W grudniu 11 polskich ginekologów, położników i neonatologów przygotowało opinię na temat wpływu COVID-19 na opiekę okołoporodową. Okazuje się, że początkowe obawy lekarzy, oparte na wcześniejszych doświadczeniach z wirusami SARS i MERS w znacznej mierze się nie potwierdziły.
– Napływają wyniki badań dotyczących wpływu infekcji na ciążę. Są one w dużym stopniu uspokajające – mówi łódzki ginekolog prof. Jarosław Kalinka, kierownik Kliniki Perinatologii I Katedry Ginekologii i Położnictwa Uniwersytetu Medycznego w Łodzi i jeden za autorów raportu.
Okazuje się, że w czasie epidemii nie było więcej poronień, a częstotliwość występowania wad wrodzonych u dzieci kobiet zakażonych nie była większa niż w populacji.
To sprawiło, że panika, która wiosną ogarnęła łódzkie ciężarne i lekarzy, osłabła.
- Sytuacja trochę się uspokoiła – mówi dziś prof. Kalinka.
Wiadomo też więcej o porodach. Na początku lekarze obawiali się przeniesienia wirusa na dziecko, dlatego zakażonym kobietom zalecano cesarskie cięcie. Takie porody, w pełnym reżimie sanitarnym przeprowadzał m.in. szpital jednoimienny w Zgierzu. Tylko w pierwszych tygodniach epidemii na świat przyszło tam dwoje dzieci: Klara i Tymek, których mamy były chore. Maluchy urodziły się przez cesarkę.
Tymek wyszedł ze szpitala w Zgierzu jego mama pokonała koronawirusa
Z najnowszych badań wynika jednak, że cięcia z powodu infekcji nie są konieczne. „Na częstość zakażeń SARS-CoV-2 u noworodków nie wpływa rodzaj porodu, karmienie, ani bezpośredni kontakt z matką” - napisali naukowcy. To oznacza, że nawet zakażone kobiety mogą rodzić naturalnie i karmić piersią.
Chociaż, jak podkreśla prof. Kalinka, przeprowadzenie cesarskiego cięcia w warunkach rygoru sanitarnego jest łatwiejsze i mniej ryzykowne dla personelu niż trwający dłużej poród naturalny.
Nadal kobietom w ciąży zaleca się nieco mniejszą niż przed epidemią liczbę badań. Nadal też nie ma możliwości odwiedzin i towarzyszenia kobiecie podczas badań.
Jednak porodówki w regionie po zimowej przerwie epidemicznej wznawiają już porody rodzinne. Od 22 stycznia takie porody możliwe są m.in. w szpitalu w Zgierzu, osoba towarzysząca musi mieć negatywny wynik testu na koronawirusa i nosić strój ochronny. Porody rodzinne ma już też szpital w Wieluniu. Ale w łódzkiej Matce Polce porodów rodzinnych nie ma. W warunkach remontu bloku porodowego nie da się zapewnić odpowiednich warunków.
Wnioski z pierwszego roku epidemii wykazują jednak, że powodu nie ma powodów do odkładnia ciąży na czas po zakończeniu epidemii.
- Jednak grupa kobiet planujących ciążę powinna być wyszczepiana w pierwszej kolejności – mówi prof. Kalinka. Szczepienia zabezpieczyłyby je na czas ciąży, bo w tym stanie kobiet się nie szczepi. - Mogłoby też uspokoić kobiety i pozytywnie wpłynąć na dzietność w Polsce – mówi prof. Kalinka.
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?