Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosmiczne rodzeństwo, czyli Walentyna i Walery przyjechali do Łodzi

Anna Gronczewska
Tę wizytę pamiętano w Łodzi długo. Przyjechała tu pierwsza kobieta, która poleciała w kosmos. Walentynie Tiereszkowej towarzyszył Walery Bykowski, jej kosmiczny brat, jak określała go łódzka prasa.CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
Tę wizytę pamiętano w Łodzi długo. Przyjechała tu pierwsza kobieta, która poleciała w kosmos. Walentynie Tiereszkowej towarzyszył Walery Bykowski, jej kosmiczny brat, jak określała go łódzka prasa.CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE archiwum Dziennika Łódzkiego
Tę wizytę pamiętano w Łodzi długo. Przyjechała tu pierwsza kobieta, która poleciała w kosmos. Walentynie Tiereszkowej towarzyszył Walery Bykowski, jej kosmiczny brat, jak określała go łódzka prasa.

Walentynę witano w Łodzi jak królową. Na ulicach wiwatowały na jej cześć tłumy, dziewczynki w szkolnych mundurkach dawały kwiaty, a ona jak głowa państwa odkrytym ziłem jechała Piotrkowską. Potem jeszcze dostała od łódzkich uczennic białą suknię z welonem, w której kilka miesięcy później brała ślub.

- Do dziś pamiętam tę wizytę - wspomina Marek Włodarski, dziś 69-letni łodzianin. - Nie mogłem się doczekać, by zobaczyć kosmonautkę. W tamtych czasach kosmos, to było coś, co niesamowicie działało na wyobraźnię 12 letniego chłopca!

Walentyna Tiereszkowa, pierwsza kobieta która poleciała w kosmos przyjechała do Łodzi w październiku 1963 roku, trzy miesiące po tym jak wyleciała na orbitę okołoziemską. 16 czerwca minie 57 lat od tej historycznej chwili.

26-letnia Walentyna Władymirowna Tiereszkowa, tkaczka, spadochroniarka, absolwentka szkoły technicznej i sekretarz komsomołu w fabryce „Krasnyj Pierekop” w Jarosławiu, znalazła się wśród pięciu kandydatek na pierwszą na świecie kosmonautkę. O tym, że wybrano właśnie Walentynę, zadecydował sam Nikita Chruszczow, pierwszy sekretarz Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

Podobno największe znacznie miał jej robotniczy rodowód i fakt, że ojciec był kołchoźnikiem, który w czasie drugiej wojny światowej zginął na froncie fińskim. Ale jak twierdziły po latach rywalki Wali do lotu w przestworza, jak nikt potrafiła sobie zjednać sympatię wielkiego Nikity. Była otwarta, wygadana i szybko stała się ulubienicą Chruszczowa. W kosmos Wala wyruszyła 16 czerwca w kabinie statku kosmicznego Wostok 6. W Kosmosie spędziła 70 godzin i 48-krotnie okrążyła orbitę Ziemię. Nawet w kosmosie nie zapomniała o Chruszczowie.

- Drogi Nikito Sergiejewiczu, jestem głęboko wzruszona i dziękuje! - meldowała ze statku kosmicznego.

Z meldunków wynikało, że Tiereszkowa czuje się świetnie. W rzeczywistości przez te trzy dni czuła się fatalnie. Miała objawy typowe dla choroby morskiej. Wymiotowała, kręciło się jej w głowie. Ówczesna propaganda nie wspominała, że ten pierwszy lot kobiety w kosmos o mały włos nie zakończyłby się katastrofą. Jak ujawniono po latach błąd w oprogramowaniu nawigacji statku kosmicznego sprawił, że Wostok zbyt szybko oddalał się od Ziemi. Tierieszkowa zauważyła problem, co pozwoliło radzieckim naukowcom na błyskawiczne opracowanie nowego algorytmu lądowania. Dzięki temu Walentyna bezpiecznie powróciła do domu. Miała tylko siniak na twarzy. Wylądowała w regionie Ałtaju w pobliżu dzisiejszej granicy Kazachstanu, Mongolii i Chin.

Reprymenda za kolację

Pierwsi zobaczyli ją mieszkańcy, którzy pomogli jej wydostać się ze skafandra i zaprosili na kolację. Tiereszkowa skorzystała z zaproszenia, co nie spodobało się jej szefom. Dostała za to upomnienie. Zgodnie z ustalonymi zasadami zaraz po lądowaniu miała się poddać badaniom medycznym. Szybko jej to wybaczono. Witano ją jak bohaterkę, była przecież pierwszą kobietą, która poleciała w kosmos, a na dodatek Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich znów wyprzedził Stany Zjednoczone.

Cały kraj nazywał ją „Czajką”. Od nazwy statku kosmicznego, którym poleciała w Kosmos.

Do Łodzi w towarzystwie Walerego Bykowskiego

Podczas pobytu w Łodzi Walentynie Tiereszkowej towarzyszył 29-letni Walery Bykowski, którego łódzkie gazety nazwały jej kosmicznym bratem.

Bykowski urodził się w Pawłowskim Posadzie niedaleko Moskwy. W 1951 roku skończył szkołę średnią i poszedł do Wyższej Szkoły Lotnictwa im. Kachinska Myasnikowa. Po jej zakończeniu w 1955 roku wstąpił do Radzieckich Sił Powietrznych. W 1960 roku został przyjęty do pierwszej grupy kosmonautów radzieckich i zaczął przygotowywać się do lotu statkiem typu Wostok. W sierpniu 1962 roku został rezerwowym członkiem załogi Wostoka 3. Pierwszy raz poleciał w Kosmos 14 czerwca 1963 roku. Jego lot trwał 4 dni 23 godziny i 6 minut. Wcześniej nikt tak długo nie przebywał w kosmosie. Nawet amerykańscy astronauci. Był to lot zespołowy z drugim statkiem, Wostokiem 6, w którym znajdowała się pierwsza kobieta kosmonautka Walentyna Tierieszkowa. Wostoki zbliżyły się na odległość 5 km i kosmonauci nawiązali kontakt radiowy. Podczas lotu przeprowadzono transmisję telewizyjną, którą pokazano też na Zachodzie.

Pierwotnie lot Wostoka 5 miał trwać 8 dni, z tych planów jednak zrezygnowano, gdyż statek osiągnął niższą od zaplanowanej orbitę przy zbyt wielkiej słonecznej aktywności. Powodowało to tarcie atmosfery. Wystąpił problem z usuwaniem odpadów. Potem Bykowski stwierdził, że lot był bardzo nieprzyjemny. Problemy wystąpiły podczas lądowania. Nie można było odłączyć modułu serwisowego statku. Na szczęście wysoka temperatura przepaliła przeszkadzające kable i Bykowski bezpiecznie wylądował.

W latach 1966-1968 Bykowski brał udział w przygotowaniach do radzieckiego lądowania na Księżycu. W 1967 miał brać udział w locie Sojuz 2, którego zadaniem było przycumowanie do Sojuza 1, w którym leciał kosmonauta Komarow. Z powodu problemów technicznych Sojuza 1 z lotu zrezygnowano. Lot Sojuza 1 skończył się tragicznie, nie otworzył się spadochron podczas lądowania. Komarow zginął. Potem Walery Bykowsk z kosmonautą Nikołajem Rukawisznikowem byli kandydatami do lotu Sojuz 7K-L1, który miał być pierwszym radzieckim lotem dookoła Księżyca. Jednak do niego nie doszło. Po raz trzeci i ostatni Bykowski poleciał w kosmos podczas lotu Sojuz 31 Jastrząb. Statek wystartował 26 sierpnia 1978 roku. Z Bykowskim w ramach programu Interkosmos poleciał Siegmund Jaehn z NRD. Sojuz przycumował do stacji kosmicznej Saljut 6, gdzie na pokładzie byli Władimir Kowalenok i Aleksander Iwanczenkow. Bykowski i Jaehn wrócili na Ziemię statkiem Sojuz 29.

W 1980 Bykowski został dublerem misji Sojuz 37. Podczas swoich trzech lotów spędził w kosmosie 20 dni 17 godzin i 47 minut. W 1988 opuścił korpus kosmonautów. W latach 1989-91 był Dyrektorem Domu Nauki Radzieckiej w Berlinie.

Tiereszkowa jak gwiazda

Walentyna Tiereszkowa jak prawdziwa bohaterka jeździła po ZSRR, odwiedzała też sąsiednie kraje. Nie mogła zapomnieć o Polsce, gdzie była niesamowicie popularna. Cała Polska śpiewała za Filipinkami piosenkę „Walentyna twist”, a każdy chciał zobaczyć wielką kosmonautkę.

Do Łodzi Walentyna Tiereszkowa i Walery Bykowski przyjechali pod koniec października 1963 roku, na zaproszenie Michaliny Tatarkówny -Majkowskiej, ówczesnej pierwszej sekretarz Komitetu Łódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Pierwsza przyjechała Walentyna. W drodze do Łodzi zatrzymała się w Łowiczu. Po drodze entuzjastycznie witano ją w Głownie i Strykowie. To, że Walentyna Tiereszkowa wybrała akurat Łódź nie było przypadkowe. Była tkaczka chciała odwiedzić miasto włókniarek.

Program pobytu w Łodzi był bardzo bogaty. Na początku odwiedziła Zespół Szkół Włókienniczych przy ul. Żeromskiego w Łodzi. Przyjechała do tej szkoły, by nadać jej swoje imię i odsłonić pamiątkową tablicę ze swym wizerunkiem.

Krystyna Wesołowska chodziła do technikum odzieżowego przy ul. Obywatelskiej, kiedy dotarła pojawiła się informacja, że Tiereszkowa ma odwiedzić Łódź. Ktoś wpadł na pomysł, by sprawdź kosmonautce prezent, zwłaszcza, że akurat rozeszła się wiadomość, że Walentyna ma wyjść za mąż za Andriana Nikołajewa.

- Ja z kilkoma koleżankami zaczęłam szyć suknię ślubną dla Walentyny Tiereszkowej - wspominała Krystyna Wesołowska, która potem pracowała w szkole, którą odwiedziła kosmonautka. - Oczywiście robiłyśmy to pod kierunkiem naszej opiekunki Adelajdy Szymańskiej.

Krystyna Wesołowska opowiadała, że nad suknią pracowały na praktykach prawie dwa miesiące. Sukienka była biała, z falbanami i przezroczystymi rękawami.

- Dla nas była przepiękna - mówi Krystyna Wesołowska. - Napracowałyśmy się przy niej bardzo. Wiele rzeczy przyszywałyśmy ręcznie. Nie było przecież overlocków czy zyg-zaków.

Suknie wręczono Walentynie Tiereszkowej w czasie spotkania w szkole przy ul. Żeromskiego. W auli zebrał się tłum. Przyszły delegacje z niemal wszystkich łódzkich szkół. Krystyna Wesołowska zapamiętała, że Wala miała na sobie ciemną sukienkę i wyglądała na bardzo zmęczoną.

Suknia szczęścia nie przyniosła

W sukni ślubnej uszytej w łódzkiej szkole, kilka dni po powrocie z Polski, 3 listopada 1963 roku Tiereszkowa poślubiła Andriana Nikołajewa. Podobno o tym małżeństwie zadecydował sam Chruszczow. Chciał by kosmonautka wyszła za kosmonautkę. Andrian był jedynym kawalerem wśród kosmonautów i to jego wybrano na męża bohaterskiej Walentyny. Małżeństwo miało służyć celom propagandowym i naukowym. Chciano bowiem sprawdzić jak będzie się wychowywać potomstwo ludzi, którzy byli w przestworzach (córka Elena była wcześniakiem, ale urodziła się zdrowa).

Ślubna suknia z Łodzi nie przyniosła szczęścia Tiereszkowej. Walentyna i Andrian rozwiedli się w 1980 roku, ich małżeństwo wiele lat było fikcją. Wala wyszła drugi raz za mąż za Julija Szaposznikowa, który zmarł w 1999 roku.

Daj znów o sobie znać

Podczas pobytu w łódzkiej szkole, jak relacjonował „Dziennik Łódzki” Walentyna odwiedziła warsztaty szkolne. Była tkaczka rozmawiała z Janiną Prus, uczennicą piątek klasy technikum, która obsługiwała czeskie krosno. Kosmonautka pytała jak się na nim pracuje. Potem podczas spotkania na sali gimnastycznej przemawiała inna uczennica Teresa Szafnerówna.

- Pragniemy, by twój wyczyn kosmiczny nie był ostatni - mówiła Teresa Szafnerówna. - Byś znów dała o sobie znać z kosmosu.

Walentyna dziękowała za ciepłe przyjęcie, życzyła uczniom łódzkiej szkoły dobrych wyników w nauce i zdrowia takiego jak mają kosmonauci. Potem kosmonautka pojechała przed Halę Sportową, gdzie czekali na nią łódzcy harcerze. Odwiedziła filharmonię, gdzie odbyło się spotkanie z młodzieżą Łodzi. Na drugi dzień Walentyna pojechała do Zakładów Przemysłu Odzieżowego im. Małgorzaty Fornalskiej przy ul. Sterlinga. Na spotkanie przyszły wszystkie włókniarki. Walentyna opowiadała im o locie w kosmos, ale też interesowała się ich pracą. Podchodziła do maszyn, rozmawiała z robotnicami.

- Była bardzo miła, serdeczna, uśmiechnięta - mówił nam Eugeniusz Kudaj, który przed ponad 50 laty z bliska obserwował wizytę kosmonautki w Łodzi.

Władze Łodzi chciały się pochwalić jakim pięknym miastem rządzą. Pokazały więc kosmonautce nowe łódzkie osiedla - Żubardź, Nowe Rokicie.

Eugeniusz Kudaj wspominał, że największe wrażenie zrobiło na Tiereszkowej Nowe Rokicie. - Bo rzeczywiście osiedle było ładne, całe w kwiatach, zielenie - dodaje.

Specjalnie dla Walentyny Michalina Tatarkówna zorganizowała grzybobranie w lesie łagiewnickim. Janusz Głowacki słyszał, że wcześniej po lesie chodzili żołnierze i... sadzili grzyby. Jak twierdzą niektórzy były to pieczarki.

- Pamiętam, że Tatarkówna bardzo się denerwowała gdy zwróciliśmy uwagę na te ustawiane grzyby - wspominał Eugeniusz Kudaj.

W Radzie Narodowej Miasta Łodzi spotkała się z łódzkimi aktywistkami. Dostała od nich model krosna.

Z łodzianami kosmonautka spotkała się na Starym Rynku. Nawet niezwykle popularny w tamtych latach Wyścig Pokoju nie zgromadził takich tłumów, jak ona. Każdy chciał choć przez moment zobaczyć wielką Walentynę.

Marek Włodarski z wypiekami na twarzy czytał wszystkie relacje o lotach w kosmos. Kiedy dowiedział się, że Walentyna przyjedzie do Łodzi, to już kilka godzin przed wcześnie poszedł na Rynek Starego Miasta, by zająć dobre miejsce.

- Udało mi się stać nawet blisko - wspomina. - Widziałem ją dobrze. Z wypiekami na twarzy słuchałem każdego jej słowa, choć już dziś nawet nie pamiętam co mówiła...

Maria Wojnecka miała 8 lat, gdy Walentyna przyjechała do Łodzi. Tego dnia nie było w lekcji w szkole. Z czerwonymi chorągiewkami w rękach, parami wszyscy poszli na ul. Piotrkowską. Stali ściśnięci w długim szpalerze.

- Walentyna jechała odkrytym ziłem, a my jej machaliśmy - opowiada Maria Wojnecka. - Wszystko trwało może kilka sekund. Byłam jednak wtedy bardzo dumna, że widziałam.

Potem przyjechał Bykowski

Walery Bykowski i jego żona pojawił się w Łodzi dzień później . Przyjechali z Olsztyna pociągiem. Witano ich na Dworcu Kaliskim. Po krótkim odpoczynku w Grand Hotelu Walenty Bykowski, zwany „Jastrzębiem” pojechał do Sieradza. Tam urodził się bowiem Ary Sternfeld, jeden z twórców kosmonautyki. Bykowskiemu nadano honorowe obywatelstwo miasta Sieradza. Po powrocie do Łodzi zwiedził łódzkie osiedla - Kurak i Nowe Rokicie.

Wieczorem Tiereszkowa i Bykowski złożyli kwiaty pod pomnikiem Wdzięczności w parku im. Poniatowskiego. Stamtąd udali się na kolejne spotkanie. Tym razem w siedzibie Komitetu Łódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

- Otrzymali tam między innym specjalne medale pamiątkowe wybite z okazji ich pobytu w Łodzi - pisał „Dziennik Łódzki”. - Podczas spotkania wystąpili soliści Opery Łódzkiej - Tadeusz Kopacki, Delfina Ambroziak i Jadwiga Pietraszkiewicz.

Wala Tiereszkowa odśpiewała „Pieśń kosmonautów” co zebrani przyjęli burzliwymi oklaskami.

Po tym spotkaniu Walentyna Tiereszkowa i Walery Bukowski wrócili do Grand Hotelu. „Dziennik Łódzki” szczegółowo relacjonował ich pożegnanie z Łodzią. O godzinie 7.20 goście ze Związku Radzieckiego opuścili Grand Hotel. Wsiedli w podstawioną limuzynę, w kawalkadzie aut ulicą Piotrkowską, a następnie ul. Rzgowską ruszyli w kierunków Katowic. Po drodze owacyjnie żegnać miały ich tysiące ludzi. Ku zaskoczeniu wszystkich auta zatrzymały się na pętli autobusowej przy ul. Rzgowskiej. Tu doszło do przemowy Michaliny Tatarkówny -Majkowskiej.

- Nie żegnamy cię, ale do widzenia- mówiła pierwsza sekretarz Komitetu Łódzkiego PZPR. - Sprawiliście mieszkańcom naszego miasta wiele radości swoimi odwiedzinami. Pamiętajcie o Łodzi, o jej mieszkańcach, o jej klasie robotniczej. Odwiedźcie nas jeszcze raz!

Walentyna Tiereszkowa pożegnała się z Łodzią: - Drodzy towarzysze, opuszczając wasze piękne miasto serdecznie wam dziękujemy za ciepłe przyjęcie i życzymy jak największych sukcesów w pracy oraz dużo, dużo szczęścia - napisała.

Walentyna Tiereszkowa więcej już w kosmos nie poleciała. Nie przyjechała też po raz drugi do Łodzi. Była członkiem Komitetu Centralnego KC KPZZ, Rady Najwyższej ZSRR, skończyła Wojskową Akademię Lotniczą i wiele lat pracowała w Gwiezdnym Miasteczku. W 1997 roku, gdy skończyła 60 lat przeszła na emeryturę. Dziś nie lubi publicznych występów i niechętnie wspomina o locie w kosmos. Choć jakiś czas temu powiedziała, że chciałaby umrzeć na Marsie.

W Łodzi po wizycie kosmonautki została tylko pamiątkowa tablica. Zespół Szkół Włókienniczych nie nosi już imienia Tiereszkowej, bo w 1991 rada pedagogiczna zadecydowała, że nie chce mieć takiej patronki. Został nim Karol Wojtyła. Ale o Tiereszkowej dalej pamięta się na świecie. W 2000 roku jedno z angielskich stowarzyszeń uznało ją za kobietą XX wieku.

Walery Bykowski zmarł w marcu ubiegłego roku w Gwiezdnym Miasteczku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki