Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncert The Cure w Łodzi w Atlas Arenie [ZDJĘCIA]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
The Cure w Łodzi
The Cure w Łodzi Grzegorz Gałasiński
THE CURE W ŁODZI|Legenda nie zawiodła. Interesująco dobrany, przekrojowy materiał, trzykrotne wyjście do bisów, wyczekiwane przeboje, w sumie blisko trzygodzinny występ. I muzycy w dobrej formie. The Cure w Atlas Arenie - fanowska impreza dla prawie 14 tysięcy osób.

Łódzki koncert The Cure wzbudził olbrzymie zainteresowanie, bilety rozeszły się błyskawicznie, nic dziwnego, że oczekiwania były ogromne. Czy zostały spełnione? Wieczór przeznaczony był przede wszystkim dla miłośników i wyznawców brytyjskiej formacji, którzy towarzyszyli jej przez 40 lat kariery (tak, tak!) lub poznali wszystkie etapy jej twórczości. Jak to w takich sytuacjach bywa, jednym pewnych utworów zabrakło, inni pewnie woleliby więcej energetycznych kompozycji z bogatego repertuaru zespołu. Jednak The Cure pokazało to, co stało się wizytówką grupy: charakterystyczny, oryginalny styl; muzyczna prostota z ujmującymi harmoniami; emocjonalne, zarazem przestrzenne jak i szorstkie, pełne wyobraźni kompozycje z ciężkimi zwykle tekstami; oddzielny świat budowany bezkompromisowością i niezależnością myślenia; zmienność i artystyczne wolty; autentyczność w oryginalności lidera Roberta Smitha oraz jego niepodrabialny głos (a i przecież wyjątkowe umiejętności i traktowanie gitary, o czym mogliśmy się po raz kolejny przekonać). To nie było wydarzenie dla widzów przypadkowych. Tym zaś uniesienie dość statycznym koncertem mogłoby przyjść trudniej...

The Cure zagrali nieco ponad 30 utworów. Zaczęli od wyśmienitego "Plainsong", a później pokazując różne artystyczne twarze sprawiali nam przyjemność m.in. "Pictures of You", "A Night Like This", "The Walk", "Push", "In Between Days", "Boys Don't Cry". W podstawowej części koncertu nie zabrakło też przejmujących wersji m.in. "The End Of The World", "The Last Day Of Summer", "Just Like Heaven", "From The Edge Of The Deep Green Sea" czy "Disintegration" oraz leciutkiego "Friday I'm In Love". Zespół spokojnie się rozkręcał, pokazując moc podczas bisów. Muzycy trzy razy wracali na scenę, by zagrać m.in. "It Can Never Be The Same", "Burn", "A Forest", "Never Enough", "Wrong Number", "Lullaby", "Close To Me", "Why Can't I Be You?".

Bez fajerwerków, wyjątkowej oprawy i szczególnego celebrowania swojego istnienia na scenie. Po prostu muzyka, charyzma Smitha i zaproszenie do jedynego w swoim rodzaju świata. Kilkanaście tysięcy fanów przyjęło je z entuzjamem. Również wspominając koncert The Cure w Łodzi przed szesnastu laty. I nawet uświadamiając sobie, że z muzyków uszło już trochę energii. Z tych fanów także...

W Łodzi zespół gościł w hotelu andel's. W sobotę muzycy zagrają w czeskiej Pradze. Hmmm, w sumie to blisko...

P.S. Za podstawienie po koncercie pod halę autobusów MPK rozwożących wychodzących widzów w różnych kierunkach miasta, brawo!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Koncert The Cure w Łodzi w Atlas Arenie [ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki