecznictwa Sądu Najwyższego.

Krytyka polityków to osobne zagadnienie. Tutaj te normy się rzeczywiście poszerzyły. Kiedyś te normy były zawężone z przyczyn politycznych. Dzisiaj polityka można krytykować w dowolny sposób. On się na to godzi, wchodząc do polityki. Takie jest istotnie orzecznictwo sądów. Jest to w interesie społecznym, żeby polityk mógł być krytykowany, bo na tym polega demokracja. Natomiast jeśli krytyka nie dotyczy działalności publicznej polityka, to nie wolno jej używać w sposób naruszający dobre imię człowieka.

A jakie jest Pana zdanie, jeśli chodzi o postępek Roberta F.?

Moim zdaniem, i takie bym prezentował przed sądem, nie można korzystać z wolności słowa w ten sposób, żeby przedstawiać drugiego człowieka w taki sposób, który sugeruje, że on jest pedofilem, złodziejem, alkoholikiem czy też człowiekiem nieuczciwym. Jaka powinna być w tym przypadku reakcja państwa, czyli reakcja wymiaru sprawiedliwości? Uważam, że nie powinno tutaj wchodzić w rachubę karanie karą pozbawieniem wolności, chociaż kodeks karny to przewiduje. Moim zdaniem, byłaby to sankcja absolutnie wyjątkowa, w absolutnie wyjątkowej, drastycznej sprawie. Natomiast sankcją powinna być kara finansowa. Historia ludzkości uczy, że ekonomia jest lepszym sposobem wpływania na postawę ludzi niż więzienie.

Kilka lat temu warszawski sąd umorzył sprawę Huberta H., oskarżonego o zniewagę prezydenta Kaczyńskiego. Sędzia uznał, że szkodliwość czynu jest niewielka, gdyż pijany Hubert H. obrzucając prezydenta obelgami nie godził w powagę urzędu, zwłaszcza że nie był autorytetem. Czy można się spodziewać pewnej analogii w ocenie sprawy twórcy strony Antykomor.pl przez sąd?

Ja nie widzę tutaj żadnej analogii. Twórca strony Antykomor.pl docierał nie do najbliższych przechodniów, jak Hubert H., tylko do milionów ludzi. Poza tym publikacja zdjęć, jakichś sugestii, dotyczących prezydenta Komorowskiego nie była wynikiem spontanicznych negatywnych emocji, tylko wiązała się z przemyślanym złym zamiarem i wieloma czynnościami przygotowawczymi. Ja tu widzę zasadniczą rozbieżność.

Robert F. ma ponadto zarzut posługiwania się sfałszowanymi dokumentami i cudzym dowodem osobistym. Za to też nie powinien otrzymać kary bezwzględnego pozbawienia wolności?

Żaden poważny adwokat nie może się wypowiedzieć o wysokości kary, nie znając okoliczności sprawy. To jest zupełnie inna kategoria przestępstw. Trudno mi to ocenić, bo nie znam wszystkich okoliczności, ale przestępstwo fałszowania dokumentów czy posługiwania się cudzym dowodem osobistym może być niezwykle groźne. Co do zasady, sądy muszą mieć możliwość wymierzania, zależnie od okoliczności sprawy, zarówno kary łagodnej grzywny, czy też w szczególnych przypadkach kary pozbawienia wolności.

W internecie Robert F. spotyka się także z obroną, że to zamach na wolność słowa. Internauci wypominają ABW, że wkroczyła do jego mieszkania i zabrała laptop. W kontekście Amber Gold gorliwość ABW budzi złośliwe komentarze...

Ci, którzy powołują się na wolność słowa, mają oczywiście rację, bo to jest wolność konstytucyjna. Natomiast tych, którzy w tej konkretnej sprawie powołują się na wolności obywatelskie, zapytałbym, jak by się czuli, gdyby oni lub ich rodziny byli przedmiotem tych "żartów". Nie znamy motywacji osób, wypowiadających się o prawie do wolności słowa. One mogą być szlachetne, ale mogą być i polityczne. Niektórzy spośród tych, którzy dziś tak bardzo krytykują postawienie Roberta F. przed sądem, kiedyś, kiedy prezydentem była osoba z "ich partii politycznej", protestowali bardzo mocno, kiedy było jakiekolwiek zagrożenie dobrego imienia "ich prezydenta".
Rozm. Joanna Leszczyńska

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki