Kradną rośliny z miejskich rabat w Łodzi

Kilka tygodni temu Zarząd Dróg i Transportu obsadził kwiatami zielony teren przy skrzyżowaniu ulic Ossowskiego i Długosza. Jednak wkrótce kwiaty zaczęły znikać.

- Najpierw zaczęły ginąć berberysy i buszkpany, potem uschły hortensje - wylicza jedna z mieszkanek osiedla. - To marnowanie pieniędzy. Gdyby ZDiT sadził kwiaty tańsze i bardziej odporne na warunki atmosferyczne, to zamiast ginąć, zostawałyby na rabatach.

To niejedyny przypadek, gdy z miejskich rabat giną rośliny. Kwiaty zginęły między innymi z rabaty w samym centrum Łodzi - na placu Wolności.

Złodzieje szczególnie upodobali sobie begonie.

- Te akurat kwiaty często trafiają na groby - przyznaje Maria Kaczmarska, rzeczniczka Zarządu Zieleni Miejskiej. - Mają tę zaletę, że łatwo przyjmują się w nowym miejscu. A jeśli się nie przyjmą, to złodziej i tak nic nie traci.

Rozpoczęło się sadzenie drzew przy ulicach Łodzi [ZDJĘCIA]

Jednak urzędnicy podkreślają, że większość zaginionych roślin nie jest zbyt droga.

- Za jedną sadzonkę begonii płacimy od 4 do 5,50 zł - wylicza Kaczmarska. - To nie cena kwiatów skłania złodziei do kradzieży.

Piotr Grabowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi, uważa zarzut, że kwiaty są za drogie, za absurdalny.

- Sadzimy kwiaty, bo zniechęcają one kierowców do parkowania w miejscach niedozwolonych - tłumaczy. - Wybieramy zwykłe gatunki odporne na trudne warunki w mieście. Hortensje i berberysy to duże, ładne kwiaty i dobrze się w mieście sprawdzają.

ZDiT za kwiaty nie płaci wiele: zaledwie od 2 do 7 zł za sztukę.

Jesienne sadzenie drzew w Łodzi. 4 tys. drzew pojawi się na ulicach i w parkach [LISTA,ZDJĘCIA]

Z szacunków ZZM wynika, że łupem złodziei pada od 5 do 10 proc. roślin sadzonych w mieście. Koszty większości ponoszą wykonawcy, bo uprawy są objęte gwarancją.

Ale zdarzają się też kradzieże drzew. Przez zimę złodzieje wykopali z Księżego Młyna 60 cisów wartych aż 7 tys. zł.