Łódzkie organizacje pozarządowe stworzyły kartę lojalnościową, która ma kontrolować rozdawanie pomocy uchodźcom z Ukrainy. Bo darów jest coraz mniej, a zdarzały się nadużycia.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Cartitas Archidiecezji Łódzkiej oraz Centrum Służby Rodzinie Archidiecezji Łódzkiej przygotowały kartę, która rejestruje wydawaną uchodźcom z Ukrainy pomoc. Chodzi o to, by lepiej zarządzać darami i by ktoś nie brał ich zbyt dużo.
Karta wzorowana jest na sklepowych kartach lojalnościowych. Po zeskanowaniu znajdującego się na nich kodu pracownik lub wolontariusz punktu pomocy widzi w komputerze, jakie przekazane rzeczy są „na koncie” danego uchodźcy. Organizacje przygotowały system samodzielnie: kupiły plastikowe karty, drukarki do nanoszenia kodu, a program napisali wolontariusze CSR.
- Chodzi o to, żeby nie było powielania darów – mówi Tomasz Kopytowski, rzecznik łódzkiej Caritas. Jak wyjaśnia uchodźcy zgłaszają się po pomoc do różnych organizacji i przy tak ogromnej rzeszy osób trudno jest kontrolować, kto już jaką pomoc dostał.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Teraz wszystko ma być jasne.
- Jeśli wolontariusz zobaczy, że ktoś przed trzema dniami w jednej organizacji dostał materac, a prosi o kolejny, to może przynajmniej zapytać, czy następny materac jest mu rzeczywiście potrzebny- wyjaśnia rzecznik.
Jak dodaje Michał Bogusławski z CSR podczas dystrybucji pomocy zdarzały się nadużycia.
- Na przykład pobierane dary trafiały na rynek wtórny – mówi.
Karty będą warunkiem wejścia do otwieranego dziś w Porcie Łódź Butiku Pełnego Dobra. To nietypowy sklep, w którym uchodźcy za darmo będą mogli dostać obuwie lub odzież. Do systemu kart włączyła się też PCK, ale organizatorzy myślą już o rozszerzeniu programu na polskich potrzebujących.
- Jeśli pilotaż się sprawdzi, planujemy wprowadzić to rozwiązanie dla wszystkich naszych podopiecznych – mówi Tomasz Kopytowski.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Szacuje się, że w całym województwie łódzkim przebywa 50- 70 tys. uchodźców, znaczna ich część mieszka w Łodzi. W ostatnich dniach napływ nowych zmniejszył się, ale wciąż wiele osób potrzebuje pomocy. Tymczasem darów jest coraz mniej.
- Niestety widzimy, że z dnia na dzień darów ubywa. Coraz mniej jest ich w koszach sklepowych i miejscach, z których odbieramy żywność. To naturalne, bo pomoc trwa już 50 dni i portfele darczyńców są uszczuplone – mówi Kopytowski. Jak dodaje jego organizacja zacznie wkrótce sama kupować żywność, wykorzystując środki przekazane w trakcie zbiórek.
CZYTAJ DALEJ>>>
.