Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konkurs im. Wojciecha Słodkowskiego - II nagroda: Na początku była Cisza

Małgorzata Jóźwiak, Zespół Szkół Elektryczno-Elektronicznych w Radomsku
Małgorzata Jóźwiak (z prawej)
Małgorzata Jóźwiak (z prawej) AHE Łódź
Przez półtora roku jej życie było pełne kolorów. Kształtów. Form. Zapachów. Smaków. Kocyk miękko otulał skórę, kwiaty hipnotyzowały bogactwem barw. Zapach obiadu roznosił się po kuchni, wzbudzając apetyt. Wiosną siadała na balkonie i z fascynacją patrzyła, jak ptaki chwytają się balustrady i zabawnie przeskakują z nogi na nogę. Nikt jeszcze nie wiedział, że w głowie Natalii nie potrafiły śpiewać.

Na początek przesyła mi kilka zdjęć. Z dzieciństwa. Patrzę z rozczuleniem na rozczochranego berbecia, niepewnie spoglądającego w obiektyw czerwonymi od lampy błyskowej oczami i od razu zauważam podobieństwo. Znajome spojrzenie, znajome rysy, ten sam nos, usta i uśmiech. Na pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło. Wiek. Drobne szczegóły. Bo Natalia, którą znam teraz, nie nosi już grzywki ani kolorowych spinek. Nie jest już małym, uroczym dzieckiem z chustką na głowie i pucułowatymi policzkami. Jest wysoka, szczupła, bardzo ładna. Jest dorosła.
Pewna różnica wymyka się jednak obiektywowi aparatu. Nie da się jej wskazać, nie widać jej na żadnym fragmencie zdjęcia. Dziś Natalia ma wszczepione dwa implanty ślimakowe. Dziś Natalia słyszy.

AKT 1 – Powstanie Świata
Na początku Świat był prosty. Cały. Pełny. Kompletny. Miał kolory, kształty, smaki, rządził się temperaturą, światłem i dotykiem. Natalia odkrywała go powoli, kawałek po kawałku. Nie było w nim jeszcze żadnej dziury ani szczerby, żadnego brakującego elementu. Świat był piękny i dumny. Doskonały. Nikt nie mógł się spodziewać, że wyglądał on inaczej. – Pierwsza była babcia. Zauważyła, że nie reaguję na dźwięki, ciągle wołała: „Natalia, Natalia!”, a ja się nie odwracałam. Wtedy rodzice postanowili zrobić mi badania ABR w Warszawie. Wiedzieli, że nie jest dobrze z moim słuchem i chcieli poznać przyczynę. – Natalia zawsze była bardzo ruchliwym dzieckiem – wspomina jej mama. – Bardzo trudno było poznać, że coś jest nie tak. Ale kiedy wołaliśmy ją, gdy była odwrócona, rzeczywiście nie reagowała. Zmylił nas fakt, że często odwracała się, kiedy pukaliśmy w łóżeczko. Jak się później okazało, wyczuwała nawet najmniejsze drgania. Trudno było w to uwierzyć. Specjalistka w Łodzi dała nam nawet do zrozumienia, że dziecko jest zdrowe, a my ubzduraliśmy sobie chorobę. Postanowiliśmy to zbadać - mówi mama Natalii. I zbadali. Tylko, że wtedy słowa „głęboki niedosłuch” jeszcze nic nie znaczyły. Półtoraroczna dziewczynka nie miała prawa ich znać. Nie mogła się ich obawiać. Nie mogła czuć przerażenia. Jej Świat pozostał taki, jaki był – niewzruszony, milczący, obojętny. Wielobarwny i szczęśliwy. Był taki jeszcze przez kilka lat.

AKT 2 – Tajemnica Świata
Świat Ciszy, zanim na dobre zwrócił na siebie uwagę, przywitał Natalię rehabilitacją. Pojawiła się nagle, pożerając mnóstwo czasu. – To była żmudna, ciężka praca z wykorzystaniem skojarzeń, dotyku i wzroku. Chcąc nauczyć ją np. słowa “most”, szukałyśmy mostu, robiłyśmy zdjęcie Natalii na moście, wklejałyśmy je do segregatora i podpisywałyśmy. Przyswajała to, co przeżyła, czego dotknęła, reszta była abstrakcją.
– To trwało często przez kilka godzin dziennie. Jeździłam z rodzicami do wielu specjalistów, na zajęcia indywidualne, grupowe, na obozy rehabilitacyjne. Nie miałam zbyt wiele czasu wolnego, ale w końcu, pierwszego czerwca, w Dzień Dziecka, po pół roku bardzo ciężkiej pracy powiedziałam… jedno słowo: “Mama” – opowiada dziewczyna. A jednak to, co w Świecie Dźwięku było dla rodziców Natalii przełomem, Świat Ciszy przyjął z właściwym sobie spokojem i ostrożnością. Bo niby co w tym takiego? Przecież to normalne. Zwykła codzienność, zaledwie efekt dziwnej zabawy. Mała, obcięta na krótko Natalia, którą widzę na zdjęciach, nie dociekała. Nie pytała. Nie szukała odpowiedzi. To się po prostu działo. To był jej zwykły Świat. – Na początku traktowałam to jako zabawę. Nie zastanawiałam się nad tym, czy inne dzieci też robią takie rzeczy. W przedszkolu w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mam problemy ze słuchem. Nie wiedziałam, że inni ludzie słyszą, bo nie miałam pojęcia, jak to jest. Wtedy w ogóle o tym nie myślałam. Porozumiewałam się ze wszystkimi gestami i to było dla mnie całkowicie normalne – wspomina Natalia.
Dopiero kiedy trafiła do szkoły podstawowej, pewne rzeczy zaczęły zwracać jej uwagę. – Trudno mi powiedzieć, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że mam naprawdę duży niedosłuch. Od pierwszej klasy podstawówki używałam systemu FM, nosiłam aparaty słuchowe i korzystałam z pomocy nauczycielki wspomagającej. Chyba wtedy powoli zaczynałam rozumieć, że mam problem ze słuchem, bo przecież inni uczniowie nie korzystali z aparatów i rozumieli nauczycielki. Ja korzystałam, ale nie rozumiałam. Wtedy zaczęłam o tym myśleć – dodaje dziewczyna.

AKT 3 – Świat Ciszy
Można zaryzykować stwierdzenie, że Świat stał się Światem Ciszy w momencie, gdy zaczęło w nim czegoś brakować. Gdy niemożność nazywania przedmiotów zaczęła Natalię drażnić. Gdy ruch ust innych ludzi przestał być zwykłą czynnością, a zaczął być zagadką, niemożliwą do rozwiązania. Natalia przyznaje, że w pewnym momencie, trochę ją to przytłoczyło: – Jak chodziłam do 5 albo 6 klasy, to bardzo chciałam słyszeć. Myślałam o tym dniami i nocami. To było moje marzenie. Myślałam, że może stanie się cud, bo przecież nie ma rzeczy niemożliwych! W 5 klasie już nie lubiłam chodzić na rehabilitację. Denerwowałam się, że muszę jeździć do Łodzi. Czasami było mi ciężko, choć wiedziałam, jak bardzo mi to pomaga. Kilka razy miałam ciężki moment, ale rodzice mnie pocieszali, mówili, że wkrótce będą lepsze aparaty. Dlatego czekałam.
I choć Świat Ciszy pod wieloma względami nie był łatwym miejscem do życia, nadal był przede wszystkim Światem. Wciąż pełnym kolorów, wciąż działającym na zmysły. Wciąż jedynym znanym, w którym Natalia budziła się i zasypiała. Nie był pasmem nieszczęść. Był jej życiem. – Teraz widzę, że niedosłuch ma również zalety. Słyszący nie wiedzą, czym jest taka całkowita cisza, że puszczają głośną muzykę, a my nic nie słyszymy. Nie wyobrażają sobie tego, tak samo jak ja nie wiem, jak to jest być w świecie niewidomych. Ale dzięki temu, jak był mocny deszcz albo ktoś włączył odkurzacz, to spałam spokojnie, bo nic nie słyszałam, nie dochodziły do mnie żadne dźwięki – opowiada Natalia. Tak oto, mimo pragnienia zmian, czas
w Świecie Ciszy płynął dalej. Mijały kolejne lata i nic nie wskazywało na to, że coś może się zmienić.
A potem padło słowo :”Implant”.

AKT 4 – Szansa
Najpierw dowiedzieli się rodzice. Kiedy wraz z tym słowem pojawiła się nadzieja dla Natalii, zaczęli szukać wszelkich możliwych informacji. Specjalistów, artykułów, osób, które przeszły operację, które słyszą, które mogłyby cokolwiek opowiedzieć. Słowo „operacja” nie nastrajało pozytywnie, słowo „słyszeć”, już tak. W końcu trzeba było podjąć jakąś decyzję. Mimo wielu wątpliwości, nie mogła być ona inna. – Wahaliśmy się za długo. Wiadomo, że każda operacja to nadzieja, ale i obawa. Wtedy były różne opinie na temat implantów. Nawet nasi zaprzyjaźnieni lekarze mieli wątpliwości. W pewnym momencie zauważyliśmy, że "dochodzimy do ściany" i nie jesteśmy w stanie już nic więcej zrobić. A przecież przed Natalią było gimnazjum, szkoła średnia. Pojechaliśmy do Warszawy z nadzieją, że uda się jeszcze lepiej ustawić aparaty, ale pani doktor powiedziała, że to nie ma sensu. Zaproponowała badania kwalifikacyjne do implantów. Tam spotkaliśmy grupę ludzi, którzy zebrali się wokół nas i powiedzieli, że MUSIMY się zdecydować. Myślę, że to im zawdzięczamy naszą decyzję – opowiadają rodzice. A Natalia dodaje: – Bałam się pierwszej operacji. W szkole dwie osoby mówiły mi, żebym tego nie robiła, że widzieli straszne zdjęcia, jak piłują czaszkę. Ale nie posłuchałam ich. Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że te operacje są naprawdę poważne. Nie wiem, czy teraz byłabym tak samo odważna. Ale udało się. Natalia pokazuje mi fragment z pamiętnika. Sama jest w szoku, jak bardzo nie mogła się doczekać. Pisała o tym codziennie, robiła rysunki, oznaczała dokładnie każdą datę. Śniła o nim, wyobrażała go sobie, na przemian cieszyła się i przerażała. Co do jednego nie było więc żadnej wątpliwości. Wszyscy na to czekali.

AKT 5 – Między światami
2012 rok. Stres, szał, zamieszanie, sprawdzanie, czy wszystko dopięte na ostatni guzik. Wszyscy w biegu. Wszyscy podekscytowani i przerażeni jednocześnie. Pełni obaw i nadziei. – To był piątek. Rano zjawiliśmy się w szpitalu. Pamiętam, że bardzo się denerwowałam. Natalia była w dużo lepszej formie. Według zasad panujących w instytucie, dzieci operowane są według wieku. My czekaliśmy do 10:15. Kiedy wybiła ta godzina, serce waliło mi jak oszalałe. Mieszała mi się ogromna nadzieja z cieniem obawy, że może coś pójść nie tak. Otuchy dodawała mi myśl, że w Kajetanach pracują wspaniali chirurdzy. Natalia dostała szansę i trzeba było ją wykorzystać. Nie było innej, lepszej drogi. Towarzyszyliśmy jej na sali operacyjnej aż do zaśnięcia. Na stołówce czekali inni rodzice. To ONI kilka miesięcy wcześniej przekonali nas do podjęcia tej decyzji i w dniu operacji po raz kolejny dodawali nam otuchy W nocy Natalia budziła się i zasypiała wiele razy. - Dopiero następnego dnia emocje zaczęły opadać - dodają rodzice. Natalia nie pamięta wiele ze swojej pierwszej operacji. Stresowała się, próbowała zachować spokój, ale wszystko działo się szybko. Wokół niej pojawiał się lekarz za lekarzem. Zanim się obejrzała, usypiała już na stole operacyjnym. Czy to mógł być jej ostatni dzień w Świecie Ciszy?
– Kiedy pierwsza operacja implantu dobiegła końca, a ja powoli się budziłam (nie otworzyłam jeszcze oczu), zaczęłam się denerwować, bo pomyślałam, że muszę iść do szkoły, a jestem zmęczona. Po około minucie zdałam sobie sprawę z tego, że jestem po operacji, bo coś tam czułam, miałam bandaż i wtedy pomyślałam – o rany! Mam IMPLANT! – wspomina Natalia.

AKT 6 – Świat Dźwięku
Wyjście ze Świata Ciszy okazało się ogromnym szokiem. Wypływające zewsząd dźwięki dochodziły do Natalii jako pozbawiony sensu bełkot. Mimo ciągłego nastawiania procesorów, dźwięk nadal nie był łatwy do rozszyfrowania. Było go zbyt dużo, wylewał się z każdej strony, nie pozwalał się skupić. Drażnił, przeszkadzał i rozpraszał. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. – Po aktywacji procesora byłam w szoku, ponieważ dźwięki były głośne, nieprzyjemne i niezrozumiałe. Słuch musi nauczyć się słuchać, rozpoznawać odgłosy otoczenia. Na początku tykanie zegara tak mi przeszkadzało, że nawet wyjmowałam z niego baterie. Tak było kilka miesięcy po aktywacji pierwszego implantu. Wiedziałam o tym, że czeka mnie długotrwała rehabilitacja – wyjaśnia dziewczyna. Po wielu miesiącach pracy i oswajania się ze Światem Dźwięku, coś drgnęło. Niezrozumiałe, doprowadzające do szału odgłosy zaczęły mieć sens, zaczęły brzmieć znajomo. – Dopiero długo po operacji mogłam pierwszy raz usłyszeć głos wody wypływającej z kranu i dźwięk przejeżdżającego auta. Przeżyłam szok wychodząc na balkon i słysząc pierwszy raz śpiew ptaków. Myślałam: dlaczego coś tak hałasuje?! Wtedy moim marzeniem było usłyszeć dźwięk konika polnego. Musiałam na to poczekać jeszcze rok, ale kiedy to się stało, byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi – opowiada. – Myślę, że to nasze wspólne przeżycie bardzo dużo mnie nauczyło. Przede wszystkim wiary, że ciężką pracą można osiągnąć cel. Natalia często powtarza, że wszystko jest możliwe. Niemożliwe zajmuje tylko trochę więcej czasu – dodaje jej mama. Teraz Natalia jest dorosła, chodzi do technikum. Nadal uczy się odnajdywać w Świecie Dźwięku, wciąż oswaja nowe słowa i odgłosy. Nie jest już małą dziewczynką w żółtym szlafroku, która szczerzy mleczaki do aparatu. Nie jest pięciolatką, która poznaje smaki, zapachy i kolory, odkrywając z fascynacją kolejne zakamarki Świata Ciszy. Teraz jest dorosłą. Dorosłą, która od pięciu lat, dzięki implantom, na nowo poznaje ten Świat. Świat Dźwięku.

AKT 7 – Przyszłość
– Teraz obawiam się o przyszłość Natalii tak samo, jak każda matka pełnosprawnego dziecka. Myślę, że da radę. Jest sumienna, pracowita. Na 18 urodziny napisaliśmy jej w albumie ze zdjęciami z jej życia: "I zawsze pamiętaj, że jesteś kimś wyjątkowym. Jedyne, co musisz zrobić, to pozwolić innym zobaczyć, że taka jesteś". Pamiętam, jak jedna z matek dziecka niesłyszącego powiedziała, że to wszystko wygląda, tak jakbyśmy zbierali pieniądze do skarbonki. Grosik do grosika, długo i wytrwale. Kiedyś nastąpi moment, że rozbijemy tę skarbonkę – dodaje mama Natalii.

Małgorzata Jóźwiak
Zespół Szkół Elektryczno-Elektronicznych w Radomsku

II miejsce w kategorii materiał prasowy drugiej edycji Konkursu im. Wojciecha Słodkowskiego na realizację dziennikarską

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki