Sąd Okręgowy w Łodzi skazał w piątek, 17 marca, Roberta M. z Głowna na 13 lat więzienia i na 80 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonego Krzysztofa B., który w wyniku ataku nożem doznał ciężkich obrażeń i został kaleką. Wyrok nie jest prawomocny, a obrona już zapowiada apelację.
Chodzi o zdarzenie na plaży nad zalewem MOSiR w Głownie, kiedy to przy wielu plażowiczach Robert M. zaatakował nożem Krzysztofa B., a następnie zamknął się w mieszkaniu i zagroził, że wysadzi w powietrze całą kamienicę. Prokurator Janusz Tomczak domagał się dla oskarżonego 25 lat więzienia, zaś adwokat Tomasz Wach wnioskował o zmianę kwalifikacji czynu z usiłowania zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, na co jednak sąd się nie zgodził. Dlaczego? Sędzia Marek Chmiela wyjaśnił, że w takich przypadkach decyduje zamiar agresora, a nie obrażenia u ofiary napadu. I podał przykład ataku siekierą, kiedy zamiar zabicia jest ewidentny, ale bywa, że napadnięty broni się rękoma i nie ponosi ciężkich obrażeń.
CZYTAJ TEŻ: Głowno: zastępca komendanta powstrzymał nożownika i uratował kobietę
- Powodem konfliktu było to, że pokrzywdzony - mówiąc kolokwialnie - „odbił” dziewczynę oskarżonemu, który podczas zdarzenia na plaży MOSiR swemu rywalowi z dużą siłą zadał ciosy nożem w głowę i w plecy w okolicy kręgów szyjnych, które spowodowały niedowład nóg i w rezultacie trwałe kalectwo - zaznaczył sędzia Chmiela uzasadniając wyrok.
Robert M. nie komentował wyroku. Poprosił jedynie, aby ...oddano mu wiatrówkę. Okazało się jednak, że chodzi o zupełnie inną, wcześniejszą sprawę. Otóż oskarżony miał chodzić po Głownie z wiatrówką, więc policja mu ją odebrała.
Sędzia Chmiela przyznał, że Robert M. dziwnie się zachowywał - na przykład chodził po plaży MOSiR z kluczem francuskim ściskającym nabój do karabinka AK 47, czyli słynnego kałasznikowa. Decyzją sądu dowody rzeczowe w postaci noża, naboju i buli gazowej o wadze 11 kg zostały skonfiskowane. Ponadto sąd przedłużył areszt skazanemu do końca tego roku.
CZYTAJ TEŻ: Atak nożownika w szpitalu w Zgierzu. Nożownik nie żyje. Ranny policjant i pacjenci
Według śledczych, Robert M. 9 sierpnia 2015 roku nad zalewem w Głownie zadał trzy ciosy nożem Krzysztofowi B. Po ataku nożem 40-latek uciekł do swego domu, a plażowicze, wśród których byli dwaj policjanci po cywilnemu mający wtedy dzień wolny, pobiegli za nim.
Oskarżony zamknął się w mieszkaniu i zagroził policjantom, że jeśli nie odstąpią od drzwi, to przy pomocy butli gazowej wysadzi kamienicę w powietrze. Wkrótce jednak został obezwładniony.
Podczas procesu Robert M. nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że tylko raz ukłuł swego rywala nożem w ramię i że nie zamierzał wysadzać budynku.
ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?