Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa budowlana na Sienkiewicza. Prokuratura oskarżyła trzy osoby

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Do pamiętnej katastrofy budowlanej, kiedy zawalił się trzypiętrowy budynek, doszło 23 listopada 2015 r. przy skrzyżowaniu ul. Tuwima i Sienkiewicza. Nikt nie zginął, ale ewakuowano pięć osób
Do pamiętnej katastrofy budowlanej, kiedy zawalił się trzypiętrowy budynek, doszło 23 listopada 2015 r. przy skrzyżowaniu ul. Tuwima i Sienkiewicza. Nikt nie zginął, ale ewakuowano pięć osób Grzegorz Gałasiński
W sprawie pamiętnej katastrofy u zbiegu ul. Tuwima i Sienkiewicza w Łodzi, gdzie zawalił się budynek biurowy, prokuratura oskarżyła trzy osoby

Na ławie oskarżonych zasiądzie dyrektor spółki, która była właścicielem zawalonego budynku, a także szefowie dwóch firm, którzy na zlecenie wykonywali tam prace remontowo-budowlane.

Śledczy podkreślają, że wspomniany dyrektor został już skazany prawomocnie za samowolę budowlaną. Natomiast prace w budynku, który runął, wykonywane były bez stosownych pozwoleń, projektów i nadzoru ze strony fachowców.

Przypomnijmy, czterokondygnacyjny budynek przy ul. Sienkiewicza 47 zawalił się 23 listopada 2015 r. Budynek z 1880 roku pełnił funkcję biurowo-usługowe. Na szczęście nikt nie zginął, niemniej podczas katastrofy ewakuowano pięć osób: trzech pracowników firmy budowlanej, którzy wykonywali tam na parterze prace remontowe, a także portiera i osobę przebywającą na drugim piętrze.

W sprawie katastrofy, której skutki mogły być tragiczne, śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Łódź - Śródmieście. Dopatrzyła się licznych nieprawidłowości i oskarżyła trzy osoby. Są to: 40-letni Tomasz B. z Łodzi, dyrektor ds. handlowych i komercjalizacji firmy będącej właścicielem budynku. Ma on średnie wykształcenie. Z zawodu jest technikiem żywienia zbiorowego. W jego sprawie prokuratura nie zastosowała zabezpieczenia majątkowego, lecz jedynie dozór policyjny.

Kolejni oskarżeni to 55-letni Lesław K. ze Zgierza, z zawodu technik mechanik oraz 39-letni Łukasz B. z Łodzi, z zawodu piekarz. Obaj prowadzą firmy budowlano-remontowe.

Katastrofa budowlana na Zielonej. Zawaliła się kolejna część pustostanu [ZDJĘCIA]

Dyrektorowi Tomaszowi B. prokuratura zarzuciła, że między grudniem 2014 r. a listopadem 2015 r. jako przedstawiciel właściciela budynku kierował działaniami oskarżonych Lesława K. i Łukasza B. i podległych im pracowników. Śledczy ustalili, że nie mieli oni pozwolenia na wykonywane prac budowlanych, które polegały m.in. na rozkuciu ściany nośnej.

„Prace te były wykonywane bez dokumentacji technicznej oraz nadzoru osób mających wymagane przepisami uprawnienia” - podkreśla w akcie oskarżenia prokurator Mirosław Mospinek. I zaznacza, że w ten sposób Tomasz B. godził się na to, że jego działania sprowadzają bezpośrednie niebezpieczeństwo zawalenia się budynku, co może zagrażać życiu i zdrowiu wielu osób.

Inwestor nie miał zgody na prace budowlane
Natomiast Lesław K. i Łukasz B. usłyszeli zarzuty, że w feralnym budynku na zlecenie jego właściciela prowadzili prace remontowo-budowlane bez dokumentacji technicznej i nadzoru osób mających odpowiednie uprawnienia. Mogli przewidzieć, że prace te doprowadzą do osłabienia konstrukcji budynku i w efekcie do jego zawalenia, co mogło zagrozić życiu i zdrowiu wielu osób.

Zawalona kamienica przy Sienkiewicza 47 ma być wkrótce rozebrana

Prowadzone w tej sprawie śledztwo wykazało, że budynek przy ul. Sienkiewicza 47 od trzech lat należał do wspomnianej spółki. W połowie sierpnia 2014 r. spółka ta zasygnalizowała, że w budynku będzie prowadziła prace budowlane polegające na odtworzeniu zamurowanych otworów w ścianie północnej i wschodniej oraz na wymianie witryn. Jednak wniosek w tej sprawie we wrześniu 2014 r. został odrzucony przez władze Łodzi. Stało się tak, gdyż - według prokuratury - wnioskodawca nie złożył w urzędzie niezbędnych dokumentów.

Co znamienne, inwestor - zdaniem śledczych - potem już nie starał się o pozwolenie na roboty budowlane. Mimo tego były one prowadzone. Śledczy ustalili, że do czasu katastrofy m.in. rozebrano strop nad piwnicą i wykonano nowy, wykuto otwór w ścianie północnej budynku oraz usunięto ściany działowe.

„Prace te były wykonywane bez dokumentacji i bez wyłączenia budynku z eksploatacji” - twierdzi prokurator Mospinek.

Podczas przesłuchania nie przyznali się do winy
Śledczy precyzyjnie ustalili, że najpierw firma budowlana oskarżonego Lesława K. - na ustne zlecenie dyrektora Tomasza B. - rozebrała i wymieniła strop nad piwnicą. Potem do akcji wkroczyła firma budowlana oskarżonego Łukasza B., która - też na ustne zlecenie Tomasza B. - m.in. wykuła otwór w ścianie po to, aby sprawniej wynosić gruz z budynku.

Wszystkie te prace miały być wykonane bez stosownych projektów i bez nadzoru kompetentnych fachowców. Prokuratura zwraca uwagę, ze Łukasz B. nie miał uprawnień ani wykształcenia budowlanego. Efekt tych działań był taki, że po pewnym czasie ściany budynku zaczęły pękać, a potem doszło do katastrofy.

Podczas przesłuchania dyrektor Tomasz B. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura podkreśla, że swego czynu dopuścił się w momencie, gdy przeciw niemu toczyło się postępowanie o samowolę budowlaną zakończone w sądzie prawomocnym wyrokiem skazującym.

Także pozostali oskarżeni nie przyznali się do winy, mimo że potwierdzili stan faktyczny ustalony przez śledczych.

Akt oskarżenia w tej sprawie prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego Łódź Śródmieście.

Katastrofa budowlana na Sienkiewicza. Zawalił się budynek [ZDJĘCIA, FILM]

Tragiczna katastrofa

Inna pamiętna katastrofa budowlana wydarzyła się 27 maja 2005 r., kiedy to na pl. Zwycięstwa w Łodzi zawalił się biurowiec w dawnym, stylowym budynku pofabrycznym Karola Scheiblera z połowy XIX wieku.

Doszło do tragedii: dwie osoby zginęły, zaś cztery zostały ranne. W sprawie tej prokuratura oskarżyła 36-letniego wówczas zarządcę budynku Adama K. i 56-letniego operatora ładowarki Jerzego D., którzy jednak przez sąd zostali uniewinnieni. Sąd uznał, że katastrofa była splotem nieszczęśliwych okoliczności i że nic nie zapowiadało tragedii. Dopiero gdy do niej doszło, stwierdzono, że budynek pofabryczny był w fatalnym stanie technicznym.

Śledczy twierdzili, że winę za tragedię ponoszą Adam K. i Jerzy D., który podczas pracy uderzył ładowarką w ścianę budynku, co było przyczyną jego zawalenia się. Operatorowi ładowarki prokuratura zarzuciła, że nieumyślnie doprowadził do katastrofy. Za to Adam K., według śledczych, doprowadził do katastrofy, ponieważ nie prowadził przeglądów technicznych budynku i nie dostosował się do zaleceń będących wynikiem oceny technicznej. Zarządca miał wzmocnić stropy na pierwszym i drugim piętrze oraz wyremontować ściany. W śledztwie Adam K. wyjaśniał, że stropy miały zostać wzmocnione, ale w sytuacji, gdyby budynek podwyższono o jedno piętro. Nadbudowy nie było, więc wzmacnianie stropów i ścian okazało się zbyteczne. W budynku były biura wynajmowane przez różne firmy - m.in. PZU. Pod gruzami zginęły wtedy dwie pracownice tego ubezpieczyciela: Lucyna W. i Małgorzata Sz.

Życzenia noworoczne 2016. Wierszyki na Nowy Rok. Śmieszne ŻYCZENIA NOWOROCZNE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki