Pani Izabela mieszka w kamienicy przy ul. Zjednoczenia w Łodzi w lokalu na parterze. Mieszkanie nad nią od dawna jest puste, stało się tak po śmierci lokatorki. Wcześniej jednak doszło do zalania mieszkania pani Izabeli, a taka sytuacja powtórzyła się kilka razy.
- Spowodowało to uszkodzenie sufitu, co zgłosiłam do administratora - mówi lokatorka. - Wydano decyzję o usunięciu szkody, na ten czas miałam się wyprowadzić do mieszkania zastępczego o podobnym standardzie. W wyniku błędnej oceny stanu faktycznego, naruszenia elementarnych zasad BHP oraz opieszałości urzędników administracji omal nie doszło do tragedii.
Oberwanie stropu
W niedzielę 11 lipca w południe w mieszkaniu łodzianki zarwał się sufit, do środka wpadła część stropu oraz podłogi z mieszkania powyżej. Lokatorki nie było w mieszkaniu, był tam jednak jej syn, któremu udało się wydostać. Pani Izabela widzi od siebie sufit w lokalu po zmarłej sąsiadce, może też obserwować połamane deski podłogowe z ostrymi krawędziami, które wiszą w miejscu sufitu. Nad głową ma także wiszący sedes, który w każdej chwili może spaść.
Budynek został wyłączony z użytkowania, kobieta nie może tam przebywać. Ma żal do urzędników, że nie zaoferowali jej lokalu o podobnym standardzie, a jedynie pokój w hostelu lub bursie, bez dostępu do kuchni, pralni. Zaznacza, że wraz z synem, synową i wnuczką zostali bez dachu nad głową, nie mogą nic zabrać z domu, w tym ubrań, dokumentów i pieniędzy.
Decyzja inspektoratu
Jolanta Baranowska z biura prasowego magistratu tłumaczy, że Zarząd Lokali Miejskich musi czekać na decyzję Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Przypomina, że administracja - na czas remontu sufitu - znalazła pani Izabeli lokal zamienny w pobliskim budynku, przy ul. Zjednoczenia 5, ale kobieta odmówiła. Zrobiła to zresztą jeszcze kilka razy.
- Tymczasem kilka dni temu na suficie kolejnego pokoju pojawiły się rysy - mówi Jolanta Baranowska. - Należało go natychmiast zabezpieczyć, czyli podstemplować. Prace miały być wykonane w tym tygodniu, firma była gotowa, doszło jednak do oberwania stropu.
Przedstawicielka magistratu tłumaczy, ze budynek został wyłączony z użytkowania, lokatorzy nie skorzystali z noclegów proponowanych przez miasto i mimo zakazu wchodzenia do budynku wróciły do mieszkań. Podczas spotkania Zarządu Lokali Miejskich lokatorzy zostali ponownie ostrzeżeni o ryzyku. Budynek nie należy w całości do miasta - gmina jest współwłaścicielem 50 proc. nieruchomości, wszelkie decyzje muszą być podejmowane z prywatnym współwłaścicielem.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?