Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradzieże samochodów w Łódzkiem. W 2016 r. skradziono 817 aut

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
DziennikŁódzki/archiwum
W 2016 r. w województwie łódzkim skradziono 817 aut, a w 2015 r. 1163. Kradzieży było mniej też w samej Łodzi: w 2016 r. skradziono 547 aut i w 2015 r. - 608.

To bardzo dobra wiadomość dla kierowców. Co sprawia, że od paru lat złodzieje samochodów mniej dają się we znaki?

- Oprócz działań policji, na spadek liczby kradzionych aut ma wpływ sytuacja na rynku motoryzacyjnym w Polsce. Rośnie sprzedaż nowych pojazdów oraz import aut używanych. Samochód powoli przestaje być luksusem i niemal każdy pracujący może sobie go kupić. Rośnie dostępność części zapasowych zarówno oryginalnych, jak i zamienników. Rośnie także świadomość użytkowników pojazdów, którzy lepiej je zabezpieczają i nie kupują części z nieznanych źródeł. Jednym słowem kurczy się szara strefa, w której działają przestępcy. A przecież to popyt kształtuje podaż - zaznacza aspirant sztabowy Radosław Gwis z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Jeśli chodzi o województwo, to najczęściej kradzione są volkswageny - golfy i passaty, fiaty - seicento i pandy oraz toyoty corolle.

Nieco inaczej jest w Łodzi, w której w minionym roku skradziono 82 bmw, 65 citroenów, 48 mazd, 46 volkswagenów, 40 fiatów, po 37 mercedesów i peugeotów, 34 audi, 24 hond oraz po 16 oplów i renaultów.

Kradzieże samochodów w Łodzi. Najwięcej aut ginie na Bałutach, najmniej w centrum [MAPA]

Samochody popularnych marek kradzione są głównie po to, aby w tzw. dziuplach złodziejskich rozebrać je na części i sprzedać na giełdach samochodowych lub przez internet.

Policjanci zwracają uwagę, że rabusie znacznie rzadziej przebijają numery nadwozia i sprzedają pojazdy w całości. Jeśli już, to dzieje się tak głównie z autami luksusowymi. Najczęściej trafiają one w tedy za wschodnią granicę i tam są sprzedawane. Chodzi m.in. o takie drogie marki jak jaguar, porsche i bentley, które zazwyczaj kradzione są na zamówienie.

Pojazdy przede wszystkim kradzione są nocą - głównie z ulic, parkingów przyblokowych i niestrzeżonych parkingów osiedlowych. Jakie metody stosują przestępcy?

- Najczęściej następuje otwieranie drzwi przy pomocy mechanicznych urządzeń takich jak łamaki, widelce lub korkociągi. Inna metoda to wybicie szyby, a następnie dezaktywacja zabezpieczeń elektronicznych przy pomocy specjalnych urządzeń. W przypadkach droższych samochodów posiadających kluczyki zbliżeniowe, następuje skanowanie lub wzmacnianie częstotliwości przy pomocy specjalnych urządzeń elektronicznych - wyjaśnia Jakub Puzder, naczelnik wydziału do walki z przestępczością samochodową Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.

Tak więc złodziej najczęściej dostaje się do samochodu po wyłamaniu zamka w drzwiach. Bywa jednak, że kradnie kluczyki do pojazdu i nimi otwiera drzwi. Kluczyki najczęściej kradzione są z mieszkań zamkniętych tylko na klamkę lub z kieszeni kierowcy w momencie, gdy robi on zakupy w sklepie, markecie lub na targu.

Jeszcze niedawno popularne były inne metody kradzieży jak: laweta, pod legendę i na butelkę. W pierwszym przypadku upatrzony samochód przestępcy umieszczali na lawecie i znikali. W drugim przypadku bandyci dawali znaki kierowcy, że złapał gumę. Kierowca zatrzymywał samochód, zostawiał kluczyki w stacyjce i szedł zobaczyć szkodę. Na to tylko czekali złodzieje, którzy siadali za kierownicą i błyskawicznie odjeżdżali. Ostatnia metoda polegała na tym, że przestępcy podkładali pod koła butelkę z plastiku. Gdy kierowca ruszał, nagle słyszał huk. Wysiadał więc z auta, aby zobaczyć co się stało. Na to tylko czekali złodzieje. Dzisiaj te metody to już przeszłość i zdarzają się dość rzadko.

Na początku grudnia 2016 r. policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn. Jeden okazał się złodziejem samochodów, a drugi paserem działającym w tej branży.

Zaczęło się od tego, że pewien kierowca zaalarmował policjantów, że sprzed bloku przy ul. Zbaraskiej w Łodzi skradziono renaulta megane. Stróże prawa ustalili, że pojazd wart 35 tys. zł najpewniej został ukryty w garażu pod Aleksandrowem Łódzkim. Udali się na miejsce i na pobliskiej działce rekreacyjnej zatrzymali dwóch mężczyzn w wieku 41 i 29 lat. Pierwszy z nich odpowie w sądzie za kradzież samochodu, za co grozi mu do 10 lat więzienia. Natomiast drugi usłyszał zarzut paserstwa, za co grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.

Właściciel warsztatu samochodowego w Łodzi na Górnej doznał wstrząsu, gdy 9 maja 2016 r. stwierdził, że ktoś włamał się do zakładu i ukradł bmw warte 100 tys. zł. Policjanci ustalili, że złodziejem może być pracownik warsztatu, który niedawno zatrudnił się pod fałszywym nazwiskiem.

Okazało się, że mieszkał koło Radomia i tam został zatrzymany. Był już notowany za podobne przestępstwa i poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu. Jemu też grozi do 10 lat więzienia. Przygotowane do sprzedaży bmw odzyskano.

Fikcyjne kradzieże

Bywa, że kierowcy zgłaszają fikcyjne kradzieże samochodów w celu wyłudzenia odszkodowania z firmy ubezpieczeniowej. W takich sytuacjach delikwenci odpowiadają za oszustwo.

We wrześniu 2016 r. do II komisariatu w Łodzi przybył 22-letni łodzianin i powiadomił o kradzieży swoich dwóch peugeotów 301 wartych 80 tys. zł. Twierdził, że pojazdy zostały skradzione sprzed bloku na Bałutach.

- Wszystko wskazywało na to, że auta nie zostały skradzione, zaś ich właściciel za ich utratę chciał uzyskać odszkodowanie od ubezpieczyciela - informował komisarz Adam Kolasa z KWP w Łodzi.

Stróże prawa mieli nosa. Gdy wezwali 22-latka na przesłuchanie i wzięli go w krzyżowy ogień pytań, oszust przyznał się do zawiadomienia o przestępstwie, którego nie popełniono. Wyjaśnił, że tak uczynił, gdyż miał kłopoty finansowe. Grozi mu do trzech lat więzienia.
wp

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki