Studentka sadła z pokruszonego stopnia schodów pod ul.Pabianicką przy Dubois w Łodzi. Stała się niepełnosprawna
Pani Karolina z Łodzi cztery lata temu pojechała tramwajem do Portu Łódź, by kupić prezent na Dzień Matki. Po drodze miała schody do przejścia podziemnego pod skrzyżowaniem ulic Pabianickiej i Dubois.
- Stanęłam na skruszonym stopniu i spadłam – opowiada Karolina
Wypadek okazał się poważny. Doszło do urazu stopy, w tym zerwania więzadła i uszkodzenia nerwu strzałkowego i kulszowego. Łodzianka przeszła kilka operacji, jednak nadal porusza się z trudem i o kulach.
- Na początku miałam nadzieję, że wrócę do zdrowia. Jednak rok temu stało się jasne, że nerw nie jest już w stanie się zregenerować – mówi.
Z powodu wypadku kariera trenera sportowego stała się niemożliwa. Pani Karolina zmieniła specjalizację na studiach na dietetykę w sporcie, ale mimo skończonych studiów jest bezrobotna. Jej problemy zdrowotne wciąż się nie skończą - niedawno okazało się, że w konsekwencji urazu nogi szwankuje jej też kręgosłup.
Dlatego za pomocą internetowej zbiórki chce zdobyć pieniądze na sprzęt ortopedyczny. Zgłosiła się też do Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi z żądaniem zadośćuczynienia i odszkodowania. Jej adwokat Jerzy Ciesielski precyzuje, że mogą to być nawet setki tysięcy złotych.
Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydenta Łodzi podkreśla, że takie sprawy rozstrzyga ubezpieczyciel.
- Miasto jest objęte ubezpieczeniem od takich zdarzeń – podkreśla. Na razie jednak ubezpieczyciel odmówił wypłaty ze względu na przedawnienie. Łodzianka ma się odwoływać.
W ostatnich dniach ZDiT wygrodził schody i zajął się remontem. Wczoraj na stopnie wylewano świeży beton. Pani Karolina jest przekonana, że to po zgłoszeniu jej wypadku.
Problemem pani Karoliny zainteresowała się jej sąsiadka Anna Kaźmierczak, właścicielka restauracji Oliviarnia, działaczka partii Polska Liberalna – Strajk Przedsiębiorców, znana już łodzianom z walki z lockdownem. Nagłośniła sprawę i zapowiedziała szersze zajęcie się stanem łódzkich schodów.
- Zazwyczaj jeżdżę samochodem. Nie miałam jednak pojęcia w jakich warunkach muszą poruszać się piesi – mówi Kaźmierczak. - Wszyscy wiedzą, że w Łodzi w jezdniach są dziury. Ale to nie jest jedyny problem – mówi.
Na potwierdzenie swoich słów Anna Kaźmierczak radzi przyjrzeć się innym schodom – prowadzącym do podjazdu głównego wejścia do szpitala Matki Polki. Tam też odpadają fragmenty stopni i trzeba uważać.
- Te schody prowadzą, dosłownie i w przenośni do szpitala – zauważa.
Pani Karolina zgłosiła się też do radnych. Marcin Hencz (KO) zna sprawę. Jak przyznaje schody są co roku naprawiane, ale zdarzają się na nich popękane kafelki.
- Jest wiele głosów mieszkańców, żeby zlikwidować schody i zrobić zwykłe przejścia dla pieszych. To stara konstrukcja, nie ma ramp dla wózków – mówi radny. Jak dodaje rozmowy w tej sprawie już były, ale koszt likwidacji takiego przejścia to około 2 mln zł. A takie przejścia pod ulicą Pabianicką są trzy.
Podobnego zdania jest Hubert Barański z łódzkiej Fundacji Fenomen.
- Tych schodów w ogóle nie powinno tam być – ocenia.
Zapewnia, że zna osoby z tych okolic, które przesiadły się do samochodu, bo nie były w stanie dojść z wózkiem dziecięcym do tramwaju jadącego ulicą Pabianicką.
- Tramwaj jest tam kompletnie niedostępny dla osób z dysfunkcją ruchową. Brakuje przejścia dla pieszych na poziomie zero, a samochody i tak w tym miejscu stoją, bo na skrzyżowaniu jest sygnalizacja świetlna – wyjaśnia.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?