Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kongres Kultury się skończył. Czas na działanie

Łukasz Kaczyński
W sobotę skończył się Regionalny Kongres Kultury
W sobotę skończył się Regionalny Kongres Kultury Łukasz Kaczyński
Wokół przemysłów kultury, styku kultury i biznesu obracał się ostatni dzień Regionalnego Kongresu Kultury. Cykl przedpołudniowych wykładów zakończył Edwin Bednyk z "Polityki" słowami: "Nie ma przemysłów kreatywnych bez dbałości o fundamenty, o kulturę".

Podczas sesji panelowej "Jak stwarzać warunki do rozwoju Łodzi jako centrum przemysłów kreatywnych?" w centrum uwagi znalazł się wiceprezydent Łodzi Marek Cieślak. I nie powinien się temu dziwić. Zbyt długo ludzie kultury czuli się ignorowani, zbyt wiele decyzji podejmowano bez konsultacji z nimi.

- Na które przemysły władze chcą stawiać? - pytał moderator Artur Urbański.

- Miasto ma nie typować, a stwarzać warunki - opowiedział Cieślak, by za chwilę dodać: - Miasto to nie jest dobry wujek, do którego mówi się "Wujku, daj".

Oburzona tą wypowiedzią była Hanna Gil-Piątek, działaczka społeczna związana z Krytyką Polityczną. - UMŁ nie musi tylko dawać pieniędzy. Może zrobić coś z uciążliwymi procesami administracyjnymi, w których przez lata kreatywni ludzie byli upokarzani - mówił Urbański.

Co może zrobić - odpowiedź nie padła. Podobnie jak na pytanie, jak władze chcą przeciwdziałać odpływowi z miasta młodych twórczych ludzi. - Stwórzmy specjalne uwarunkowania prawne, jak w przypadku Łódzkiej Strefy Ekonomicznej. Ma pan spore doświadczenie w tej dziedzinie, trzeba je wykorzystać. Liczę na pana - mówiła Jadwiga Tryzno z Muzeum Książki Artystycznej.

Przyciągnięcie kapitału ludzkiego ogólnopolską akcją tysiąca wolnych lokali dla młodych sugerował Piotr Szczepański.

- Kierowanie miastem to nie są pomysły, to solidnie przygotowane projekty. Tu powinna powstać konkretna oferta - emocjonowała się Elżbieta Hibner.

- Wszystko to wskazuje tylko na mizerię poczynań. Richard Floryda już wycofuje się ze swoich założeń odnośnie przemysłów kreatywnych, które sprawdziły się kilkanaście lat temu, ale nie w czasach globalnego kryzysu - włączyła się do dyskusji Krystyna Potocka z Galerii Manhattan.

RKK zakończyły podsumowania i wnioski z tematycznych sesji panelowych. Tomasz Załuski wskazał na stypendia, mikro-granty i pracownie jako narzędzia wspierania młodych artystów. Sugerował wprowadzenie stałego wywiadu kuratorskiego nad poczynaniami twórców i "eksportowaniu" ich do innych miast. Uczestnicy panelu piętnowali też przekazywanie środków przede wszystkim na festiwale. Funkcję Regionalnego Obserwatora Kultury postulował powołać w swym podsumowaniu Piotr Olkusz ("Jakich instytucji kultury potrzebujemy?"). Wprowadzenie modelu Lokalnych Centrów Aktywności to postulat uczestników panelu "Instytucje kultury jako centra aktywności lokalnej".

Uczestników panelu o edukacji kulturalnej połączyło przekonanie, iż jest ona narzędziem przekładającym się na zwiększenie liczby uczestników kultury. Należy zerwać jednak z mariażem dwóch stereotypów: instytucji kultury oraz artysty. Należy też opracować mechanizmy stałej współpracy edukatorów nieformalnych i formalnych.

- Edukacja jest szansą rozwoju osobowego. Nie przywilejem artystów-amatorów, ale prawem każdego - mówił Leszek Karczewski. - Wyrażamy nadzieję, iż będzie ona filarem przygotowanej strategii rozwoju miasta i regionu.

Podczas kolejnych podsumowań mówiono o roli Łódzkiego Domu Kultury w integracji Łodzi i regionu, o potrzebie powoływania Lokalnych Paktów dla Kultury (14 listopada odbędzie się narada w Łodzi w sprawie takiegoż). Okazało się też, ile naprawdę kosztować będzie miasto funkcjonowanie EC-1 miasta Kultury - od 1 do 5 mln zł rocznie - co zrodziło obawy o realizację projektów rewitalizacji miasta, m.in. Księżego Młyna. Na finał RKK o niezapominanie o łódzkiej literaturze spektakularnie upomniał się Andrzej Strąk, prezes Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział Łódź.

Regionalny Kongres Kultury nie dostarczył ani odpowiedzi na nurtujące od lat pytania, ani recept na bolączki łódzkiej kultury, bo i dostarczyć nie mógł. Na szczęście część z nich pomógł zdiagnozować i wyartykułować, i - jak słusznie podkreślało wielu jego uczestników - czas na przemyślane i długofalowe działania. Albowiem dowodem na poważne myślenie przez władze o kulturze nie jest zorganizowanie trzydniowej dysputy, która nie może załatwić wszystkich palących spraw. Będą nim dopiero wieloletnie działania, ustalane w oparciu o postulaty i potrzeby profesjonalistów kultury oraz kolejne, częste i regularnie odbywające się spotkania ludzi władzy i ludzki kultury. Inaczej RKK nie miał sensu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki