Kibice Widzewa narzekają, że nie zobaczą meczów swej drużyny

Kibice Widzewa przyzwyczaili się, że w ostatnich dwóch sezonach każdy, powtarzam każdy mecz ich drużyny był transmitowany. Bezpośrednie relacje były prowadzone przez ustępującą na pewno rozmachem Polsatowi stację WidzewTV. Nie zawsze transmisje stały na wysokim poziomie, bo niekiedy obiekty nie były do tego przystosowane, ale zawsze można było zobaczyć, jak Widzew gra.
Ponadto, relacje były okraszone profesjonalnym komentarzem alfy i omegi Widzewa, czyli Arkadiusza Stolarka oraz alfy i omegi komentarza sportowego, czyli Dariusza Postolskiego. No, ale nadszedł czas awansu, czyli musi być lepiej, to znaczy jest gorzej.

Prawa do meczów ligowych oraz pucharowych ma teraz Polsat. Panowie Stolarek i Postolski odchodzą w cień. Polsat wychodzi na czoło. I co? Pierwszy mecz – nie będzie transmisji z meczu I rundy Pucharu Polski w Skierniewicach. Polsat wybrał inne mecze, a Widzew nie może pokazać tego starcia nawet u cioci na imieninach. Rozumiem, że program Polsatu nie z gumy i nie wszystkie mecze można zmieścić w ramówce. Wtedy - moim niestety infantylnym zdaniem – mecz powinna transmitować Widzew TV z jasnym nakazem, że logo Polsatu widnieje non stop w każdym rogu ekranu, a komentatorzy wychwalają Zygmunta Solorz-Żaka pod niebiosa, dajmy na to, co pięć minut.

I wilk syta i owca cała. Ale Polsat działa nie jak wilk, tylko jak pies ogrodnika. Sam nie pokaże, innym nie da. A jeszcze ma czelność chwalić siebie, że pokaże derby Łodzi. No co za łaskawa telewizja.

Ale nie narzekajmy, będziemy dużo pisać o Widzewie. Karuzela transferowa kręci się w najlepsze. Ostatnie doniesienia dobrze zorientowanych portali pozwalają stworzyć prawie całą jedenastkę nowych: Miłosz Mleczko - Mateusz Bondarenko, Petar Mikulić - Dominik Kun, Merveille Fundambu, Patryk Mucha, Mateusz Michalski - Karol Czubak. Na miejscu Marcina Robaka bałbym się o miejsce w składzie.