Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasjerka oskubała spółdzielnię Radogoszcz-Wschód?

Agnieszka Magnuszewska, Wiesław Pierzchała
We wtorek zarząd SM Radogoszcz-Wschód może zostać odwołany
We wtorek zarząd SM Radogoszcz-Wschód może zostać odwołany fot. Paweł Nowak
Afera finansowa w Spółdzielni Mieszkaniowej Radogoszcz-Wschód. Pojawiły się niepokojące sygnały, że kasjerka Zofia K. mogła wyprowadzić z kasy spółdzielczej przeszło 100 tys. zł. Sprawą zajęła się prokuratura, ale jeszcze nie przesłuchała kasjerki.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury złożyły władze spółdzielni z prezesem na czele.

- Z zawiadomienia wynika, że kasjerka dokonała przywłaszczenia powierzonego jej mienia w wysokości 83 tys. zł - precyzuje Ilona Tarkowska, zastępca prokuratora rejonowego Łódź-Bałuty. - Oczywiście, nie są to nasze ustalenia, dlatego kwota ta zostanie zweryfikowana. Sprawdzimy, czy spółdzielnia w ogóle poniosła straty i w jakiej wysokości. W sprawie tej wszczęto już postępowanie przygotowawcze. Zleciliśmy policji czynności procesowe, takie jak przesłuchanie świadków, zbadanie dokumentów, itp.

Sprawa się skomplikowała, bowiem do prokuratury wpłynęły jeszcze dwa doniesienia w tej sprawie. Troje spośród 15 członków rady nadzorczej spółdzielni zarzuciło 3-osobowemu zarządowi niedopełnienie obowiązku nadzoru nad funduszami spółdzielni.

- Przede wszystkim zabrakło nadzoru nad pracownikami. Dopiero teraz dowiedzieliśmy się, że kasjerka miała 14 tys. zadłużenia w czynszu - podkreśla Albin Wawrzyniak, członek rady nadzorczej.

Poza tym o wypływie pieniędzy z kasy zarząd poinformował radę dopiero 3 września.

- A wiedział już o tym 27 sierpnia. Przez ten czas ani nie zaplombował kasy, ani nie zabezpieczył komputerów. Do tego przez cztery dni po wykryciu sprawy kasjerka wciąż miała przy sobie klucze do kasy. W tym czasie mogła się wybielić - zaznacza Albin Wawrzyniak. - Według zarządu ubyło 83 tysiące, ale według nas, dodatkowe 20 tysięcy zniknęło też z kasy pożyczkowo-zapomogowej.
Zarząd spółdzielni, w odpowiedzi na zarzut trzech członków rady nadzorczej, wystąpił przeciwko nim do prokuratury za złożenie doniesienia opartego na fałszywym zarzucie. Nie da się jednak ukryć, że kasjerka została zwolniona dyscyplinarnie dopiero po czterech dniach. Dyscyplinarnie zwolniono również panią Elżbietę, pracownicę księgowości, która twierdzi, że już 25 sierpnia poinformowała główną księgową i zarazem zastępczynię prezesa o nieprawidłowościach w kasie.

- Już w czerwcu zaczęłam się przyglądać fakturom wpłat, bo kwoty wpłacane na konto bankowe spółdzielni były niższe od tych, które wpływały do naszej kasy. W sierpniu byłam już pewna, że do banku nie trafiają wszystkie pieniądze - mówi pani Elżbieta, która pracowała w spółdzielni 20 lat. - Poszłam z tą informacją do głównej księgowej, która ani nie wezwała policji, ani nie zaplombowała kasy. Natomiast ja zostałam dyscyplinarnie zwolniona.

Zarząd na razie nie poniósł żadnych konsekwencji, chociaż pani Elżbieta poinformowała radę nadzorczą o jego kolejnym przewinieniu.

- Na posiedzenie rady 3 września musieliśmy przygotować sfałszowane dane. Według nich, bilans spółdzielni na koniec lipca był zerowy, a tak naprawdę brakowało już wtedy 75 tysięcy na koncie bankowym - twierdzi pani Elżbieta.

Co na to Zbigniew Zasada, prezes spółdzielni? W sekretariacie usłyszeliśmy, że nie będzie miał dla nas czasu. Na wtorek troje członków rady zapowiada próbę odwołania prezesa i jego zastępców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki