Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każda muzyka jest w życiu ważna

Łukasz Kaczyński
Richard Galliano
Richard Galliano Alix Laveau/materiały prasowe
Richard Galliano, wirtuoz akordeonu, wystąpi w czwartek w łódzkim klubie Wytwórnia w koncercie "Od Nino Roty do Komedy". Muzyk opowiada nam między innymi o wpływie, jaki miał na niego mistrz tanga, Astor Piazzolla. Z Richardem Galliano, światowej sławy wirtuozem akordeonu, który zagra podczas Letniej Akademii Jazzu w Łodzi, rozmawia Łukasz Kaczyński.

W czwartek, podczas jedynego w Polsce koncertu, zagra Pan w Łodzi między innymi kompozycje Nino Roty, który znany jest choćby jako autor muzyki do filmu "Ojciec chrzestny" Francisa Forda Coppoli czy filmów Frederico Felliniego. Czy dla Pana jako muzyka Nino Rota jest kompozytorem ważnym?

W Łodzi zagramy materiał z mojego najnowszego albumu, który w całości poświęcony jest muzycznemu dorobkowi Nino Roty. Jego muzykę po raz pierwszy usłyszałem właśnie w kinie, a byłem wtedy jeszcze dzieckiem, miałem siedem lat. Był rok 1957, a filmem, o którym mówię, było właśnie słynne dzieło Felliniego "La Strada". Tamto spotkanie z muzyką Nino Roty było dla mnie prawdziwym, nieprawdopodobnym szokiem. Jestem przekonany, że był to jeden z najbardziej emocjonujących momentów w całym moim życiu. Na moim nowym albumie zdecydowałem się umieścić dziewięć kompozycji Roty z filmu "La Strada", ale są tam jego tematy napisane też do innych filmów Falliniego, takich jak "Dziewięć i pół", "Amarcord", "Wałkonie" czy "Noce Cabirii". Jest też i słynny walc z "Ojca chrzestnego".

Po Pana dotychczasowym, imponującym dorobku muzycznym, widać z jaką łatwością porusza się Pan po różnych przestrzeniach muzyki. To prawda, że muzyka rozrywkowa jest dla Pana taką samą inspiracją, jak muzyka klasyczna czy jazz?

Lubię wszystkie style muzyczne: jazz i takich jego przedstawicieli, jak John Coltraine czy Louis Armstrong, lubię muzykę klasycznych kompozytorów takich jak Bach, Vivaldi czy Chopin. Cenię ich, ale w kręgu moich zainteresowań są też muzyka brazylijska i latynoska, klasyczne francuskie chansony czy tradycyjna muzyka włoska. Nie zamykam się w określonych stylach i mam nadzieję, że to przekłada się na to, co robię, że kształtuje również moją własną muzykę.

Jak wiadomo, jest Pan multiinstrumentalistą, ale to właśnie akordeon uczynił Pan swoim głównym instrumentem i wzniósł się w grze na nim na poziom wirtuozowski. Co zadecydowało o wyborze waśnie akordeonu?

Poszedłem za wzorem ojca, on także potrafił grać na kilku instrumentach, w tym na akordeonie. Gdy byłem małym chłopcem, często widziałem go z tym instrumentem i wtedy zapragnąłem zostać akordeonistą. Zaczynając edukację musiałem nauczyć się grać oczywiście także na fortepianie, potem przyszły kolejne instrumenty: puzon czy związany z tangiem bandoneon.

Najnowszy album "Richard Galliano plays Nino Rota" nagrał Pan dla prestiżowej wytwórni Deutsche Grammofon. Towarzyszy Panu międzynarodowy skład: amerykański trębacz Dave Douglas, brytyjski klarnecista i saksofonista John Surman, perkusista Clarence Penn oraz urodzony w Moskwie konstrabasista Boris Kozlov. Mógłby Pan powiedzieć coś więcej na temat pracy nad albumem?

To było bardzo ciekawe spotkanie. Wszyscy oni są bardzo dobrymi muzykami, prawdziwymi profesjonalistami. Nim weszliśmy do studia, wszyscy zapoznali się z filmami, z których zaczerpnęliśmy muzykę Nino Roty. Ale teraz gram z nowym zespołem. Dla potrzeb tego projektu i muzyki Nino Roty tworzą go znani, znakomici włoscy muzycy: trębacz Flavio Boltro, saksofonista Mauro Negri, kontrabasista Furio di Castri i perkusista Mattia Barbieri. Chcę to podkreślić, bowiem muzyka Roty brzmi teraz nieco inaczej niż na płycie, zaszła tu pewna istotna ewolucja, o której można przekonać się właśnie podczas koncertów.

Właśnie, również Pan ma włoskie korzenie...

Od czterech pokoleń jesteśmy Francuzami, ale wcześniej rzeczywiście część mojej rodziny wyemigrowała z Włoch do południowej Francji i osiadała w Nicei. Ja urodziłem się w Cannes.

To tam w wieku dwunastu lat wygrał Pan prestiżowy międzynarodowy konkurs, który w bardzo ważny sposób ukształtował część Pańskiej drogi muzycznej. Zaczęły się występy z wybitnymi artystami, jak Chet Baker, Philippe Catherine czy Ron Carter...

Byłem wtedy bardzo młodym muzykiem i chyba jednym z najmłodszych, jaki stanął na scenie w Cannes. To było ważne doświadczenie. Ale nie dostałbym się do tego konkursu, gdyby nie mój tata, który, co ważne, był cały czas przy mnie. Był on nie tylko nauczycielem, który pomógł mi stawiać pierwsze kroki w muzyce, ale właśnie przewodnikiem.

Na Pana stronie internetowej pojawiło się niedawno zdjęcie przedstawiające całą rodzinę Galliano, także Pana tatę. Pochodzi Pan z bardzo muzykalnej rodziny i wydaje się, że tradycje te są godnie kontynuowane.

Moja rodzina kocha muzykę. Każdy gatunek muzyki. Mój tata był cenionym profesorem akordeonu i fortepianu. Dziś ma osiemdziesiąt siedem lat, ale stale jest w bardzo dobrej formie. Mój syn gra na perkusji, córka jest śpiewaczką, a najmłodszy syn uczy się grać na fortepianie. Jak widać muzyka jest stale obecna w naszej rodzinie i jest w naszym życiu bardzo ważna.

W pewnym momencie swej muzycznej drogi spotkał Pan samego Astora Piazzollę, ojca nowoczesnego tanga, z którym wspólnie koncertowaliście. Piazzolla miał ważny wpływ na sposób, w jaki pojmował Pan muzykę.

On był nie tyle nauczycielem, co przede wszystkim przyjacielem. Dzięki twórczemu kontaktowi z Astorem Piazzollą, który uważany jest za twórcę "nuovo tango", udało mi się wypracować własny, nowy styl gry na akordeonie, określany jako "new tango musette". Nie chodziło tu o kopiowanie stylu Piazzolli czy o granie jego autorskich kompozycji, ale o jego pomoc w wydobyciu mojej własnej wyjątkowości, mojej muzycznej tożsamości. On zmienił wszystko w moim rozumieniu muzyki. Zarówno dla mnie, jak i dla niego bardzo ważne było to, że melodia, harmonia i rytm są w każdym stylu muzycznym równie istotne: w muzyce klasycznej, w jazzie, tango czy musette. Ale równie ważne jest dobre, każdemu z nich przypisane tempo. Dlatego spotkanie na mojej drodze Astora Piazzolli i dalsza z nim znajomość jest tak ważna dla mnie jako muzyka. Ale nie tylko. Astor został także moim bardzo dobrym przyjacielem, wręcz powiernikiem.

Jan Garbarek, Bobby McFerrin, Charles Aznavour, Michel Petrucciani - lista muzyków, nie tylko jazzowych, z którymi Pan grał, jest bardzo długa. Tworzyliście unikalne duety łącząc charakterystyczne brzmienie Pana akordeonu z brzmieniami innych instrumentów. Są takie instrumenty, których towarzystwo ceni Pan szczególnie?

Fantastycznie współbrzmi z akordeonem dźwięk wiolonczeli, ale bardzo odpowiadają mi możliwości, jakie tworzy łączenie akordeonu i trąbki. Grałem już naprawdę z wieloma wielkimi trębaczami, jak choćby Wynton Marsalis, i wieloma bardzo dobrymi, jak Flavio Boltro, który towarzyszy mi, gdy gramy kompozycje Nino Roty.
Rozmawiał Łukasz Kaczyński

Richard Galliano
kompozytor i multiinstrumentalista, znany przede wszystkim z wirtuozerskiej gry na akordeonie. Urodził się w 1950 roku we francuskiej rodzinie o włoskich korzeniach. Naukę gry rozpoczął już w wieku czterech lat pod okiem ojca, Luciena Galliano, a także w konserwatorium muzycznym w Nicei. Mając czternaście lat odkrył muzykę Clifforda Browna i tak rozpoczęła się jego wielka przygoda z jazzem. Akompaniował wielkim francuskim gwiazdom estrady, takim jak Charles Aznavour czy Juliette Gréco. W 1983 roku poznał Astora Piazzollę, ojca "nouvo tango", z którym znajomość spowodowała powtórne zainteresowanie Galliano muzyką tradycyjną. W 1993 roku artysta został uznany przez Académie du Jazz's francuskim muzykiem roku i uhonorowany Django Reinhardt Prize.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki