Podczas meczu, który zakończył się wynikiem 5:0 dla gospodarzy, bełchatowscy kibice mieli wiele powodów do radości. Jej manifestowanie posunęło się jednak zbyt daleko, gdy na trybunach odpalone zostały race, a na boisku wylądowały świece dymne. Race odpalali też kibice GKS Katowice. Sędzia musiał przerwać spotkanie, do czasu aż dym rozwieje się, a piłkarze znów będą mogli zacząć grać.
Decyzja arbitra była zrozumiała, trudno natomiast zrozumieć postępowanie policjantów po meczu. Zablokowali oni wyjścia z trybuny południowej oraz sektora dla gości bełchatowskiego stadionu i nie pozwolili wyjść nikomu ze środka. Mundurowi postanowili wypuszczać kibiców pojedynczo, po to aby wylegitymować i sfotografować każdego z nich. Wszystko to po to, by ustalić sprawców odpalenia rac i rzucania pirotechniki na boisko.
Przez dwie godziny, kibice uwięzieni byli na obiekcie. Stróżom prawa nie przyszło nawet do głowy wypuszczenie dzieci, które obecne były na stadionie. Najwyraźniej podejrzani byli wszyscy. Dopiero po tym czasie, policjanci - na nalegania kibiców - zaczęli wypuszczać ze stadionu kobiety i dzieci. Pozostali kibice, jeszcze o g. 22 mogli opuszczać obiekt pojedynczo.
- Trudno zrozumieć takie postępowanie w XXI wieku, w czasach gdy na stadionach istnieje monitoring a każdy musi posiadać kartę kibica - denerwowali się kibice obecni na stadionie. - Po co te wszystkie zabezpieczenia, skoro i tak policja stosuje odpowiedzialność zbiorową?
CZYTAJ TEŻ: I liga: GKS Bełchatów - GKS Katowice 5:0
CZYTAJ TEŻ: Policja zatrzymała kibiców w Bełchatowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?