Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Samotne matki boją się o alimenty dla dzieci w czasach epidemii. Utrudnione ściąganie długów, zmiany w pracy komorników

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Dorota Herman: samotne mamy boją się o alimenty dla dzieci
Dorota Herman: samotne mamy boją się o alimenty dla dzieci Krzysztof Szymczak
Koronawius znacznie zmienił funkcjonowanie kancelarii komorniczych. Utrudnione jest dochodzenie długów. To zła wiadomość m.in. dla samotnych mam, którym trudniej będzie otrzymać alimenty od niesolidnych ojców.

Takimi obawami dzielą się między innymi mamy skupione wokół łódzkiej fundacji KiDs z Łodzi, która pomaga w odzyskiwaniu alimentów.

- Zagrożenie jest widoczne, otrzymujemy zapytania ze strony rodziców dotyczące zatorów płatniczych, które niedługo się zaczną - mówi Dorota Herman, wiceprezes fundacji. - Dużo osób obawia się utraty pracy przez byłych mężów i partnerów i tego, że w tej sytuacji, nie będą mieli z czego płacić alimentów.
Dorota Herman zwraca uwagę na jeszcze jedno zagrożenie: część mam boi się, że ojcowie ich dzieci, którzy prowadzą niewielkie firmy i z nich się utrzymują, potraktują epidemię koronawirusa jako pretekst do zlikwidowania legalnej działalności i przeniosą się do szarej strefy. Wówczas ściąganie alimentów może się okazać niemożliwe.

Obawy matek podsycają ogromne zmiany, jakie zaszły w działalności sądów. Odwoływane są bowiem posiedzenia jawne do końca marca, z wyjątkiem spraw pilnych, a przesuwane kwietniowe rozprawy i posiedzenia przynajmniej do 20 maja.

- Droga do dochodzenia roszczeń alimentacyjnych przed sądem stałą się obecnie nierealna, a nawet gdy epidemia się skończy, to nie wiadomo, jak długo potrwa przywrócenie normalnego funkcjonowania sądów - zaznacza Dorota Herman. - Najbardziej przestraszone są te samotne mamy, które wynajmują mieszkania. Nikt nie zwolni ich z takich opłat, tylko dlatego, że nie otrzymują alimentów.

Na zmiany zarówno w funkcjonowaniu sądów jak i samych kancelarii komorniczych zwraca uwagę Andrzej Ritmann, rzecznik Izby Komorniczej w Łodzi.

- Kancelarie bardzo ograniczyły kontakt w biurze z interesantami - mówi Andrzej Ritmann. - Większość kancelarii jest zamknięta dla odwiedzających, pozostaje kontakt telefoniczny lub mejlowy. Część pracowników kancelarii pracuje zdalnie, by ograniczyć możliwość zachorowania. W dużej części wstrzymane zostały wizyty terenowe, w związku z zagrożeniem.

Jeszcze większym problemem jest wstrzymanie licytacji nieruchomości i tzw. ruchomości, czyli np. samochodów i maszyn należących do dłużników, też alimentacyjnych. To właśnie pieniądze z ich sprzedaży trafiały m.in. do samotnych mam.

- Licytacje odbywały się w sądach, a ich działanie bardzo się zmieniło i teraz nie można organizować licytacji - tłumaczy Andrzej Ritmann. - Utrudnia to ściąganie wszelkich długów, także alimentacyjnych. Kolejnym zagrożeniem jest ryzyko utraty pracy przez dłużników, wówczas nie będzie możliwości dochodzenia roszczeń.

Tymczasem już przed epidemią koronawirusa długi alimentacyjne rodziców z województwa łódzkiego były ogromne. Rodzice z województwa łódzkiego są winni swoim dzieciom ponad 741 mln zł. Zdecydowana większość z nich to mężczyźni, ale w gronie alimenciarzy są także kobiety. Panie z Łódzkiego stanowią ok. 5 procent rodziców, którzy unikają płacenia na swoje dzieci.

Do rejestru firmy BIG InfoMonitor trafiły dane blisko 18,5 tys. ojców i mate z naszego regionu, którzy nie płacą alimentów, a ich łączne zobowiązania przekroczyły już 741 mln zł. Średni dług to 40,5 tys. zł.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki