Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościuszko w sobotę też był ełkaesiakiem. Jeszcze o fecie ŁKS

R. Piotrowski
Po zakończeniu sobotniego meczu z Chojniczanką rozpoczęła się feta ŁKS. Świętowano na stadionie, świętowano na pl. Wolności. Świętowano całą noc.

Jeśli po policzkach zwykle nieskorych do łatwych wzruszeń dojrzałych mężczyzn spływają łzy, to wiedz, że dzieje się coś ważnego.

- Trudno mi ukryć wzruszenie. Człowiek dochrapał się wreszcie tej ekstraklasy, a jeszcze kilka lat temu wydawało się to niemożliwe. Mieli nas pogrzebać żywcem, mieli o nas zapomnieć na wieki, a tymczasem ŁKS wrócił na swoje miejsce. I jest silniejszy - mówił pan Andrzej przejętym głosem, kiedy wraz ze swoim siedmioletnim synem wyruszał sprzed stadionu ŁKS w uroczystym pochodzie zmierzającym w stronę pl. Wolności.
Film ze stadionu, przemarszu i fety na Placu Wolności:

W tym wyjątkowym dla miasta miejscu ełkaesiacy świętowali mistrzostwo Polski w 1998 roku, tutaj przed rokiem sympatycy ŁKS cieszyli się z awansu do pierwszej ligi, nic zatem dziwnego, że i w sobotę najstarszy dziś łódzki klub zameldował naczelnikowi Kościuszce wykonanie zadania.

- Ile w życiu znaczą nie tylko marzenia, ale i ciężka praca, która prowadzi do ich realizacji to najlepiej pokazuje dzisiejszy wieczór. Niech pan mi wierzy, że dla wielu ludzi, których tutaj widać ten klub jest niemal wszystkim. Budzą się z nim każdego ranka. Myślą o nim w pracy. Rozmawiają na jego temat z rodziną przy kolacji. To ich święto. To nasze święto. I oczywiście całej Łodzi - stwierdził sympatyk ŁKS ze Śródmieścia. On także maszerował w pochodzie ze swoją rodziną. Dwie córeczki ubrane w klubowe koszulki i biało-czerwono-białe szaliki z zaciekawieniem przyglądały się radosnemu tłumowi, pomimo późnej przecież pory. - Wyśpią się jutro, a ten wieczór zapamiętają do końca życia - skwitował dumny tata.

Ale zanim kibice ŁKS fetowali swój sukces wraz z piłkarzami, którzy na pl. Wolności dojechali otwartym autokarem, była wielka radość na stadionie.
Wielu mogło to umknąć, więc wspomnijmy, że po ostatnim gwizdku Rafał Kujawa wskoczył na trybunę i wręczył swoją koszulkę poruszającemu się wózkiem inwalidzkim sympatykowi ŁKS.

Chwilę później kibicom za wsparcie podziękował prezes Tomasz Salski, a widzom zaprezentowano młodzieżowe drużyny ŁKS. - Tych młodych ludzi zaprosiłem nie po to, aby pokazać, że Akademia się rozwija. Chciałem aby zobaczyli jak to jest mieć u boku najwierniejszych kibiców - powiedział szef klubu. Następnie Michał Kołba z kolegami utonął w morzu konfetti i szampana.

- Mam nadzieję, że kolejna wielka feta odbędzie się wkrótce na normalnym stadionie - rzucił pan Krzysztof, który aby być w tym ważnym w historii klubu dniu w Łodzi, przyleciał aż z Wielkiej Brytanii.

- Nawet Tadeusz Kościuszko dziś jest ełkaesiakiem - rzucił pan Michał w chwili, gdy piłkarze na pl. Wolności wyśpiewywali po raz setny, że „Awans jest nasz!”. Przed północą impreza przeniosła się z pl. Wolności do wielu prywatnych domów. I trwała bardzo długo. Gdzieniegdzie do białego rana, ba, są ponoć miejsca, gdzie trwa nadal...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki