18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kim jest świąteczny chrześcijanin?

Matylda Witkowska
W łódzkich kościołach nawet na pasterce nie ma tłoku.
W łódzkich kościołach nawet na pasterce nie ma tłoku. Krzysztof Szymczak
Nawet wśród osób niezbyt religijnych wyprawa na pasterkę jest żelaznym punktem wigilijnej nocy - wynika z badań CBOS i obserwacji księży z różnych regionów Polski. Tymczasem w Łodzi frekwencja na pasterkach nie jest zbyt wysoka, a "świąteczny chrześcijanin" jest zjawiskiem rzadkim.

Według badań prowadzonych regularnie w okresie przedświątecznym przez CBOS aż 75 procent dorosłych Polaków deklaruje chęć uczestnictwa w nocnej pasterce. W Łodzi w niektórych parafiach na pasterce odlicza się od 3 do 5 proc. wiernych. Nawet jeśli brać pod uwagę różnicę między deklaracjami a rzeczywistą liczbą osób, które po sutej kolacji decydują się wyjść z domu, różnica jest zasadnicza.

W parafii św. Piotra i Pawła, leżącej na granicy Śródmieścia i Starego Widzewa w zeszłorocznej pasterce wzięło udział około 300 osób. To niemal dokładnie tyle samo ile podczas jesiennego liczenia wiernych przyszło na niedzielną mszę o godz. 10. A biorąc pod uwagę, że parafia liczy około 10 tys. wiernych, frekwencja wyniosła około 3 procent.

- Tłumów na pasterce u nas nie ma - przyznaje ks. Wiesław Kamiński, proboszcz parafii. - Parafia jest rozległa i nie najlepiej skomunikowana, starsi ludzie nie mają możliwości dotarcia do kościoła w środku nocy - tłumaczy.

Wraz z mszami w pierwszy dzień Bożego Narodzenia w kościele pojawia się około 1,5 tys. osób. To o około 300 więcej niż w zwykłą niedzielę.

Podobne odczucia ma ks. Edward Wieczorek, poprzedni proboszcz parafii.
- Teraz pracuję w Tomaszowie Mazowieckim. Tutaj kościół podczas pasterki jest pełen. A w Łodzi na pasterce było może 1,5 raza więcej wiernych niż na niedzielnej mszy świętej - dodaje.

Nieco lepiej jest we franciszkańskiej parafii Matki Bożej Anielskiej, gdzie co roku odprawiane są aż dwie pasterki. O godz. 22 pojawia się od 600 do 800 wiernych, kolejne 400 osób przychodzi o północy. W pierwszy dzień świąt świątynię odwiedza jeszcze 1,2 tys. osób. W sumie frekwencja w ciągu świątecznej doby świąt wzrasta o ponad 50 proc., a w kościele pojawia się około połowy zobowiązanych do uczestniczenia religijnych praktykach wiernych.

Więcej "świątecznych chrześcijan" mieszka w parafii Chrystusa Odkupiciela na Żubardziu, gdzie w zwykłą niedzielę melduje się do 10 proc. wiernych, na pasterce pojawia się 500 z 12 tys. parafian. Ale już razem z Bożym Narodzeniem frekwencja w ocenie proboszcza wzrasta do 45 proc. czyli czterokrotnie!

Jednak niezły jak na Łódź wynik w innych diecezjach byłby powodem do wstydu: w całej Polsce w zwykłą niedzielę pojawia się średnio 40 proc. zobowiązanych wiernych, w diecezji tarnowskiej nawet 70 procent.

Skąd wynika brak chętnych na pasterkę w Łodzi? Przede wszystkim z niskiej frekwencji w kościołach w ogóle. Diecezja łódzka zajmuje pod tym względem ostatnie miejsce w kraju. Według ostatnich badań praktyk religijnych prowadzonych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego w niedzielnych mszach w diecezji łódzkiej bierze udział zaledwie 25,8 proc. wiernych. Ale to wyniki dla całej diecezji. W Łodzi jest jeszcze gorzej - w dekanacie Łódź-Żubardź na mszach pojawia się 13,5 proc. wiernych, na Dąbrowie 20,4.

Przyczyny to specyficzny charakter Łodzi - większość mieszkańców to ludność napływowa, a oderwanie od korzeni na całym świecie wpływa na mniejszą religijność.

To także powoduje dodatkowy spadek frekwencji na pasterkach.

- Wielu parafian wyjeżdża na święta z Łodzi. Niektórzy wierni mają po 50 lat i nadal rodziców w gospodarstwie na wsi. Na święta z całą rodziną jadą do nich - ocenia ks. Kamiński.

Nie istnieje też typowy łódzki "świąteczny chrześcijanin". Może być to osoba młoda, która przyjeżdża z Warszawy lub z zagranicy na święta do rodziców i godzi się iść z całą rodziną do kościoła. Ale równie dobrze może to być ktoś w średnim lub starszym wieku, kto mieszka na miejscu, ale nie ma czasu lub ochoty by bywać w świątyni częściej.

- To przemili ludzie, ale po prostu nie chodzą do kościoła - mówi ks. Jerzy Wójcik, proboszcz parafii Chrystusa Odkupiciela. - Tłumaczą się różnie: że nie mają czasu, chorują albo muszą zajmować się dziećmi i wnukami.

Badań nad świąteczną religijnością Kościół nie prowadzi, ograniczając się do badania frekwencji w zwykłe niedziele. Jednak najprawdopodobniej grupa "świątecznych chrześcijan" będzie nie tylko w Łodzi maleć. Jeszcze w 1998 roku 80 proc.
respondentów CBOS deklarowało zamiar udziału w pasterce. Od tego czasu udział ten systematycznie malał aż do obecnych 75 proc.

W ostatnich kilkunastu latach zmalała też zwykła frekwencja w kościołach, która w latach 80-tych wynosiła dla Polski grubo ponad 50 proc. liczba osób chodzących do kościoła z przyzwyczajenia, wzrosła natomiast liczba katolików, którzy korzystają z sakramentów. Jeżeli ten trend się utrzyma zwyczaj chodzenia na pasterkę będzie kultywowany tylko przez tych naprawdę wierzących.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki