W piątek (22 marca) po południu dwie pielęgniarki z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki dostały telefon z sekretariatu z informacją, że w poniedziałek (25 marca) mają pojechać do prokuratury. Zawiózł je tam autem jeden z pracowników szpitala. Kobiety nie wiedziały, po co jadą i co je czeka.
- Pielęgniarki nie dostały wezwania do prokuratury, ani żadnych innych dokumentów, nie wiedziały czy jadą w charakterze świadków czy w jakimś innym podkreśla Alicja Miszkiewicz, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w ICZMP. - Nie miały czasu się przygotować czy skontaktować z prawnikiem, nie wiedziały z jakiego paragrafu ani co grozi za brak stawiennictwa- dodaje.
Jej zdaniem to niedopuszczalne, bo pracodawca nie może służbowo wysyłać nikogo do prokuratury. Na dodatek okazało się, że pielęgniarki mają zeznawać w sprawie swoich koleżanek, które masowo poszły na zwolnienia. Szpital zawiadomił bowiem prokuraturę, że mogło dojść do narażenia życia i zdrowia pacjentów.
Pielęgniarki dowiedziały się na miejscu, że wezwanie prokuratura wysłała do szpitala.
Adam Czerwiński, rzecznik prasowy „Matki Polki” tłumaczy, że w szpitalu jest pracownik, którego rolą jest współpraca z wymiarem sprawiedliwości i organizacja kontaktów, by np. zeznawanie w sądzie nie przeszkadzało w pracy zabiegowej szpitala. Ten pracownik zaproponował pielęgniarkom podwiezienie do prokuratury.
- Była to koleżeńska przysługa. I tak tam jechał, a nie wszyscy nasi pracownicy mają własne samochody - tłumaczy Czerwiński.
A dlaczego pielęgniarki nie dostały normalnego wezwania? - Wszystkie czynności były uzgadniane z prokuraturą - mówi Czerwiński.
Jednak Prokuratura Okręgowa w Łodzi wyjaśni, czy wszystko odbyło się właściwie.
- Przepisy przewidują możliwość uproszczonego wezwania świadków, niemniej będziemy ustalać czy spełnione zostały wszelkie wymogi formalne – informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Z uzyskanych wstępnie przez prokuraturę informacji wynika, że intencją szpitala była chęć jak najszybszego wyjaśnienia sprawy, a także ułatwienia świadkom stawiennictwa, a nie wywieranie presji.
W ten sposób przesłuchane zostały trzy osoby, w tym: naczelna pielęgniarka i dwie pielęgniarki oddziałowe. Pozostali świadkowie w sprawie dotyczącej zwolnień lekarskich personelu będą już wzywani wezwaniami. Może ich być nawet 200.