Zdaniem lekarki weterynarii, Moniki Wiktorskiej, to wynik celowego działania człowieka.
- Wygląda na to, że ktoś najpierw wabi kota do siebie (a są to koty domowe, ufne), następnie łapie go za ogon, robi nim kilka obrotów w powietrzu, a potem nim rzuca. Obrażenia są bardzo duże, zwierzę bardzo cierpi - mówi lekarka.
Taki los spotkał m.in. kota pani Anny. - Nie da się opisać, jak to zwierzę cierpi. Jak zawsze wieczorem wypuściłam kotkę na dwór, wróciła po kilkunastu minutach i strasznie miauczała. Zauważyłam, że jej ogon wisi bezwładnie, a ona usiłuje go odgryźć - opowiada kobieta.
- Naderwanie ogona to uszkodzenie rdzenia, zwierzęta nie trzymają moczu i nie mogą załatwiać potrzeb fizjologicznych - dodaje Monika Wiktorska. - W takich przypadkach często musimy amputować ogony. Lekarka apeluje, by w tym rejonie miasta właściciele kotów zwracali większą uwagę na swych pupili i lepiej nie wypuszczali ich samych.
CZYTAJ: Koty padają ofiarą dręczyciela
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?