Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kary za fałszywe alarmy bombowe. Kręcą bat na „bombiarzy”

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Kary za fałszywe alarmy bombowe mają wzrosnąć 10 razy, do 15 tysięcy złotych. Nad taką zmianą pracuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Skierniewice, koniec kwietnia tego roku. Dyżurujący policjant odbiera wieczorem zgłoszenie o podłożeniu ładunku wybuchowego w jednym z domów i na cmentarzu. Policjanci jadą na miejsce, sprawdzają teren, niczego nie znajdują. Wpadają za to na trop 27-latka, który mieszka przy tej samej ulicy. Mężczyzna ma przy sobie telefon z wyjętą kartą SIM. Dwa dni później słyszy zarzuty, grozi mu 8 lat więzienia.

Łowicz, kilkanaście dni wcześniej. Dyżurny policji w środku nocy odbiera telefon o podłożeniu ładunku wybuchowego, bez konkretnej lokalizacji. Policja sprawdza potencjalne cele ataku terrorystycznego, nic nie znajduje. Dwa tygodnie później policjanci zatrzymują 25-latka, ma przy sobie telefon, z którego dzwonił tamtej nocy.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Kolejny bombowy "żart" w Łowiczu. Sprawca trzeźwieje w policyjnym areszcie

W marcu fałszywy alarm bombowy paraliżuje lekcje w szkole podstawowej i gimnazjum przy ul. Sterlinga w Łodzi. Przed uczniami jeszcze trzy lekcje, gdy miejskie służby dostają informację o podłożeniu ładunku wybuchowego. Dyrekcja decyduje, że uczniów trzeba ewakuować, czekają na boisku, ładunek nie zostaje znaleziony.

Jak wynika z danych Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, tylko od stycznia do końca kwietnia tego roku policjanci w naszym województwie zatrzymali trzech sprawców fałszywych alarmów, w tym jednego, który nie skończył jeszcze 18 lat.

- W ubiegłym roku zatrzymaliśmy sześciu sprawców, w tym dwóch nieletnich, a w 2014 r. ośmiu sprawców, z których trzech nie skończyło 18 lat - mówi mł. asp. Aneta Sobieraj z biura prasowego łódzkiej policji.

Często dzwoniący są pod wpływem alkoholu, nie zawsze zdają sobie sprawę z konsekwencji.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Alarmy bombowe w całej Polsce. Ewakuacja urzędów, ministerstw i sądów

Fałszywe alarmy to nie tylko łódzka specyfika. Na Pomorzu nie ma miesiąca, by nie doszło do takiej sytuacji. Alarm o ładunku, którego nie było, znacznie opóźnił rozpoczęcie procesu w sprawie Amber Gold.

To może się zmienić. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji powstał specjalny zespół, który opracowuje rekomendacje prawne dotyczące kwestii fałszywych alarmów. Resort zapowiada bowiem zaostrzenie kar dla autorów fałszywych alarmów. Szczegóły nie zostały jeszcze podane do publicznej wiadomości, ale założenie jest takie, że sprawcy będą płacić wyższe kary finansowe. Obecnie, jeśli dojdzie do ewakuacji wskutek fałszywego alarmu, to osoba, która go wszczęła, może trafić do więzienia na przynajmniej pół roku, a maksymalnie na osiem lat.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Jeśli jednak do ewakuacji nie dojdzie, to sprawa traktowana jest jako wykroczenie, a wówczas konsekwencje są znacznie łagodniejsze. Sprawcy grozi wówczas areszt, ograniczenie wolności albo grzywna, a jej maksymalna wysokość to 1,5 tys. zł. I właśnie ten zapis wzięli pod lupę eksperci z ministerstwa, którzy uważają, że kara finansowa jest zbyt niska i nie odstrasza sprawców. Kara miałaby wzrosnąć dziesięć razy, do kwoty 15 tys. zł.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Sprawca fałszywego alarmu bombowego w Uniejowie zatrzymany przez policję

Zdaniem Andrzeja Mroczka, byłego policjanta i specjalisty ds. bezpieczeństwa Uniwersytetu SWPS, fałszywe alarmy bombowe wywołują cztery grupy osób. To ci, którzy mają w tym jakiś cel, jak np. odwołanie rozprawy sądowej czy klasówki lub ci, którzy czują się skrzywdzeni przez instytucje sądowe. Na taki krok decydują się także ci, którzy odczuwają podniecenie, w chwili gdy wykonują telefon z informacją o ładunku. Ostatni typ to typowi żartownisie.

Fakty
Fałszywe alarmy bombowe na początku kwietnia sparaliżowały na kilka godzin działalność dwóch lotnisk: im. Chopina w Warszawie oraz w pod-warszawskim Modlinie.
Nieprawdziwą informację o podłożeniu ładunku wybuchowego na lotniskach telefonicznie przekazał 29-letni mieszkaniec Starachowic. Mężczyzna - jak się potem okazało - był pijany. Gdy zatrzymała go policja, miał we krwi 2,5 promila alkoholu. Wyraził skruchę i chęć dobrowolnego poddania się karze.
Telefony spowodowały ewakuację obu lotnisk i duże opóźnienia w odlotach i przylotach. Lotnisko im. Chopina zamierza domagać się od mężczyzny zwrotu kosztów ewakuacji i odszkodowania. Z tego portu ewakuowano bowiem 300 osób, a 13 samolotów miało opóźnienie.
Pod koniec marca także zarządzono ewakuację lotniska w Modlinie, a powodem był także telefon o podłożonej bombie. Ładunek nie został odnaleziony. Wówczas przewoźnik, czyli Ryanair, oszacował straty na 360 tys. zł, a sam port na kilkanaście tysięcy złotych. Może się więc okazać, że sprawca alarmu do końca życia będzie spłacał koszty ewakuacji i odszkodowanie. Zarówno linia lotnicza, jak i przedstawiciele portu mogą dochodzić odszkodowania na drodze cywilnej.

wsp. Maciej Pietrzak

MATURA 2016|MATURA 2016 POLSKI - podstawowy i rozszerzony [ARKUSZE, ODPOWIEDZI matura 2016 polski]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki