5/30
Ośrodek jest pilnowany przez wojsko i  panuje w nim niemal...
fot. kw

Ośrodek jest pilnowany przez wojsko i panuje w nim niemal wojskowy rygor. Każde opuszczenie pokoju groziło karą 5 tys. zł.

- Nikt nie wychodził z pokoju, bo pewnie na korytarzu to wirus chodził sobie piechotą - dodaje.

Drzwi mógł otwierać raz dziennie, właśnie w porze posiłku. To też była specjalna procedura.

[cyt]- Przynosili nam jedzenie codziennie o 13.30 i zostawiali pod drzwiami. Musieliśmy czekać, aż wyjdą z budynku i patrzyliśmy przez okno. Jak już wyszli, to wtedy mogliśmy otworzyć na chwilę drzwi i zabrać jedzenie - relacjonuje. [/cyt]

Po tygodniu dostał - też o 13.30 torbę z nowymi ubraniami i dodatkowym jedzeniem od rodziny. Poza tym, jednym kontaktem ze światem był telefon i laptop.

Po pierwszych dwóch tygodniach w ośrodku, wykonano mu pierwszy test. Wyszedł ujemnie, ale 20-latek musiał czekać na kolejny i następne dwa dni na nowy wynik. Też wyszedł ujemnie, a to oznaczało przepustkę do domu. Żeby przejść przez korytarz dostał specjalny kombinezon.

- Wypis dostałem też nie od razu, ale jak już był, to przyszli, ubrali mnie w ten kombinezon, żebym mógł przejść przez korytarz, potem wyszedłem za bramę, musiałem się rozebrać, włożyć go do torby i zostawić. A potem wsiadłem do samochodu i byłem wolny...

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNY SLAJDZIE

6/30
Ekspertem nie jestem...
fot. kw

Ekspertem nie jestem

Święta spędził w domu, wrócił też do służby w jednostce OSP, której jest członkiem. Nie ukrywa, że prawie miesiąc braku aktywności fizycznej odbiły się na jego formie...

- Oj, straciłem kondycję - śmieje się.

Miał za to czas na naukę, bo jako tegoroczny maturzysta ma jej sporo. Jest uczniem Budowlanki, skąd płynęło wiele wsparcia w ciężkim okresie kwarantanny.

- Miałem kontakt i wsparcie kolegów, nauczycieli, mojej wychowawczyni - mówi.

Z całego okresu zachorowania najbardziej zabolał go hejt, jaki spłynął na jednostkę OSP.

- Byliśmy oskarżani na początku, że robimy imprezę, że to od nas jest ktoś zarażony, pomijając, że pozostali zakażeni z gminy nie byli na koncercie - wylicza tak naprawdę bezpodstawne zarzuty. Nikt nie wiedział, że orkiestrantka ze Szczercowa jest zakażona w momencie występu w Rozprzy (nawet ona sama). - Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył - kwituje Dariusz Sekuła.

Dziś sąsiedzi i mieszkańcy gminy i ... wiele nieznanych mu osób wypytuje go o przebieg choroby, pobyt w ośrodku. - Piszą do mnie ludzie i pytają o objawy, piszą o swoich i pytają czy są chorzy - przyznaje. Odpowiada im jedno: lekarzem nie jestem.

Jest za to strażakiem i dlatego apeluje do mieszkańców objętych kwarantanną, żeby mówili o tym, gdy wzywają strażaków. To pozwoli lepiej zabezpieczyć się druhom podczas akcji, a tym samym uniknąć kolejnych zachorowań.

7/30
Dariusz Sekuła jest strażakiem OSP w Rozprzy w pow....
fot. kw

Dariusz Sekuła jest strażakiem OSP w Rozprzy w pow. piotrkowskim

8/30
Dariusz Sekuła jest strażakiem OSP w Rozprzy w pow....
fot. kw

Dariusz Sekuła jest strażakiem OSP w Rozprzy w pow. piotrkowskim

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Sąsiedzi znaleźli zwłoki matki i dwójki małych dzieci

Sąsiedzi znaleźli zwłoki matki i dwójki małych dzieci

Horoskop dzienny na piątek. Sprawdź!

Horoskop dzienny na piątek. Sprawdź!

Lider Metalkas 2 Ekstraligi żużlowej jedzie do Łodzi na mecz z H. Skrzydlewska Orzeł

Lider Metalkas 2 Ekstraligi żużlowej jedzie do Łodzi na mecz z H. Skrzydlewska Orzeł

Zobacz również

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Transfery w ŁKS. Grazie mille. Nastąpiła poważna zmiana w drużynie ŁKS

Transfery w ŁKS. Grazie mille. Nastąpiła poważna zmiana w drużynie ŁKS