Na tory województwa łódzkiego wyjeżdża codziennie 168 pociągów pasażerskich. Niemal każdego dnia któryś jest opóźniony. Każdy pociąg opóźniony o przynajmniej 10 minut to kara 100 zł. Za ubiegły rok Przewozy Regionalne zapłaciły marszałkowi karę w wysokości 237,6 tys. zł, rok wcześniej była to kwota 217 tys. zł. Za pierwsze półrocze tego roku naliczono karę w wysokości 81,6 tys. zł.
Urząd Marszałkowski w Łodzi przeznacza rocznie na Przewozy Regionalne 63 mln zł. Płaci i wymaga. W umowie o świadczeniu usług publicznego transportu kolejowego są zapisane kary, jakie przewoźnik musi zapłacić, jeśli pociąg przyjedzie opóźniony lub wcale nie wyjedzie w trasę. Oprócz opóźnienia o 10 minut, karanego kwotą 100 zł, są też przewinienia, karane wyższą stawką: 200 zł trzeba zapłacić za uruchomienie składu o mniejszej pojemności oraz zły stan techniczny i sanitarny taboru. 300 zł wynosi kara za brak zapewnienia komunikacji zastępczej w przypadku odwołania w części relacji pociągu, a 400 zł w przypadku odwołania całej relacji pociągu bez zapewnienia komunikacji zastępczej.
Kary nie są naliczane, gdy pociąg ma opóźnienie spowodowane tym, że musiał czekać na stacji na inny pociąg, z którego mieli przesiąść się podróżni. Kary nie obowiązują, gdy brak punktualności wynika z warunków atmosferycznych, z winy podróżnych, z powodu wypadku lub klęsk żywiołowych.
- W przypadku opóźnień Przewozy Regionalne zobowiązane są informować urząd marszałkowski do piętnastego dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym zostało odnotowane opóźnienie pociągu. Z kolei o pociągach odwołanych przewoźnik powinien poinformować najpóźniej pierwszego dnia roboczego po dniu, w którym pociąg z przyczyn technicznych nie mógł wyjechać na trasę - mówi Michał Stilger z biura prasowego Przewozów Regionalnych w Warszawie.
Sposób naliczania kar w województwie łódzkim bardzo różni się od systemów, obowiązujących w innych regionach. W Kolejach Mazowieckich oblicza się odsetek opóźnionych pociągów. Jeżeli 95 proc. składów przyjeżdża punktualnie, to nie ma kar. Te zaczynają się, gdy współczynnik spadnie poniżej 95 proc. Kara wynosi wtedy 5 tys. zł. A jeśli doszłoby do sytuacji, gdy punktualność pociągów spadnie poniżej 90 proc., przewoźnik musi zapłacić 30 tys. zł. Wypuszczenie na trasę pociągu o mniejszej pojemności - za co w Łódzkiem płaci się 200 zł - na Mazowszu jest karane kwotą tysiąca złotych.
Na Śląsku dopiero od niedawna wprowadzono opłaty za opóźnione pociągi. Wcześniej, gdy podróżnych woziły Przewozy Regionalne, a nie Koleje Śląskie, kary były symboliczne albo trudne do wyegzekwowania przez urzędników. Nowa umowa nie jest tak restrykcyjna jak w stolicy, ale oparta jest o te same mechanizmy. Próg punktualności na Śląsku ustalono na 92 proc. Za każdy procent spadku wskaźnika trzeba zapłacić 2,5 tys. zł. Jeśli w trasę wyjedzie pociąg z mniejszą liczbą miejsc niż precyzuje to umowa, przewoźnik musi zapłacić 250 zł. Brak komunikacji zastępczej w przypadku odwołania pociągu kosztuje 500 zł. Tyle samo trzeba płacić, jeśli pociąg jest zepsuty lub brudny.
Rekordowe kary za opóźnione i odwołane pociągi wypisał w ubiegłym roku marszałek województwa wielkopolskiego. Kwota wyniosła 1,5 mln zł. W kujawsko-pomorskim w ubiegłym roku kary sięgnęły 800 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?