Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kotka Mela z Sieradza po śmierci swojego właściciela, mieszkała przy jego grobie

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Kotka Mela
Kotka Mela Fot. Dariusz Piekarczyk
Czasem słyszy się o psach, które po śmierci właściciela kładą się na jego grobie. W Sieradzu tęsknota za zmarłym właścicielem zagnała na cmentarz kotkę Melę.

Kotka Mela po śmierci opiekuna, mieszkała przy jego grobie

Czasem słyszy się o psach, które po śmierci właściciela kładą się na jego grobie. W Sieradzu tęsknota za zmarłym opiekunem zagnała na cmentarz kotkę Melę.

Mela była oczkiem w głowie Antoniego Mamosa, który przez wiele lat był kościelnym w Bazylice Mniejszej w Sieradzu. Na początku września 2020 roku pan Antoni zmarł i zawalił się świat Meli, z dnia na dzień została sama. Spoczął na Cmentarzu Parafialnym w Sieradzu w jednym grobie obok żony Pelagii, która odeszła w roku 2018. Koci instynkt zaprowadził na cmentarz także Melę, gdzie odnalazła grób swojego pana. Jak to zrobiła, nie wiadomo, ale zamieszkała na cmentarzu.

Wykopała sobie niewielką jamkę obok grobu swojego pana – mówi Sławomir Dziedziela, który pracuje czasem na nekropolii. – Można było ją tam spotkać każdego dnia. Chodziła po cmentarzu, pewnie szukała jedzenia.

– Któregoś dnia przyszła pod nasz kiosk w którym sprzedajemy wiązanki, znicze, a który sąsiaduje z cmentarnym parkanem – dodaje pani Wanda. – Wyglądała strasznie, była chuda, brudna, zaniedbana, krótko mówiąc – skóra i kości. Przyszła, bo była głodna. Mój zmarły w kwietniu mąż Krzysztof dał jej raz, drugi jeść, a ona zaczęła nas odwiedzać.

– Nieufna była, właściwie do dzisiaj taka jest – wtrąca pani Marianna, także pracująca w kiosku. – O, niech pan tylko popatrzy, pogłaskać ją można, ale na ręce nie da się wziąć za nic w świecie. Pewnie dlatego, że doznała wiele krzywd od ludzi, już tu na cmentarzu. – To bardzo mądre zwierzątko – wtrąca pani Wanda. – Po śmierci męża to ze dwa tygodnie chodziła jakaś otumaniona, aż w końcu przekonała się do mnie. A wie pan jak było z jej imieniem? Jedna z pań mieszkająca niedaleko cmentarza znała dobrze pana Antoniego. Poznała też kotkę, wiedziała, że ma na imię Mela. To mówi do niej, „Mela, Mela”, a ta zaczęła reagować na swoje imię.

Mela stała się kocią celebrytką. Okoliczni sprzedawcy znają ją, przychodzą, podsuwają smakołyki. – Przybiegają tu dzieciaki, jak wracają do szkoły i od razu pytają, czy jest Mela – mówi pani Marianna. –Wszyscy ją tu kochamy. Ludzie, którzy odwiedzają zmarłych na nekropolii też ją znają, a w czasie dnia to ona ma tu swój ulubiony kocyk, na którym sobie drzemie. Jak był upał, to chodziła między groby, kładła się na grzbiecie i leżała, takie to kocie zwyczaje. O, proszę popatrzeć, ma tutaj także swoją miseczkę, w której zawsze jest jedzonko. Już nigdy nie będzie głodna.

– Ona jest teraz moim oczkiem w głowie – wtrąca pani Wanda. – Mówię czasem do niej „Melka, Melka, chodź pójdziemy na grób twojego pana”. I wie pan co, ona się zrywa z posłania, prawie że stoi na baczność, ogon do góry i idziemy, najpierw na grób mojego męża. Pomodlę się, a ona stoi spokojnie. „To co, do pana Antoniego teraz?” Jak to usłyszy, to biegnie przede mną. Położy się na grobie, przeciągnie, pomruczy. I tak sobie żyjemy we dwie.

Noce Mela spędza w kiosku, gdzie ma dwa posłania do wyboru. Próbowałam ją zabrać do domu, ale nie dała się – wyjaśnia nasza rozmówczyni. – To wolny kociak, kociak z charakterem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki