Sam Ventzki był szczęśliwy gdy obejmował to odpowiedzialne stanowisko.
- Czyż może być piękniejszy moment w życiu narodowego socjalisty, zwłaszcza człowieka młodego, niż otrzymanie nowego, wielkiego zadania? - mówił Werner Ventzki 8 maja 1941 roku. - Wolno mi chyba powiedzieć, że spełnia się właśnie moje wieloletnie, gorące życzenie. Od lat bowiem pragnę poświęcić się samodzielnie ważnej misji. Uważam, że przybywać tu muszą ludzie młodzi wiekiem i sercem. Potrzebujemy ludzi wolnych, nieobciążonych nadmiarem doświadczeń, nie skrępowanych fachowymi, rzeczowymi i zawodowymi zahamowaniami. W przeciwnym wypadku nie podołają wyzwaniom tego kraju i tego miasta!
A wyzwanie było duże. Werner Ventzki miał przekształcić Litzmannstadt w typowo niemieckie miasto.
Jestem pewien, że ojciec był zafascynowany nazistowską ideą przenarodowienia Łodzi, wypędzenia miejscowej ludności, a następnie osiedlenia folksdojczów w akcie germanizacji podbitych przez Wermacht terenów zachodniej Polski – twierdził syn wojennego nadburmistrza Łodzi.
Do Łodzi Ventzki przeprowadza się z rodziną. Mieszkają najpierw na Placu Wolności. A 15 listopada 1941 roku przeprowadzają się na ul. Bednarską 15 do pałacyku, który należał kiedyś do łódzkiego fabrykanta Leonhardta. Mieszkał tam z żoną, dziećmi i dwoma psami rasy airedale terier – Argusem i Peterem von Litzmannstadt. Argus był psem policyjnym. Służył wcześniej w getcie. Ventzki dostał go od jednego z niemieckich policjantów getta.
Po wielu latach Jens Jurgen Ventzki dowiedział się, że jego ojciec wstąpił do SS. Było to już po śmierci jego matki, podczas jednej z rodzinnych uroczystości. Przy stole zapadła wtedy grobowa cisza. Ale być może wpływ na tę decyzję miała irytacja Heinricha Himmlera niechętną postawą władz miasta wobec kolejnych transportów Żydów i Romów do Litzmannstadt Ghetto?