Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontuzja, czyli wściekłość i rozpacz razem

Michał Bąkiewicz
Michał Bąkiewicz jest zawodnikiem AZS Częstochowa
Michał Bąkiewicz jest zawodnikiem AZS Częstochowa fot. Sylwia Dąbrowa/polskapresse
Wprawdzie wyleczyłem już ostatnią kontuzję i rozpocząłem treningi, ale myślę, że dziś, na koniec roku, warto napisać kilka słów o tym, co sportowców dotyka najczęściej. O kontuzjach, które często powodują nie tylko ból fizyczny, ale także - a może i przede wszystkim - ból psychiczny.

Przez ostatnich kilkanaście dni nie mogłem trenować z powodu zapalenia ścięgna Achillesa. I przez to nie zagrałem w kilku meczach, m.in. w spotkaniu ze Skrą Bełchatów, które przecież byłoby dla mnie szczególne. Siedzenie poza boiskiem, na miejscach dla statystyków, zamiast gra na boisku w świetle kamer i przez kilkoma tysiącami kibiców. Rewelacja...

Miałem w życiu kilka kontuzji i każda mocni nadwyrężała moją psychikę. Jestem przyzwyczajony do wysiłku, do codziennego treningu, więc wystarczy kilka dni bezczynności, a już zaczyna mnie nosić. Myślę, że to uczucie, tak dobrze znane wielu sportowcom, mogą zrozumieć np. pracoholicy. Można powiedzieć, że nasze organizmy też są przyzwyczajone do ciągłej pracy na treningach.

Kilka lat temu w oczy poważnie zajrzało mi niebezpieczeństwo zakończenia siatkarskiej przygody, gdy miałem problemy z krążeniem krwi w dłoni. Kolejne badania nie wyjaśniały sytuacji, a grać nie mogłem. Wreszcie pomógł mi trener Raul Lozano, który polecił włoskich specjalistów, a oni zdiagnozowali problem i mnie wyleczyli. Ale wyobraźcie sobie, co wtedy działo się w mojej głowie. Wspominam to, jako jedną z najgorszych chwil mojego życia.

Oczywiście, kontuzji było więcej. A to kolano, a to kość piszczelowa... Sportowiec, zwłaszcza zbliżający się powoli do końca swojej przygody, powinien nauczyć się żyć z kontuzjami, ale ja jakoś nie mogę. Każda kolejna przerwa w grze powoduje u mnie pomieszanie wściekłości z rozpaczą. I za każdym razem, gdy siadam poza boiskiem, by przyglądać się grającym kolegom, ogarnia mnie duży smutek. Tego już pewnie nie zmienię.

We wtorek pożegnamy stary rok, a powitamy nowy, 2014. Wszystkim sportowcom życzę, by nie mieli kontuzji, a kibicom siatkarskim - by mogli cieszyć się sukcesami, bo przecież 2014 to niezwykły rok dla naszej dyscypliny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki