Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komendant Straży Miejskiej codziennie ma innego asystenta

Agnieszka Jasińska
Dariusz Grzybowski komendantem SM został w 2010 r.
Dariusz Grzybowski komendantem SM został w 2010 r. Krzysztof Szymczak
Na nietypowy pomysł wpadł Dariusz Grzybowski, komendant łódzkiej straży miejskiej. Postanowił każdy dzień spędzać z innym pracownikiem. Wszyscy strażnicy po kolei będą jego asystentami - i ci, którzy na co dzień patrolują miasto, i ci, którzy pilnują porządku w Urzędzie Miasta albo pracują w biurze. I tak przez najbliższe dwa lata!

W łódzkiej straży miejskiej pracuje około pół tysiąca funkcjonariuszy. Z każdym z nich Grzybowski będzie dzielił swój gabinet. Dzień z komendantem spędziła już Anna Korońska, na co dzień pilnująca porządku w łódzkim magistracie.

- Nie zgłosiłam się na ochotnika, wytypował mnie naczelnik wydziału - mówi Korońska. - Z komendantem zaczęliśmy pracę o ósmej. Brałam udział w spotkaniach, były działania w terenie. Naprawdę komendant ma co robić. Przekonałam się, że nieprawdą jest, że siedzi i nic nie robi.

Grzybowski tłumaczy, że pomysł ma pomóc w relacjach z pracownikami. - Wszyscy spędzą ze mną dzień. Na początek przyjmuję ochotników lub osoby wytypowane przez naczelników wydziałów ze względu na zakres wykonywanych przez nich zadań. Dzień zaczynamy od zapoznania się z raportem dobowym, następnie przeglądamy prasę ukierunkowując się na artykuły i informacje dotyczące straży miejskiej.

- Potem są odprawy z pracownikami, spotkania z zaproszonymi gośćmi, ewentualne odprawy w Urzędzie Miasta, czasami jemy razem obiad, wykorzystując przysługującą przerwę. Na koniec pracownicy wypełniają ankietę, co chcieliby zmienić w straży miejskiej, jak widzą siebie za 5 lat. Nie oceniają mnie, bo pewnie w swoich ocenach byliby nieobiektywni, a na tym mi nie zależy. Przeglądamy też razem skargi. Dzień nie jest stresujący, staram się, by było na luzie.

Grzybowski został komendantem łódzkiej SM w 2010 r. Wcześniej był oficerem ABW. Na pierwszej swojej konferencji pokazał zdjęcie, na którym było widać, jak żule piją alkohol obok radiowozu straży. W aucie spali strażnicy.

- Nie dopuszczę, by takie sytuacje miały miejsce - stanowczo zapowiedział wtedy Grzybowski. Jego walka o poprawę wizerunku straży miejskiej przynosi efekty. Do służby zgłasza się coraz więcej chętnych. Bywa, że o jedno miejsce walczy kilkadziesiąt osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki