Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kropiwnicki miał rację

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Tak, Jerzy Kropiwnicki miał rację. W 2009 roku, kiedy był jeszcze prezydentem Łodzi, polecił dokonać pewnej korekty na wielkim banerze na ścianie kamienicy u zbiegu alei Kościuszki i ulicy Zielonej, gdzie do listopada 1939 roku stała synagoga. Napis na banerze głosił, że zniszczyli ją hitlerowcy, Kropiwnicki polecił zamienić hitlerowców na Niemców, co wzbudziło wtedy sporo kontrowersji.

Skąd nagle ten powrót do Kropiwnickiego i Niemców? Za sprawą Niemców i ich filmu "Nasze matki, nasi ojcowie", który przykuwał uwagę Polaków przez ostatnie trzy wieczory. Nasze największe oburzenie wzbudził obraz polskich partyzantów z Armii Krajowej. To żywcem wyjęci z okupacyjnej propagandy "Polnische Banditen", brudni i odrażający zarówno fizycznie, jak i moralnie. Ta filmowa niemiecka charakterystyka żołnierzy Armii Krajowej została "wzbogacona" ich rzekomym, wręcz krwiożerczym antysemityzmem. Z drugiej strony mamy bardzo zniuansowane postacie Niemców, od potworów do "zwykłych" żołnierzy, którzy zawsze wykonują zbrodnicze rozkazy, ale nie brak w nich wątpliwości i ludzkich odruchów.

W dyskusji historyków, publicystów i dyplomatów, która odbyła się po emisji ostatniej części filmu, pojawił się kilka razy wątek nazewnictwa. Ktoś zwrócił uwagę, jak w miarę upływu czasu jako sprawców zbrodni coraz częściej wskazuje się nie Niemców, ale nazistów lub hitlerowców. Tendencję taką widać szczególnie u Niemców. Ofiary i potomkowie ofiar mówią na sprawców zbrodni po prostu "Niemcy". Rozstrzeliwani, wieszani, paleni nie pytali katów, czy noszą w kieszeni legitymację NSDAP.

To rozróżnienie jest ważne dla samych Niemców, ponieważ pozwala zachować im twarz, zostawić furtkę, uniknąć stawiania znaku równości między sprawstwem zbrodni a narodowością zbrodniarzy.

Kiedy Jerzy Kropiwnicki kazał zmieniać napis na banerze, padały argumenty, że to niepotrzebne, że może wpłynie na ochłodzenie tak dobrze rozwijających się stosunków z Niemcami. Przede wszystkim jednak nie wydawało się to konieczne, bo pojęcia "hitlerowcy", "naziści" i "Niemcy" w kontekście II wojny światowej wciąż jednak są w dużym stopniu traktowane synonimicznie. Ale czy nadal będą za 30 czy 50 lat? Wtedy nie będzie już na świecie ani zbrodniarzy, ani ich ofiar, żeby przypominali, kto był kim w najokrutniejszej z wojen.

Jeśli mamy wyciągać jakieś wnioski po emisji tego filmu, to niech jeden będzie taki: gdziekolwiek upamiętniamy miejsce zbrodni, niech nie będzie nam wszystko jedno, jak nazwiemy zbrodniarzy. Kto wie, czy potem będzie się komuś chciało zamieniać hitlerowców na Niemców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kropiwnicki miał rację - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki