"Przyjaciel pszczół", jak nazwał go w ogłoszeniu Nawrocki, zakradł się do pasieki na początku maja. Koło burzenińskiego SKR stało 18 uli z rodzinami pszczelimi.
- Najpierw myślałem, że zakradł się złodziejaszek. Ale prawdopodobnie ukradł ul tak zwany trzymacz pszczół, który trzyma pszczoły od rójki do wiosny. Kiedy zimą owady spadają, to go serce boli, że ul jest pusty. Sądzę, że pszczoły przesiedlił, ul porąbał i spalił lub wstawił do obory, żeby kury jajka w nim niosły - opowiada.
Ule i rodziny pszczele najdroższe są wiosną, czyli przed sezonem produkcyjnym. Nawrocki robi ule samodzielnie. Wartość fabrycznego to 200 - 300 zł, rodziny pszczelej nawet 300 zł.
Czemu taki apel? - Najważniejsza była rodzina pszczela. Ja ule mam nowe, więc chciałem i ten odzyskać. Stąd ogłoszenie - zdradza Nawrocki. - Niestety, nikt się nie zgłosił. Oczywiście blefowałem, pisząc, że zgłosiłem sprawę policji. Kto chodziłby po polach lub posesjach i szukał jednego ula... Rozpytywałem znajomych na terenie gminy, ale nic to nie dało.
Przewodniczący nie kryje, że nawet wśród pszczelarzy z tego samego koła dochodzi do kradzieży uli. Na dowód podaje przykład z gminy Wodzierady (powiat łaski). Kilka lat temu jeden z pszczelarzy stracił cztery ule z pszczołami. Wezwał policję i podczas kontroli pasiek okazało się, że ule znalazły się u… jego kolegi z koła. Nieszczęśnik tłumaczył, że przez zimę jego pszczoły zginęły, a on kocha te owady. Była wiosna, a bzyczenia pszczół nie słyszał. W desperacji ukradł więc ule koledze...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?