Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kwiatkowski: Nie uciekam. NIK to wyzwanie [WYWIAD]

rozm. Marcin Darda
Krzysztof Kwiatkowski
Krzysztof Kwiatkowski Bartłomiej Ryży/Polskapresse
Rozmowa z Krzysztofem Kwiatkowskim, przyszłym prezesem Najwyższej Izby Kontroli.

Niezależny prezes NIK z Platformy Obywatelskiej?

Nie jestem anonimowy, zajmowałem stanowiska, wymagające apolityczności, bo takie jest też ministerstwo sprawiedliwości. Przez cały ten okres także ze strony opozycji słyszałem, że wykonuję swoje obowiązki w sposób bezstronny, rzetelny i fachowy. Zrobię wszystko, by tak samo wykonywać obowiązki prezesa NIK. Moi poprzednicy też byli wybierani z tej pozycji: Lech Kaczyński był posłem PC, Janusz Wojciechowski posłem PSL, a Mirosław Sekuła posłem AWS. Mam nadzieję, że będę oceniany za swą pracę, tak jak moi poprzednicy. Jeżeli jakakolwiek kontrola NIK dotyczyłaby jakichkolwiek decyzji, które podejmowałem jako minister, wyłączę się z podejmowania decyzji w tej sprawie. Poza tym kluczowe decyzje w NIK podejmuje kolegium NIK, ciało 19-osobowe, gdzie prezes ma jeden głos. Złożę też mandat poselski i legitymację partyjną, by podkreślić tę szczególną niezależność tej instytucji.

CZYTAJ TEŻ: Krzysztof Kwiatkowski nowym prezesem NIK

Niektórzy oceniają, że Pan ucieka z polityki do NIK. Nie wszedł Pan do rządu, a do zarządu krajowego PO nie ma szans...

To nie ucieczka, to wyzwanie. Nigdy nie patrzyłem na działalność publiczną jako miejsce realizacji ambicji, tylko miejsce rzetelnego wykonywania obowiązków. Po odejściu z rządu kierowałem komisją kodyfikacyjną, najmniej polityczną ze wszystkich komisji. Zdecydowałem się kandydować na prezesa NIK, bo przed nią stoją wielkie wyzwania. Moje priorytety to zogniskowanie kontroli na rzeczywistych problemach państwa. Kontrola będzie ukierunkowana na obszary o największym ryzyku, czyli największych przetargach, szczególnie tych współfinansowanych z funduszy europejskich. Muszę też wzmocnić autorytet NIK. W ostatnich trzech latach Izba do Sejmu skierowała 114 wniosków, dotyczących konieczności zmiany prawa, a zrealizowano z nich 17 całkowicie, 11 częściowo, co pokazuje, że chociaż NIK nadal cieszy się uznaniem w oczach opinii publicznej, to nie cieszy się takim uznaniem w Sejmie. Chcę to zmienić i zaproponować nowe kompetencje dla jednej z komisji sejmowych, która by się tym zajęła. Trzecia rzecz to wzmocnienie podejścia eksperckiego, by NIK nie tylko wskazywała błędy podmiotom kontrolowanym, ale i podpowiadała dobre rozwiązania.

I swojej frakcji w PO, a także radnych, którzy mają być wyrzuceni z partii, też Pan nie zostawia?

Jeśli PO chce być formacją odpowiedzialną, umiejącą przekonać do siebie łodzian, nie może być podzielona. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie Krajowy Sąd Koleżeński rozpatrzy odwołania koleżanek i kolegów, których wykluczono lub zawieszono w związku z tym, że chcieli przedłużyć pracę jednej z komisji Rady Miejskiej, nadzorującej wykonanie największej inwestycji w historii Łodzi, czyli budowy nowego dworca. PO musi być zjednoczona, jeśli chce zasłużyć na zaufanie łodzian. I do takiego sposobu przekonywałem nawet na ostatnim zarządzie PO w Łodzi.

Czy NIK pod Pańską ręką będzie częściej kontrolował łódzki samorząd?

Kontrole samorządów w poszczególnych województwach nie realizuje kolegium NIK. Decyzje o kontrolach samodzielnie podejmują tzw. delegatury NIK w miastach wojewódzkich.

Przykład poprzednich prezesów NIK, weźmy choćby Lecha Kaczyńskiego czy Janusza Wojciechowskiego, pokazuje, że to świetna trampolina do kariery politycznej. Myślał Pan o tym, co po NIK?

Zawsze myślę o tym, czym w danym momencie się zajmuję. Tak było, gdy pracowałem w samorządzie, potem w parlamencie i w rządzie. Tą dewizą kieruję się zawsze, żeby jak najlepiej wykonywać obowiązki, które w danym momencie realizuję. To samo radzę moim koleżankom i kolegom politykom - dobra przyszłość to najwyższa i należyta staranność w wykonywaniu swoich obecnych obowiązków.

Widzi Pan siebie kiedyś w roli prezydenta Łodzi? Zdaje się, że swego czasu zależało Panu na tym najbardziej i nie wyszło.

Stanowisko prezydenta Łodzi to ogromny zaszczyt, bo miasto, w którym mieszkam, zasługuje na dobre zarządzanie, na klarowną wizję, także na to, że kiedy mówimy o świetności Łodzi nie był to czas przeszły. Prezydent Łodzi, kto by nim nie był, zawsze może oczekiwać mojego wsparcia i dobrej rady. Oczywiście kolejnych sześć lat, jeśli moją kandydaturę potwierdzi Senat, to dla mnie czas, w którym nie mogę i nie chcę być aktywny politycznie, jednak to nie zmienia mojego nastawienia, że będę trzymał kciuki mocno zaciśnięte, by Łódź była jak najlepiej zarządzana i była miastem, z którego możemy być dumni.

Według słów Donalda Tuska miał Pan być jednym z przyszłych przywódców Platformy. Chyba może już Pan o tym zapomnieć...

Dla mnie najlepsze, co mogłoby się wydarzyć, jeśli zostanę prezesem NIK, to by po zakończeniu misji wszyscy w Polsce mogli ocenić, że Izba była tą instytucją państwową, która przyczyniła się do wzrostu jakości życia publicznego. Jestem głęboko przekonany, że moja misja w NIK to budowanie dobrej przyszłości przede wszystkim dla obywateli, oczekujących, że instytucje administracji publicznej w Polsce będą działać w sposób bardziej profesjonalny i uczciwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Krzysztof Kwiatkowski: Nie uciekam. NIK to wyzwanie [WYWIAD] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki