Szkoły z powodu koronawirusa zostały zamknięte 12 marca.
W czwartek i w piątek patrole Straży Miejskiej w Łodzi uświadamiały uczniów, że nie powinni oni wykorzystywać zawieszenia zajęć w szkołach do spacerów po centrach handlowych. Strażnicy przeprowadzili m.in. rozmowy dyscyplinujące z grupkami uczniów łowiących pokemony.
>>> Czytaj dalej na kolejnym slajdzie >>>
W czwartek i w piątek (12-13 marca) patrole Straży Miejskiej w Łodzi uświadamiały uczniów, że nie powinni oni wykorzystywać zawieszenia zajęć w szkołach do spacerów po centrach handlowych. Strażnicy przeprowadzili m.in. rozmowy dyscyplinujące z grupkami uczniów łowiących pokemony (stwory z japońskich kreskówek) w popularnej grze z wykorzystaniem smartfonów.
Jednak największe wrażenie – negatywne – na łódzkich strażnikach wywarli rodzice uczniów, którzy przyprowadzili swoje dzieci do galerii, aby uzupełnić garderobę latorośli.
– Dzieci to dzieci. Ale trudno nam zrozumieć rodziców, którzy wykorzystywali czas zawieszenia zajęć w szkołach do wędrówek po sklepach odzieżowych. Takich przypadków było mnóstwo – dziwił się w piątek Marek Marusik z Wydziału Dowodzenia Straży Miejskiej w Łodzi, gdy zapytaliśmy go, jak strażnicy realizowali swoje nowe zadanie.
Przypomnijmy. W ostatni czwartek patrole łódzkich strażników rozpoczęły legitymowanie dzieci i młodzieży szkolnej w centrach handlowych. Przez ostatnie dwa dni strażnicy podchodzili do grupek dzieci i młodzieży m.in. w Galerii Łódzkiej, Manufakturze oraz Sukcesji. Strażnicy wypytywali uczniów, dlaczego nie stosują się do rządowych zaleceń i nie siedzą w domu podczas trwającej epidemii koronawirusa. Patrole mogły też legitymować nieletnich oraz przekazać informację o zachowaniu młodocianych rodzicom i szkołom. I na tym koniec „środków nacisku” ze strony strażników.
>>> Czytaj dalej na kolejnym slajdzie >>>
Marek Marusik informował, że częściej można było spotkać uczniów z rodzicami niż grupy złożone wyłącznie z młodych ludzi. Ale strażnikom przytrafiła się np. grupka „łowców pokemonów”. Chodzi o uczestników wirtualnej zabawy „Pokemon Go”. Była hitem w 2016 r., ale wciąż ma mnóstwo młodych fanów. By zagrać w „Pokemona Go”, trzeba ściągnąć aplikację o tej nazwie na smartfona. Aplikacja łączy się z internetowymi mapami i umieszcza na nich pokemony. Kiedy stwór jest blisko, z pomocą kamery smartfona możemy go zobaczyć, jak skacze, pełza lub lata. Pokemona trzeba złapać: rzucając w niego „pokeballem”, czyli specjalną kulą energetyczną przynoszącą niewolę stworowi.
W piątek producent gry, amerykański koncern Niantic, poinformował, że na czas epidemii zmodyfikuje część zasad zabawy – tak, aby więcej stworów pojawiało się w mieszkaniu gracza.