Jeśli po policzkach zwykle nieskorych do łatwych wzruszeń dojrzałych mężczyzn spływają łzy, to wiedz, że dzieje się coś ważnego.
- Trudno mi ukryć wzruszenie. Człowiek dochrapał się wreszcie tej ekstraklasy, a jeszcze kilka lat temu wydawało się to niemożliwe. Mieli nas pogrzebać żywcem, mieli o nas zapomnieć na wieki, a tymczasem ŁKS wrócił na swoje miejsce. I jest silniejszy - mówił pan Andrzej przejętym głosem, kiedy wraz ze swoim siedmioletnim synem wyruszał sprzed stadionu ŁKS w uroczystym pochodzie zmierzającym w stronę pl. Wolności.
Film ze stadionu, przemarszu i fety na Placu Wolności:
W tym wyjątkowym dla miasta miejscu ełkaesiacy świętowali mistrzostwo Polski w 1998 roku, tutaj przed rokiem sympatycy ŁKS cieszyli się z awansu do pierwszej ligi, nic zatem dziwnego, że i w sobotę najstarszy dziś łódzki klub zameldował naczelnikowi Kościuszce wykonanie zadania.
- Ile w życiu znaczą nie tylko marzenia, ale i ciężka praca, która prowadzi do ich realizacji to najlepiej pokazuje dzisiejszy wieczór. Niech pan mi wierzy, że dla wielu ludzi, których tutaj widać ten klub jest niemal wszystkim. Budzą się z nim każdego ranka. Myślą o nim w pracy. Rozmawiają na jego temat z rodziną przy kolacji. To ich święto. To nasze święto. I oczywiście całej Łodzi - stwierdził sympatyk ŁKS ze Śródmieścia. On także maszerował w pochodzie ze swoją rodziną. Dwie córeczki ubrane w klubowe koszulki i biało-czerwono-białe szaliki z zaciekawieniem przyglądały się radosnemu tłumowi, pomimo późnej przecież pory. - Wyśpią się jutro, a ten wieczór zapamiętają do końca życia - skwitował dumny tata.
Ale zanim kibice ŁKS fetowali swój sukces wraz z piłkarzami, którzy na pl. Wolności dojechali otwartym autokarem, była wielka radość na stadionie.
Wielu mogło to umknąć, więc wspomnijmy, że po ostatnim gwizdku Rafał Kujawa wskoczył na trybunę i wręczył swoją koszulkę poruszającemu się wózkiem inwalidzkim sympatykowi ŁKS.
Chwilę później kibicom za wsparcie podziękował prezes Tomasz Salski, a widzom zaprezentowano młodzieżowe drużyny ŁKS. - Tych młodych ludzi zaprosiłem nie po to, aby pokazać, że Akademia się rozwija. Chciałem aby zobaczyli jak to jest mieć u boku najwierniejszych kibiców - powiedział szef klubu. Następnie Michał Kołba z kolegami utonął w morzu konfetti i szampana.
- Mam nadzieję, że kolejna wielka feta odbędzie się wkrótce na normalnym stadionie - rzucił pan Krzysztof, który aby być w tym ważnym w historii klubu dniu w Łodzi, przyleciał aż z Wielkiej Brytanii.
- Nawet Tadeusz Kościuszko dziś jest ełkaesiakiem - rzucił pan Michał w chwili, gdy piłkarze na pl. Wolności wyśpiewywali po raz setny, że „Awans jest nasz!”. Przed północą impreza przeniosła się z pl. Wolności do wielu prywatnych domów. I trwała bardzo długo. Gdzieniegdzie do białego rana, ba, są ponoć miejsca, gdzie trwa nadal...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?