- 30 września chciałem jechać do Kołobrzegu - opowiada pan Jerzy. - 17 września kupiłem bilet na dworcu PKS Łódź Kaliska. Jeszcze przy kasie upewniałem się, czy będę mógł zmienić termin odjazdu, gdyby moje plany się zmieniły. Zapewniano mnie, że jest to możliwe nawet na godzinę przed odjazdem.
Właśnie dzień przed odjazdem pan Jerzy dowiedział się, że będzie musiał zostać w Łodzi. - Miałem wyjeżdżać ok. godz. 22. - Tuż po godz. 20 byłem na stacji, by zmienić dzień wyjazdu. Ale kasa była już zamknięta. Poczekałem do godz. 22. Myślałem, że sprawę załatwi kierowca autobusu. Ale kierowca nie był w stanie mi pomóc. Miałem przyjść w poniedziałek do biura PKS.
W poniedziałek florysta usłyszał od pracownika biura, że bilet przepadł.
- Tłumaczyłem pracownicy PKS, że nie mogłem znać godzin otwarcia kasy, bo nigdzie nie ma wywieszonej informacji - dodaje pan Jerzy. - Wtedy pani pokazała mi tablicę ogłoszeniową na zewnątrz biura, na której było z 15 pisanych drobnym maczkiem kartek z regulaminem funkcjonowania dworca. Pokazała palcem jedną z nich, na samej górze, jakiś metr ponad linią wzroku "O, tam". Oniemiałem. Tej kartki nie można było dostrzec.
- Nie rozumiem, jak dworzec, który pracuje całą dobę, może zamykać biuro o godz. 20. Złożyłem reklamację.
Jolanta Kluf, kierownik w łódzkim PKS, potwierdza, że wpłynęła skarga. - Odpowiedź wyślemy w ciągu dwóch tygodni. Dodam, że regulamin dla podróżnych jest wywieszony w ogólnodostępnym miejscu - twierdzi Jolanta Kluf.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?