Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca MPK Łódź nie chciał wypuścić pasażera, choć jego 7-letnia wnuczka została na przystanku

Agnieszka Magnuszewska
kos
Prawie pół kilometra przebiegła 7-latka, która goniła autobus, w którym został dziadek. Kierowca nie chciał otworzyć drzwi między przystankami.

Było już po godz. 18 gdy drzwi autobusu się zamknęły, chwilę potem pojazd MPK odjechał z przystanku. 7-letnia dziewczynka została na przystanku zupełnie sama. Bez dziadka, który utknął w środku autobusu i nie mógł się z niego wydostać choć krzyczał do kierowcy, by otworzył mu drzwi. Dziewczynka nie myśląc długo zaczęła biec za autobusem, żeby nie zgubić dziadka i nie zostać samej. I dogoniła... na następnym przystanku.

Ani krzyki dziadka ani oburzenie pasażerów nie zrobiło wrażenia na kierowcy linii Z85, który we wtorek po południu (24 marca) nie wypuścił z autobusu mężczyzny opiekującego się dziewczynką.

- Akurat przesiadłam się na przystanku przy rondzie Inwalidów z linii 77 w Z85 i usiadłam z przodu autobusu, tuż za kierowcą. Strasznie mu się spieszyło i bardzo szybko zamknął drzwi. Wtedy w autobusie rozległo się wołanie starszego mężczyzny, żeby kierowca otworzył drzwi, bo nie zdążył wysiąść. A na przystanku zostało dziecko. Jeśli ja usłyszałam prośbę mężczyzny, to kierowca też - podkreśla Halina Kaczmarek, pasażerka. - Ale kierowca nie zareagował i zaczął odjeżdżać z przystanku. Inni pasażerowie też zaczęli wołać do kierowcy, żeby otworzył drzwi, bo na przystanku zostało dziecko. Ale on powiedział, że jak już ruszył, to będzie jechał. A jak pasażerom się to nie podoba, mogą napisać skargę.

Oburzenie pasażerów jeszcze bardziej wzrosło, gdy zobaczyli, że dziewczynka pozostawiona na przystanku biegnie za autobusem.

- Kierowca na pewno widział biegnące dziecko skręcając w prawo z ul. Puszkina w Służbową. Ale nawet gdy starszy mężczyzna dotarł do kabiny kierowcy i zażądał od niego otworzenia drzwi, ten go zlekceważył - podkreśla nasza Czytelniczka. - Zatrzymał się dopiero na przystanku przy dworcu Łódź Widzew. Dziecko dobiegło do tego miejsca i całe szczęście nic mu się nie stało, bo wzdłuż trasy autobusu był chodnik. Ale gdyby musiało przeciąć jezdnię?

Dziewczynka przebiegła 490 m. Pani Halina była tak oburzona zachowaniem kierowcy, że od razu po powrocie do domu złożyła telefonicznie skargę na prowadzącego.

- Przecież każdy ma prawo wysiadać na przystanku w takim tempie, w jakim może. Też mam chore nogi i nie wysiadam z autobusu za szybko. Aż boję się pomyśleć co by było gdyby mój wnuk został sam na przystanku - podkreśla Halina Kaczmarek.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Przedstawiciel MPK podkreśla, że na kierowcę (37 lat), który w przedsiębiorstwie pracuje od lat 5 nie było do tej pory skarg.

- Ma dobrą opinię - mówi Sebastian Grochala, rzecznik MPK. - Sprawa jest w trakcie wyjaśniania. Prowadzący złożył raport, w ciągu najbliższych dni zapoznamy się z materiałem z monitoringu. Autobus jeździ aktualnie na linii, co utrudnia pobranie całego zapisu monitoringu z zapisem dźwiękowym.

Z nagrań, które MPK udało się pozyskać w środę, 25 marca, oraz z rozmowy z kierowcą wynika, że na przystanku wysiadło kilka osób, jedna wsiadła i dopiero potem wysiadła dziewczynka.

- Prowadzący zauważył dziecko samodzielnie opuszczające pojazd. Z uwagi na to, że nikogo przy nim nie było - a zdarza się, że dzieci w takim wieku jeżdżą same komunikacją miejską - i nie widząc ze strony dziecka nerwowego zachowania, włączył przycisk zamykający drzwi oraz ruszył z przystanku - tłumaczy Grochala i dodaje, że przy zamykaniu drzwi automatycznie uruchamia się sygnał dźwiękowy informujący o tej czynności. - Cała wymiana pasażerów trwała pewien czas, a prowadzący zdecydował o zamknięciu drzwi i odjeździe w chwili, kiedy nikt z pasażerów wewnątrz ani na zewnątrz nie wyrażał zainteresowania wsiadaniem bądź wysiadaniem.

Z relacji MPK wynika, że dopiero po przejechaniu połowy odległości między przystankami (około 245 m) do prowadzącego zgłosił się mężczyzna informujący o tym, że autobus opuściło dziecko.

- Wcześniej pasażer nie trzymał dziecka za rękę, nie zareagował, kiedy opuściło pojazd. Był zajęty rozmową z innym pasażerem. Zaczął reagować, kiedy pojazd odjechał z przystanku i przejechał przynajmniej kilkadziesiąt metrów. Potwierdza to nagranie z monitoringu w pojeździe - mówi Grochala. - Kierowca, zgodnie z obowiązującymi przepisami nie wypuścił mężczyzny między przystankami.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki