Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Kik: Prezydent myśli o wyborach, nie ratowaniu Tuska

rozm. Piotr Brzózka
Prof. Kazimierz Kik
Prof. Kazimierz Kik Andrzej Wiktor/Polskapresse
Z profesorem Kazimierzem Kikiem, politologiem, rozmawia Piotr Brzózka.

W co gra prezydent Komorowski, który niby nie chce zmiany rządu, a jakby trochę chciał?
Nie wiem, czego chce prezydent, ale na pewno w jego interesie jest trwanie tego rządu. Za rok są wybory prezydenckie. Z pewnością byłyby dla niego mniej komfortowe po upadku rządu Platformy, która przecież go wyniosła do władzy. Bronisław Komorowski jest w trudnej sytuacji, bo nie może dopuścić do utożsamienia się z Platformą i rządem, ale jednocześnie nie może tworzyć gruntu do eliminacji tego rządu. Stąd ambiwalencja w jego postawie. Prezydent otwiera się na wszystkie możliwości, nie preferując żadnej.

Tylko czy to jest inteligentna strategia, czy wyraz bezradności prezydenta?
Skomplikowanej strategii nie ma, jest prosta recepta. Prezydent ma zamiar kandydować w najbliższych wyborach, zatem musi rozumować w kategoriach wyborczych. Zawsze fundamentem będzie dla niego elektorat Platformy. Tyle że on dziś już nie wystarcza. Dlatego prezydent podejmuje działania, które gwarantują mu utrzymanie wyborców PO przy jednoczesnym otwarciu się na inne elektoraty - może nie tyle PiS, co osób niezdecydowanych. A to daje dużo miejsca na ambiwalencję. Dlatego prezydent mówi krytycznie, ale niezbyt krytycznie, a z tej umiarkowanej krytyki nie wyciąga żadnego wniosku. Podziela niepokój, ale nie inicjuje żadnych działań. Przy okazji zwracam też uwagę, że obecna sytuacja jest o tyle korzystna dla Komorowskiego, że może być już pewny, iż nie wyrośnie mu już żaden kontrkandydat w łonie samej PO. Platforma Tuska nie jest już stanie wyłonić ze swojego grona wiarygodnego polityka. Upadająca Platforma musi popierać Komorowskiego jako ostatniego rzecznika pewnego kręgu wartości... Kolejna sprawa - proszę zwrócić uwagę, że wokół prezydenta są ludzie różnych opcji.

Tak, słyszymy czasem Tomasza Nałęcza, mówiącego rzeczy, których nie werbalizuje prezydent.
Siłą prezydenta może być otwarcie na te grupy wyborcze, które są poza zasięgiem PO. Tu myślę właśnie o lewicy, ale też jest prezydent przedstawicielem opcji konserwatywnej, do zaakceptowania przez ludzi kręgu post-PiS-owskiego, takich jak Ludwik Dorn. Na pewno na tle tego bałaganu prezydent przyjmuje jedyną słuszną zasadę: łączenia, wzniesienia się ponad podziały, niepartycypowania w bójce. Prezydent bardziej myśli o przyszłych wyborach niż o ratowaniu Tuska.

Swoją drogą, to musi być dla niego całkiem satysfakcjonująca sytuacja. Przez główny nurt PO zawsze był traktowany z lekkim lekceważeniem.
Tak, to jest takie odłożone w czasie zwycięstwo prezydenta nad Tuskiem, głównie za sprawą kompromitacji Radosława Sikorskiego, który był przecież przeciwnikiem Komorowskiego w prawyborach prezydenckich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki