Aktorka wyjaśniła, że na opublikowanych nagraniach mówiła do swojego dziecka, co polecił jej terapeuta. Wypowiadanie na głos pewnych rzeczy miało przynieść jej ukojenie i pewnego rodzaju ulgę.
Joanna Opozda tłumaczy, że w trakcie w zaawansowanej ciąży, kiedy walczyła o jej utrzymanie, mierzyła się również z depresją i kryzysami psychicznymi, jednak nie mogła przyjmować żadnych leków.
- Jest mi strasznie wstyd, czuję się poniżona. Na swoją obronę powiem, że byłam bardzo samotna, cierpiałam na ogromną depresję... Byłam ciężko chora, żyłam w wiecznym strachu, martwiłam się o nasze dziecko, hormony szalały... co chwila lądowałam w szpitalu... Mój mąż już wtedy romansował z sąsiadką... O czym dowiedziałam się miesiąc później... - pisze aktorka
W dalszej części Opozda zaapelowała do matki Królikowskiego, Małgorzaty Ostrowska-Królikowskiej by powstrzymała syna dla dobra wnuka.
Niedługo później nagrania i zdjęcia zniknęły z profilu Królikowskiego, a sam aktor oznajmił, że jego konto zostało zhakowane.
- Treści opublikowane na moim Instagramie były wrzucone przez osobę, którą odnajdą odpowiednie organy ścigania. Nie miałem pojęcia o istnieniu tych materiałów i jestem w ciężkim szoku - poinformował aktor.
Joanna Opozda nie wierzy w to, że Instagram Królikowskiemu został zhakowany. Jakpoinformowała, zdjęcia wysyłała mu w wiadomościach prywatnych, gdyż nie miała w tamtym czasie siły pisać.