Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korona - ŁKS. Łodzianie objedli Kielce. Żona Króla wiodła prym wśród fanów

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Władysław Król i jego urocza małżonka Wanda
Władysław Król i jego urocza małżonka Wanda fot. z archiwum jacka bogusiaka
Piłka nożna. Przed nami kolejny mecz ŁKS, tym razem w Kielcach. I po raz kolejny Jacek Bogusiak, sypiący historycznymi anegdotami, jak z rękawa, przekazał nam ciekawe historie o meczach ŁKS w Kielcach.

W 1947 roku piłkarze ŁKS pokonali w Kielcach Tęczę 3:1. Wspomina kustosz tradycji ŁKS Jacek Bogusiak: Kurier Popularny w 1947 roku tak pisał o tamtym meczu: „8 km za miastem w domach wycieczkowych Społem mieszkali piłkarze ŁKS.

Ogród, słońce i rzeka - to jedyni partnerzy wyczekiwań na mecz. Do ostatniej chwili przed wyjazdem do Kielc, nastrój był bardzo dobry, a w drodze na stadion dało się zauważyć zdenerwowanie. Ustąpiło po 4 minutach gry, gdy ze strzału Barana łodzianie uzyskali prowadzenie.

Stadion kielecki nie ma trybun. 10 000 widzów stało więc wokoło boiska. Rodzaj loży stanowiły tu ruchome trybuny kibiców łódzkich. Samochody ustawione w pobliżu linii autowej oblepione były łodzianami. Każdą z trzech bramek ŁKS ruchome schody kwitowały odśpiewaniem hymnu klubowego O ŁKS.

Rej wśród wycieczkowiczów łódzkich wodziła żona Władysława Króla, którą słusznie wybrano na królową ekspedycji.

Pani Królowa okazała się nie tylko świetnym dyrygentem, ale równie znakomicie dyktowała tempo dopingu. - Nie może przegrywać meczów klub, który ma takich kibiców - mówili kielczanie patrząc z zazdrością na rozśpiewane auta łodzian.

- Sędzia na ryby - wołała publiczność kielecka w każdym wypadku odgwizdywania rzutu wolnego na bramkę Tęczy. Dawała tym świadectwo stosunkowo małemu wyrobieniu sportowemu. Ale czy w Łodzi jest lepiej?

Wszystkie otwarte sklepy i restauracje w ciągu 2 godzin od przybycia wycieczki łódzkiej wyprzedały swe zapasy żywności. Podróż zaostrzyła apetyty, a poza tym podobno sportowcy łódzcy kiedy są zdenerwowani - muszą dużo jeść”.

ŁKS wygrał 3:1. Bramki strzelili. Łuć I, Łuć II i Baran. Oto co pisał Kurier Popularny

Sędziował drobiazgowo p. Stopa z Krakowa. Wynik jest absolutnie sprawiedliwy i odpowiada przebiegowi gry. Napastnicy mieli wiele okazji do podwyższenia wyniku, ale wskutek opisanej inklinacji do osobistych wyczynów, marnują je.

Przy nieopisanej radości kibiców z Łodzi sędzia odgwizduje koniec spotkania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki