Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice pomagają w utrzymaniu Widzewa. Piłkarze są opłacani przez prywatne osoby

Paweł Hochstim
Grzegorz Waranecki (od prawej) sam pomaga, ale i organizuje pomoc dla Widzewa
Grzegorz Waranecki (od prawej) sam pomaga, ale i organizuje pomoc dla Widzewa Krzysztof Szymczak
Pierwszy był Grzegorz Waranecki, który opłacił sprowadzenie i grę w Widzewie Eduardsa Visnjakovsa, ale na tym się nie kończy. Jak się dowiedzieliśmy, dwaj nowi gracze Widzewa Kevin Lafrance i Jonathan Perez również trafili do Łodzi dzięki pieniądzom prywatnych inwestorów. Niebawem ma powstać fundusz pomocy dla Widzewa, w którym uczestniczyć mają bardziej majętni kibice.

Pomysłodawcą założenia funduszu jest Waranecki, od lat kibicujący Widzewowi. Biznesmen handlujący na dużą skalą sztuczną biżuterią oraz ekskluzywnymi meblami odpowiedział na apel trenera Radosława Mroczkowskiego, gdy ten szukał możliwości sfinansowania kontraktu Eduardsa Visnjakovsa. Sprowadzenie Łotysza okazało się strzałem w dziesiątkę i głównie dzięki jego grze i bramkom Widzew zdobył siedem punktów w dotychczasowych spotkaniach. Również to mocno zachęciło Waraneckiego i jego znajomych, by wspomóc finansowo klub.

Wiadomo, że Widzew ma kłopoty finansowe, ale dodatkowo nie może zatrudniać nowych piłkarzy, których zarobki przekroczą kwotę 5 tysięcy złotych brutto. To ograniczenie nałożyła Komisja Licencyjna. Wiadomo również, że piłkarze klasy Visnjakovsa, czy Lafrance'a nie zdecydowaliby się na przyjazd do polskiej ligi, gdyby mieli zarabiać na rękę ok. tysiąca euro. Fakt jest taki, że gdyby nie pomoc ludzi pokroju Waraneckiego, to Widzew by tych piłkarzy nie miał. A jego wartość sportowa byłaby dużo mniejsza.

Sprowadzając Visnjakovsa do Widzewa Waranecki zastrzegł sobie 50 procent zysku z jego ewentualnego transferu. Już jednak zapowiedział, że nawet jeśli Widzew Visnjakovsa sprzeda, to zysk i tak przeznaczy na pomoc łódzkiemu klubowi. Prawdopodobnie tak samo mają postąpić kolejni biznesmeni, którzy chcą pomóc łódzkiemu klubowi. Takich kibiców widzewiakom mogą pozazdrościć inne polskie kluby.

W piątek przed łódzkim zespołem bardzo ważne spotkanie, bo do Łodzi przyjedzie inny kandydat do spadku z ekstraklasy, Podbeskidzie Bielsko-Biała. W pierwszych sześciu kolejkach podopieczni trenera Czesława Michniewicza, dla którego powrót na stadion Widzewa ma z pewnością sentymentalny wymiar, zdobyli tylko punkt mniej od drużyny Radosława Mroczkowskiego i w tabeli są na trzynastym miejscu.

Widzewiacy, którzy znajdują się dwie lokaty wyżej, po raz ostatni wygrali 3 sierpnia, a w trzech ostatnich spotkaniach zdobyli zaledwie jeden punkt. Nic więc dziwnego, że Mroczkowski liczy, iż karta wreszcie się odwróci. Nie ma jednak łatwego zadania, bo dopiero od czwartku będzie miał na zajęciach komplet piłkarzy. Kilku graczy przebywa na zgrupowaniach różnych reprezentacji. Wśród nich jest m.in. najlepszy strzelec widzewskiej drużyny Eduards Visnjakovs, który w środę ma szansę zagrać w spotkaniu drużyn do lat 23 Łotwa - Anglia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kibice pomagają w utrzymaniu Widzewa. Piłkarze są opłacani przez prywatne osoby - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki