Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca autobusu rzucił kamieniem w auto, które zajechało mu drogę?

Matylda Witkowska, Agnieszka Magnuszewska
Łodzianie pokazują uszkodzony dach samochodu
Łodzianie pokazują uszkodzony dach samochodu Krzysztof Szymczak
- Kierowca autobusu 96 rzucił w mój samochód kamieniem, a potem pokazał mi środkowy palec - twierdzi łodzianka, która kilka dni temu wyprzedziła autobus. Kierowca MPK zaprzecza. Sprawę ma rozstrzygnąć nagranie z monitoringu.

Ponoć pierwszy kamieniem rzuca ten, kto jest bez grzechu. I to akurat wskazywałoby na kierowcę, bo to narzeczony łodzianki zajechał mu drogę.

- Ustawiliśmy się na ulicy Zachodniej do skrętu w Drewnowską, autobus linii 96 stał obok - relacjonuje Marta Kucharska.- Po chwili zorientowaliśmy się, że skręcimy za wcześnie, bo przecież zamierzamy dojechać do Lutomierskiej. Musieliśmy szybko zmienić pas.

Dlatego narzeczony pani Marty, który prowadził seata ibizę, wyminął autobus i stanął przed nim na pasie do jazdy na wprost.

- Ruszyliśmy pierwsi. Autobus dogonił nas przy Lutomierskiej. Nagle w nasz dach uderzył kamień o średnicy 4 cm, następnie trafił w okno i w samochód stojący przed nami - wspomina pani Marta. - Gdy się odwróciłam, zobaczyłam jak kierowca autobusu pokazuje mi środkowy palec. To on musiał rzucić kamieniem.

Narzeczony pani Marty na tyle był pewien winy kierowcy, że zatrzymał auto na ul. Lutomierskiej i udał się na konfrontację z kierowcą.

- Narzeczony pobiegł wściekły do kierowcy, a ten na jego widok próbował zamknąć przednie drzwi, a potem w ogóle na niego nie reagował - podkreśla pani Marta.

Pani Marta przekonana o winie kierowcy złożyła na niego skargę w MPK. I chociaż zdarzenie miało miejsce tydzień temu, nie dostała jeszcze odpowiedzi.

- Tymczasem kierowca nadal jeździ. Jeżeli wozi kamienie, by nimi rzucać, to co jeszcze może zrobić? - pyta Marta Kucharska.

MPK czekało na zapis z monitoringu, który miało otrzymać we wtorek wieczorem. Nagranie może być kluczowe dla wyjaśnienia sprawy, bo kierowca zaprzecza by zachował się tak, jak przedstawia to pani Marta.

- Kierowca nie pamięta zdarzenia i zaprzecza, by zrobił to, o czym pisze skarżąca, czyli rzucił kamieniem w stojący przed nim pojazd. Nie odnotowaliśmy również żadnych informacji od pasażerów autobusu linii 96 o takiej sytuacji - podkreśla Agnieszka Hamankiewicz, kierownik sekcji komunikacji społecznej w Biuro Obsługi Spółki MPK.

Przewoźnik zapewnia, że kierowca to osoba spokojna i opanowana. Do tej pory nie wpływały na niego skargi dotyczące niepoprawnego zachowania wobec pasażerów czy innych uczestników ruchu.

- Prowadzący zapytany, jak zareagowałby, gdyby ktoś zajechał mu drogę, odpowiedział, że użyłby sygnały dźwiękowego, ale nigdy nie rzucił kamieniem - mówi Hamankiewicz. - Ponadto, naszym zdaniem, rzucenie kamieniem z kabiny prowadzącego w czasie kierowania pojazdem jest dość trudne.

Niestety, kamera monitoringu nie była zamontowana w kabinie autobusu tylko z przodu pojazdu. Na podstawie nagrania można tylko ustalić czy narzeczony pani Marty podszedł do autobusu na ul. Lutomierskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki