Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradną kable na potęgę

Wiesław Pierzchała
Z powodu kradzieży kabli policjanci z łódzkiej aglomeracji mają sporo roboty
Z powodu kradzieży kabli policjanci z łódzkiej aglomeracji mają sporo roboty fot. archiwum KWP
W Łodzi i okolicy kable telefoniczne kradną na potęgę.

Grasują szajki, które za pomocą linek stalowych, zamocowanych do samochodów, wyrywają włazy do studzienek telekomunikacyjnych.

Telekomunikacja Polska SA ponosi wielkie straty, ale nie daje za wygraną. Coraz staranniej zabezpiecza włazy, a kable smaruje specjalną farbą, która widoczna jest tylko w ultrafiolecie. Dlatego rabusie doznają szoku, gdy potraktowani specjalnym aparatem zaczynają nagle świecić.

Szajki non stop są aktywne w Łodzi i poza jej granicami, przez co aglomeracja łódzka i Śląsk to dwa miejsca w Polsce, w których najczęściej kradzione są napowietrzne i podziemne przewody telefoniczne. Łupy zwykle trafiają do punktów skupu złomu.

- Niedawno TP SA zawiadomiła nas, że przy ul. Nowy Józefów na Retkini ze studzienki skradziono 230 metrów przewodów, wartych 2,5 tys. zł - mówi Gustaw Matyja, zastępca komendanta III komisariatu w Łodzi. - Sprawcy są ścigani.

Złodzieje pojawili się też w Dłutowie, Pabianicach i Ksawerowie pod Łodzią, gdzie ukradli ponad tysiąc metrów kabli wartych 30 tys. zł. Złapano ich. Mają 27 i 36 lat. Pierwszy dostał dozór policyjny, drugi trafił za kratki.

Policja ujęła także szajkę czterech łodzian w wieku od 26 do 36 lat, którzy z kradzieży przewodów czerpali krociowe zyski. Grasowali m.in. w Łodzi i powiecie łódzkim wschodnim. Policja zarzuciła im ponad 20 kradzieży.

- Jeden z zatrzymanych przyznał, że na sprzedaży skradzionych przewodów zarobił 70 tys. zł - informuje Anna Ziętara z Komendy Powiatowej Policji w Koluszkach. Dodaje, że z powodu tej szajki operator sieci stracił milion złotych.

Łódź i okolice to prawdziwe złodziejskie zagłębie kablowe, do którego ściągają przestępcy z odległych stron. Jeden z nich, 51-latek, wpadł w nocy na gorącym uczynku w Skoszewach Starych pod Łodzią, gdy ciął wiszące na słupie kable. Okazał się mieszkańcem woj. świętokrzyskiego. Działał z dwoma wspólnikami w wieku 55 i 66 lat. Zatrzymano ich. Pierwszy udawał, że zbiera - po ciemku! - kapsle i puszki po piwie, a drugi zmierzał do przystanku autobusowego w Nowosolnej. Policja bada, jakie jeszcze kradzieże mają na swoim koncie.

- Szajki są wyspecjalizowane, a ich metody coraz bardziej bezczelne - podkreśla Maria Piskier, rzecznik biura prasowego TP SA we Wrocławiu (w jego gestii jest region łódzki). - Aby wyrwać właz do studzienki, stosują nie tylko auta, a nawet traktory. W studzienkach kradną i niszczą wszystko co popadnie. Gdy natrafią na światłowody, których nie mogą sprzedać, to je tną dla samego niszczenia. W walce z szajkami stosujemy wciąż nowe metody, które są bardziej skuteczne. O szczegółach nie mogę mówić. Powiem tylko, że chodzi o dodatkowe zabezpieczenia wejść do studzienek, o znakowanie kabli specjalną substancją widoczną tylko w ultrafiolecie i monitorowanie całych sieci, dzięki czemu od razu wiemy o każdej próbie kradzieży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki