Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochać - nie zawsze to tak łatwo powiedzieć...

Anna Gronczewska
archowium rodzinne/archwiwum Dziennika Łódzkiego
Miłość miewa wiele barw. Krzysztof Lewiński, strażak ze Zduńskiej Woli, oświadczył się narzeczonej podczas odbierania odznaczenia w Pałacu Prezydenckim, Piotr Krawczyk z Piotrkowa zrobił to samo, pilotując samolot nad Łodzią, a Kasia i Paweł z Łodzi wzięli ślub na oddziale intensywnej terapii, po tym jak runęli z balkonu starej kamienicy, który nagle się zarwał.

Oświadczyny w Pałacu Prezydenckim? Czemu nie? Pomysł zrodził się spontanicznie i nie do końca wiadomo było, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Zwłaszcza, że trzeba było utrzymywać tajemnicę do ostatniej chwili. Udało się i teraz Krzysztof Lewiński, strażak ze Zduńskiej Woli, jest znany w całej Polsce z odwagi. Raz, że uratował tonącą kobietę i dziecko i dostał za to od prezydenta Andrzeja Dudy, Medal za Ofiarność i Odwagę a dwa, że oświadczył się swojej dziewczynie w Pałacu Prezydenckim podczas uroczystości wręczenia odznaczeń.

Do niezwykłych oświadczyn doszło 8 stycznia, gdy prezydent Andrzej Duda wręczał odznaczenia zasłużonym w ratowaniu ludzkiego życia.

Krzysztof Lewiński twierdzi, że wybrał ten moment nieprzypadkowo. Ważny moment w swoim życiu postanowił wykorzystać podwójnie. Na uroczystość do Warszawy jechał z przygotowanym pierścionkiem i kwiatami dla narzeczonej, ale zamiary utrzymywał w tajemnicy. Bukiet miał być przeznaczony dla prezydentowej. Nawet przed ochroną prezydenta się nie zdradził i tej wersji trzymał się przez cały czas. Do ostatniej chwili wszystko było tajemnicą. Nawet dla prezydenta Dudy.

- Wszystko było po cichu. Prezydent dowiedział się na końcu - żartuje strażak. - Była chwila luźniejsza, zapytałem, czy mogę się oświadczyć i prezydent się zgodził. A potem widziała to cała Polska.

Filmik i zdjęcia z oświadczyn obiegły internet. Pokazali je koledzy strażacy, ale także Kancelaria Prezydenta RP. Krzysztof Lewiński nie ukrywa, że sam nie spodziewał się, że jego oświadczyny zyskają taki rozgłos. Nie spodziewała się także narzeczona Adrianna Kawałowska.

- Chciała, żeby oświadczyny były skromne, a ja jej zrobiłem takiego psikusa - przyznaje.

Dokładna data ślubu nie została jeszcze ustalona. Wiadomo, który będzie to rok - 2022. Na razie narzeczeni remontują sobie mieszkanie.

Zaręczyny w powietrzu

W ubiegłym roku do niezwykłych oświadczyn doszło na łódzkim lotnisku Lublinek, a w zasadzie nad dachami Łodzi. Na Lublinku wylądowała awionetka, za sterami której siedział pilot Piotr Krawczyk z Piotrkowa Trybunalskiego. Podczas lotu oświadczył się swojej ukochanej Dominice Bojanowskiej. Świadkiem tego niecodziennego wydarzenia była córka Piotra, Zuzia. A do oświadczyn doszło nad Stawami Jana.

- Piotr nie powiedział mi, co planuje - tłumaczyła 25-letnia Dominika. - Ale zaczęłam się domyślać, że planuje coś niezwykłego, bo przed lotem prosił, by wyprasować mu koszulę.

29-letni Piotr Krawczyk od sześciu lat ma licencję pilota. Latanie jest jego wielką pasją, zaczynał od szybowców. Awionetkę, w której się oświadczył, wypożyczył. Nie chciał zdradzić, ile kosztowały go oświadczyny.

- W takim wypadku kosztów się nie liczy - śmiał się narzeczony, który Dominikę poznał siedem lat wcześniej na ognisku u znajomych.

Dominika nie lubi latać, ale oświadczyny w samolocie bardzo się jej spodobały. Ma jednak z Piotrem inną wspólną pasję, czyli zwiedzanie Polski i świata.

W szkole i na stadionie

W sierpniu minie druga rocznica tej niezwykłej uroczystości. Odbyła się w auli IV Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Sczanieckiej w Łodzi. Marta i Michał to absolwenci tej szkoły. Poznali się w łódzkiej „czwórce”, chodzili do tej samej klasy. Uważają, że czasy szkolne były najlepsze w ich życiu.

- Szkoła była wspaniała, to były najlepsze czasy naszego życia - mówiła blisko dwa lata temu 30-letnia Marta. - Gdy podjęliśmy decyzję o ślubie, zaczęliśmy szukać miejsca wyjątkowego, które będzie miało znaczenie. Nie braliśmy pod uwagę urzędu stanu cywilnego, szukaliśmy miejsca z duszą, a nasze urzędy nie prezentują się najlepiej. Uznaliśmy, że szkoła będzie najlepszym miejscem, w końcu tu się poznaliśmy, mamy stąd wspaniałe wspomnienia.

Siedem lat temu nietypowe zaręczyny miały też miejsce w Manufakturze. Konrad oświadczył się swej sympatii Ani w drewnianej wieżyczce, w pobliżu lodowiska. Jednocześnie za pomocą Facebooka zaprosił na to wydarzenie ponad tysiąc osób.

Niecałe trzy lata temu do nietypowych zaręczyn doszło na stadionie Widzewa, podczas meczu reprezentacji Polski w rugby z Resztą Europy. Już po jego zakończeniu na środek boiska wyszedł reprezentant Polski Dawid Plichta, zawodnik Master Pharm Budowlani Łódź. Poprosił swoją dziewczynę Emilię i przy aplauzie zebranych na widowni kibiców oświadczył się jej. Dziś Emilia i Dawid są już po ślubie...

Nie były to pierwsze oświadczyny na stadionie Widzewa. Przed laty podczas meczu tego klubu z Podbeskidziem Bielsko-Biała Łukasz z nadmorskiego Władysławowa, wierny fan piłkarzy z al. Piłsudskiego oświadczył się swej dziewczynie Beacie, którą po raz drugi w życiu zabrał na mecz.

Z balkonem zarwało się życie

Nic jednak nie dorówna dramatycznym dziejom miłości Kasi i Pawła Łodzi. Kasia Fibakiewicz poznała Pawła pięć lat temu. Poszła z koleżanką do jej kolegi. Paweł już tam był. Od początku ją ujął. - Czym? - zastanawia się Kasia. - Swoją dobrocią, opiekuńczością. Kiedy go spotkałam, przeżywałam ciężki okres w swoim życiu. Paweł mi pomógł.

Potem od mamy Pawła dowiedziała się, że zaraz po tym pierwszym spotkaniu syn zadzwonił do niej.

- Mamo, już znalazłem żonę! - zakomunikował.

Znali się może miesiąc, gdy doszło do dramatycznego wydarzenia. Datę 27 września 2015 roku trudno zapomnieć. Kasia chciała, by Paweł poznał jej brata, który mieszkał w starej kamienicy przy ul. Zarzewskiej. Zjedli razem kolację. Było już po północy, gdy Paweł, Kasia i jej brat wyszli na balkon. To były sekundy... Razem z balkonem runęli w dół. Pierwszy poleciał Paweł. - Usłyszałam potem od lekarzy, że musiałam spaść na Pawła - opowiada Kasia. - Inaczej bym nie przeżyła. Mam za drobną budowę... Paweł uratował mi życie.

Brat Kasi złamał rękę. Ona z urazem głowy, kręgosłupa i potłuczeniami trafiła do szpitala WAM. Pawła, który był w najcięższym stanie, odwieziono do „Kopernika”. - Leżałam w szpitalu i nie wiedziałam co dzieje się z Pawłem - wspomina Kasia. - To było okropne uczucie. Bardzo bałam się o niego. Nikt mi nie chciał powiedzieć, co mu jest...

Paweł leżał w tym czasie na Oddziale Intensywnej Terapii Szpitala im. Kopernika, lekarze walczyli o jego życie.

- Gdy wypisano mnie ze szpitala, przyjechała po mnie siostra z mężem - opowiada Katarzyna Fibakiewicz. - Od razu pojechaliśmy do Pawła. Miałam jeszcze rękę na temblaku.

Paweł leżał na OIOM-ie, podłączony do aparatury, przyjmował bardzo silne leki, nie mógł mówić, ale gdy zobaczył Kasię, na jego twarzy pojawił się uśmiech... Przychodziła do niego do szpitala, podtrzymywała na duchu. Zapewniała, że go kocha i jest dla niej bardzo ważny.

W Szpitalu im. Kopernika Paweł spędził 14 miesięcy, z tego 10 na OIOM-ie. Kiedy leżał jeszcze na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej Kasia zaproponowała ślub. Wiedziała, że musi odbyć się w szpitalu. Paweł się zgodził, choć nie wierzył, że się uda.

- Porozmawiałam z lekarzami, potem z mamą Pawła poszłam do Urzędu Stanu Cywilnego - mówi Katarzyna Fibakiewicz. - Okazało się, że możemy wziąć ślub w szpitalu. Był to pierwszy ślub na OIOM-ie.

Przed ślubem Kasia nie miała żadnych wątpliwości. Za bardzo kocha Pawła. Zdecydowała się z nim dzielić życie, choć wiedziała, że po wypadku nie będzie w pełni sprawny. Na ślub przyszła najbliższa rodzina, byli lekarze, pielęgniarki z oddziału. Gdy Paweł wyszedł ze szpitala, byli już mężem i żoną...

Razem teraz idą przez życie. Ona sama po wypadku sprzed blisko pięciu lat ma problemy ze zdrowiem: przepukliny na kręgosłupie, zawroty i bóle głowy.

- Nie powinnam dźwigać, ale muszę to robić - uśmiecha się Kasia. - Niedługo sama zacznę rehabilitację.

Kasia nie pracuje. Zajmuje się Pawłem, który walczy z odleżynami i może leżeć tylko na brzuchu. Kasia wierzy, że ta walka zakończy się sukcesem. Że kiedyś Paweł usiądzie na wózku, będzie mógł opuścić cztery ściany i pojechać z Kasią na spacer do parku...

wsp. Agnieszka Olejniczak

Na leczenie i rehabilitację Pawła Fibakiewicza można przekazać 1 procent KRS OOOO 270809 nr konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 tytuł Paweł Fibakiewicz 8645 Fundacja AVALON

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki