31-letni Andrzej z Łodzi nigdy nie miał prawa jazdy. W środę za kierownicę wsiadł po pijanemu. Miał 2,1 promila. Na skrzyżowaniu al. Kościuszki z ul. Zamenhofa w Łodzi stracił panowanie nad kierownicą. Najpierw zahaczył o sygnalizator świetlny, potem przejechał po dwóch metalowych słupkach, a na koniec skasował cztery zaparkowane auta.
Andrzej jechał z kolegą. Kiedy na miejsce kolizji przyjechała straż miejska, obaj zaczęli uciekać. Strażnicy ich dogonili. Mężczyzna nie straci prawa jazdy, bo go nie ma. Nie dostanie też punktów karnych. Za kierowanie autem osobie, nieposiadającej w ogóle uprawnień, grozi 500 zł mandatu. Usłyszy natomiast zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu.
Jesienią w Łodzi wydarzył się dużo poważniejszy wypadek. 17-letni Adrian, który nie miał prawa jazdy, uderzył w auto 21-letniej Agaty. Dziewczyna zginęła na miejscu. On był pod wpływem środków odurzających.
- Przypadki jazdy bez uprawnień często dotyczą młodych osób, które nie zdążyły jeszcze uzyskać prawa jazdy, a czują się "mocne" za kierownicą. Są nawet tacy, którzy sami przyjeżdżają autem na egzamin na prawo jazdy. A jak go nie zdają, to też sami wracają do domu. W większości przypadków pseudokierowcy łudzą się, że nie zostaną skontrolowani przez policję i unikną kary, często jeżdżą mniej uczęszczanymi drogami - mówi podinsp. Andrzej Stolarczyk z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?