Przed pandemią koronawirusa z urzędów pracy dochodziły przeważnie dobre wieści. Dyrektorzy i kierownicy chwalili się coraz skromniejszą lista osób, które były zarejestrowane jako bezrobotne. Teraz to wszystko się zmienia, a zaczęło się w połowie marca, gdy wprowadzono pierwsze ograniczenia w funkcjonowaniu sklepów i firm ze względu na epidemię.
To właśnie w trzeciej dekadzie marca rozdzwoniły się telefony w urzędach pracy, a urzędnicy spodziewają się, że najgorsze dopiero przed nimi.
- Zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych zgłosiły dwie firmy, łącznie pracę mają stracić 203 osoby z czego w marcu zwolniono 34 - wylicza Monika Pawlak, p.o. głównego specjalisty w Powiatowym Urzędzie Pracy w Łodzi. - W maju i czerwcu spodziewamy się jednak zwiększonej liczby rejestracji osób bezrobotnych, bo na te miesiące przypadnie koniec wypowiedzeń umów o pracę.
Łódzcy urzędnicy już zauważyli większą liczbę wniosków o rejestrację, ale na koniec marca jest 16.889 osób bezrobotnych i około 500 wniosków do rozpatrzenia. Jeśli wszyscy otrzymają status bezrobotnych, to wzrost na razie nie będzie duży. Liczba bezrobotnych wyniesie 17.389 osób, a w styczniu tego roku było ich 17.283.
Pracownicy rawskiego PUP obdzwaniają pracodawców w regionie i dopytują się o kondycję ich przedsiębiorstw.
- Na razie firmy działają i w najbliższym czasie nie planują większych zwolnień - mówi Bożena Woźniak, dyrektor PUP w Rawie Mazowieckiej. - Ewentualnie nie przedłużają umów, które się kończą w tym okresie. Nie potrafią jednak przewidzieć, co będzie się działo za miesiąc, czy dwa.
W Powiatowym Urzędzie Pracy w Radomsku pracę miały stracić 4 osoby z 70 zatrudnionych. Zmienił to koronawirus.
- Zwolnienia są już nieaktualne, zostajemy przy 70 pracownikach – mówi Łukasz Więcek, dyrektor urzędu.
Bezrobotnych w Skierniewicach i powiecie będzie obsługiwało tylu samo pracowników PUP, ale za to zmienią się ich godziny pracy.
- Po prostu będziemy musieli załatwiać wszystkie sprawy nie przez osiem godzin, a przez dwanaście – mówi Ryszard Pawlewicz, dyrektor PUP w Skierniewicach.
W Łodzi natomiast urzędnicy dostaną nowe zadania.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że zamknięte restauracje, bary, punkty gastronomiczne i usługowe, sklepy a także instytucje kultury będą oznaczać zwolnienia pracowników natomiast dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć skali tego zjawiska - mówi Monika Pawlak. - Nie wiemy jak duży będzie wzrost bezrobocia. Nie ma mowy o dodatkowych etatach czy zatrudnianiu nowych pracowników, jeśli będzie taka potrzeba - można czasowo oddelegować do obsługi większej liczby osób pracowników z innych działów.
Monika Pawlak zaznacza, że urzędnicy na razie o tym nie myślą, gdyż kluczowa jest obsługa klientów ze szczególnym uwzględnieniem realizacji projektów pomocowych, które mają w założeniach ratować miejsca pracy.
W łódzkim PUP W latach 2014 - 2019 liczba pracowników zmniejszyła się z 305 do 292.
Małgorzata Kowalczyk z Powiatowego Urzędu Pracy w Zduńskiej Woli także zdaje sobie sprawę sprawę z tego, że urzędników czeka więcej pracy.
- Nie planujemy wzrostu zatrudnienia informuje Małgorzata Kowalczyk. - W przypadku wzrostu liczby osób do rejestracji, będziemy realizować te zadania w ramach własnych zasobów kadrowych.
Zduńskowolski PUP zatrudnia obecnie 42 osoby.
Na więcej pracy muszą się też przygotować pracownicy łowickiego urzędu pracy, w którym nie ma planów zwiększenia zatrudnienia, mimo iż z dnia na dzień rośnie liczba osób bezrobotnych.
-Plan finansowy mamy sztywny i nie mamy dodatkowych pieniędzy na zatrudnianie pracowników – wyjaśnia Martyna Szpiek-Górzyńska, dyrektor PUP w Łowiczu.

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?