Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy otworzą kurię?

Z bocznej nawy
Matylda Witkowska
Matylda Witkowska Dziennik Łódzki/archiwum
Kwestia prania własnej bielizny przez kleryków wzbudziła ogromne emocje u młodzieży zwiedzającej w tym tygodniu Wyższe Seminarium Duchowne w Łodzi.

Głupich pytań było zresztą więcej: czy kleryk pije po godzinach procenty? Czy na jego łóżku dobrze się skacze? O której wstaje? Na wszystkie odpowiedzi się znalazły. Szkoda, że z równą bezpośredniością nie można ich zadać kościelnej hierarchii.

CZYTAJ WIĘCEJ: KTO PIERZE BIELIZNĘ ŁÓDZKIM KLERYKOM
Dobrze zrobione drzwi otwarte są ciekawe i śmieszne zarazem. Przypominają moją ulubioną scenę z czeskiego filmu "Samotni," w którym grupa japońskich turystów ogląda kolację w prawdziwym, praskim domu. A że zamiast sielanki dostają wielką awanturę? No cóż, jest jeszcze fajniej.
To pokazuje istotę dni otwartych: nie chodzi o to, żeby było ładnie, ale żeby było prawdziwie. Dlatego co roku tłumy młodzieży po kilka razy przyjeżdżają do łódzkiego seminarium i oglądają kleryków jak eksponaty.

Szaleństwo? Oczywiście, że nie. Kto nie rozumie tej potrzeby podglądactwa, ten traci szansę na pozytywny PR. Dlatego uniwersytety na drzwiach otwartych łowią zdolnych maturzystów, skarbówki odpowiadają na pytania podatników, a NPB uspakaja zdenerwowanych kursem franka, machając im przed nosem sztabkami złota. Tymczasem w kościele dni otwarte to jednak nadal rzadkość i seminarium jest tutaj chlubnym wyjątkiem. Wprawdzie w kościele środowisk twórczych pyszną kawę serwuje czasem wiernym ksiądz Waldemar Sondka, ale jest on raczej chlubnym wyjątkiem.
A szkoda. W niedzielę rozpoczyna się nowy rok liturgiczny, którego duszpasterskie hasło brzmi "Kościół- naszym domem". Biskupi zachęcają do wspierania rad parafialnych, ale czemu nie potraktować tematu twórczo i nie wprowadzić zwyczaju otwierania podwoi plebanii i księżowskich mieszkań? Każdy mógłby przyjść, napić się herbaty i zobaczyć jak mieszka jego proboszcz. Wiele osób chętnie zajrzałoby też do jadalni swojego biskupa i pobuszowało w jego garażu. I zadało kilka osobistych pytań.

- Im bardziej się znamy, tym mniej mamy wobec siebie uprzedzeń - powie każdy jako tako wykształcony socjolog. Nie sądzę, by wiedzieli o tym ci, co na forach internetowych i imieninach cioci głoszą że "księża to złodzieje" a ostatni raz z przedstawicielem tej profesji rozmawiali podczas swojej Pierwszej Komunii.

Czy drzwi otwarte to remedium na to, że się nie znamy? Pewnie nie. Ale na pewno warto je robić. Sama znam księży, którzy odkryli nie tylko swoje powołanie, ale i autentyczną wiarę, bo raz w technikum dla jaj poszli na drzwi otwarte w seminarium by zobaczyć "jak żyją te klechy".
Matylda Witkowska

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki