Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncert Judas Priest w łódzkiej Atlas Arenie [ZDJĘCIA]

Dariusz Pawłowski
Grzegorz Gałasiński
Stary dobry brytyjski heavy metal ma się dobrze. W sobotę wieczorem udowodnił to w Atlas Arenie zespół Judas Priest - nawet podczas jednego z najgorzej niestety nagłośnionych koncertów w historii łódzkiej hali.

Mistrzów poprzedzili Amerykanie z formacji Five Finger Death Punch, dowodzonej przez gitarzystę Zoltana Bathory'ego, z obdarzonym mocnym głosem wokalistą Ivanem Moodym. To szybkie, solidne granie i przebojowe kompozycje z wpadającymi w ucho, doskonale nadającymi się do wspólnego śpiewania refrenami. Udany wstęp.

Brytyjska zaś gwiazda wieczoru, z ponad czterdziestoletnim stażem, przyjechała do Polski w ramach promocji swojego ostatniego albumu "Redeemer Of Souls" (muzycy zawitają do naszego kraju ponownie 10 grudnia, tym razem do gdańskiej Ergo Areny). Judas Priest rozpoczął więc występ pierwszym utworem z tego krążka "Dragonaut". Wieczór rozwinął się następnie w znakomicie opracowany repertuarowo zestaw utworów nowszych połączonych z klasykami: "Metal Gods", "Devil's Child", "Victim of Changes", "Halls of Valhalla", "Turbo Lover", "Redeemer of Souls", "Beyond the Realms of Death", "Jawbreaker", "Breaking the Law", "Hell Bent for Leather". By szybko przechodząc do bisów wykonać "The Hellion/Electric Eye", "You've Got Another Thing Comin'", "Painkiller", "Living After Midnight". Pewnie najzagorzalszym fanom zabrakło jeszcze kilku utworów, można było też oczekiwać nieco dłuższego koncertu. I to jednak, co dostaliśmy, wystarczy, by docenić klasę zespołu i jego znaczenie dla historii muzyki rockowej.

W Łodzi przekonaliśmy się, że granie Judas Priest to nadal niepospolita moc i kontakt z nadzwyczaj żywą legendą. 64-letni wokalista grupy, Rob Halford, ciągle potrafi krzyczeć tak, że wywołuje ciarki na plecach i nadal ma imponujące możliwości wokalne, robiącą wrażenie skalę głosu, śmiało wyciąga naprawdę wysokie dźwięki i wciąż bawi się dobrym kontaktem z publicznością. Utwierdziliśmy się też w przekonaniu, że gitarzyści Richie Faulkner i Glenn Tipton oraz basista Ian Hill i perkusista Scott Travis tworzą świetnie ze sobą współpracującą drużynę. Szczególnie ten pierwszy muzyk, będący członkiem Judas Priest od ledwie czterech lat, fantastyczną solówką rozwiał zapewne ostatnie wątpliwości miłośników zespołu. Zespołu, który nie ogranicza się do odcinania kuponów od swojej sławy.

Mogliśmy również zasmakować świadomości (pielęgnowanej w wielu elementach) niebagatelnego wpływu zespołu na światowy heavy metal, zarówno w warstwie muzycznej, aranżacyjnej, jak i estetycznej. To przecież oni jako jedni z pierwszych zastosowali dwie gitary prowadzące, których brzmienie należy do symboli metalu, oni też przyspieszyli tempo gatunku. To Halford, zmieniający kilka razy podczas koncertu kostiumy, wykreował harcore'owy wizerunek sceniczny metalowych muzyków. W Arenie dostaliśmy wszystkie te wyczekiwane przez widzów detale, z wjazdem (a raczej wtoczeniem się) wokalisty na scenę na przepięknym harleyu.

Arena nie wypełniła się do ostatniego miejsca, ale ci, co byli bawili się wyśmienicie. Zaskakująco wiele osób, ze względu na stan wywołany procentami, pewnie tego wieczoru dziś w całości nie pamięta, ale niech uwierzy, że było świetnie...

Koncert Judas Priest to także dowód na siłę muzyki na żywo i upewnienie, że słuchając takiej właśnie muzyki przed laty mieliśmy rację. Heavy metal zachowuje świeżość, ma ciągle coś istotnego do zaproponowania, porusza kolejne pokolenia. Judas Priest jest jednym z pomników i tak się chwilami na scenie zachowuje. Być może dlatego w sobotę zabrakło czegoś wyjątkowego, szczególnego, diabelskiej wisienki na tym torcie, która uczyniłaby ów wieczór niezapomnianym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Koncert Judas Priest w łódzkiej Atlas Arenie [ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki