Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Rutkowski: Kradzież auta? Teraz złodziej ma przebitkę na drogim traktorze

Marcin Darda
Krzysztof Rutkowski
Krzysztof Rutkowski Tomasz Bold/polskapresse
Z Krzysztofem Rutkowskim o sposobie działania złodziei samochodowych, rozmawia Marcin Darda.

Skradziono Panu kiedyś samochód?
Nigdy.

A próbowano?
Próbowano odbić samochody, które odzyskałem od złodziei. Na przykład w Wołominie odzyskałem parę lat temu jeepa grand cherokee, odstawiłem go na parking policyjny, z którego go skradziono. Były łódzki komendant miejski Janek Feja opowiadał mi, że gdy z detektywem Czerwińskim odzyskał jakieś auto, które potem stanęło przy komisariacie policji, złodzieje zwyczajnie przecięli siatkę i odjechali. Metody na utrzymanie odnalezionego auta pochodzącego z kradzieży są różne, czasem skuteczne, ale przy tym nieracjonalne. Białoruska milicja w Brześciu wykopała doły w ziemi, by nie pozwolić na ponowną kradzież odzyskanych przeze mnie luksusowych samochodów. I nie ruszyła, tyle że samochody po półrocznym parkowaniu w dole i tak do niczego się nie nadawały, bo zżarła je korozja.

Pomówmy o tym, jak się chronić przed sprytem złodziei. Słyszał pan o metodzie "na brelok"? Albo przyjeżdża do nas klient, bo sprzedajemy samochód. On się chce przejechać naszym autem, a swoje zostawia w zastaw i nie wraca, bo przyjechał kradzionym.
Nie będę chyba odkrywczy, jeśli powiem, że do kluczyków nie przytwierdzamy niczego, czego pochodzenia nie znamy. Jeśli chodzi o drugi ze sposobów, to wystarczy zastosować zasadę, że nie pozwalamy na żadne jazdy próbne przypadkowemu klientowi. Siadasz ze mną i jedziesz, a jeśli ci pasuje, to płać i samochód jest twój. A jeśli nie pasuje, to nie marnuj mojego czasu i do widzenia. Wystarczy po prostu być ostrożnym.

A czy są jakieś mechaniczne lub elektroniczne metody, o których można powiedzieć, że na 100 procent chronią przed kradzieżą?
Są, ale nie mówię tu o jakichś gadżetach, tylko o prostych mechanicznych sprawach. Jak się wyjeżdża na dłużej i zostawia auto na parkingu pod blokiem, to wystarczy z niego wymontować coś, co uniemożliwi ruszenie tym samochodem. Złodziej przecież nie chodzi na kradzież z akumulatorem pod pachą. Jest też dużo innych prostych rozwiązań, jak odcięcie dopływu paliwa.

Mogą taki przecież wziąć na lawetę.
Jak kradnie złodziej z ulicy, to nie kradnie "na lawetę". "Na lawetę" to jest sztuczka bardziej wyrafinowana, wymagająca sporo przygotowań, obserwacji zwyczajów właściciela samochodu, rozkładu jego dnia i zaangażowania kilku dodatkowych złodziei. Dlaczego? Bo tym sposobem kradnie się samochody droższe, luksusowe, a takich na parkingu osiedlowym nie zostawiamy. One są najczęściej wyposażone w immobilisery czy GPS-y, ale na to już dawno temu pojawiły się sposoby, czyli "zakłócacze" sygnału. Sygnał z dobrego GPS zawsze się odnajdzie. To jest sprzęt, który nie zapobiegnie kradzieży auta, ale szybko je zlokalizuje i pomoże odzyskać. Immobiliser z kolei jest systemem opartym na tym, że auto można odpalić tylko z pomocą oryginalnych kluczyków. Ale wystarczy, że do kości pamięci immobilisera złodziej podłączy laptop i wtedy otwiera samochód jednym przyciśnięciem klawisza "enter". Jednak skuteczność immobilisera zależy też od jego jakości.

W województwie łódzkim najczęściej kradzione są volkswageny. Są słabo zabezpieczone, czy po prostu jest na nie największy popyt?
Zdecydowanie chodzi o popyt, choć nie bez znaczenia jest fakt, że to bardzo popularne samochody. W związku z tym jest ich najwięcej, co przekłada się również na większą łatwość wtapiania się w tłum, bo łatwo nimi odjechać. Poza tym są to samochody, które nie mają charakterystycznych cech, więc mało kto zwraca na nie uwagę. Jednak z obserwacji wiem, że kradzież samochodów osobowych nie jest już takim problemem. Problemem staje się kradzież ciągników rolniczych.

Traktorów?!
No oczywiście, tyle że nie ursusów, ale tych o wiele droższych. Przeciętny samochód wart jest 30-40 tys. zł, a markowy traktor to 200-300 tys. zł. W tej chwili zajmuję się takimi sprawami. Policja tego w ogóle nie widzi. A kradną też maszyny budowlane, koparkoładowarki i samochody ciężarowe. Na terenie województwa łódzkiego są dwie mocne grupy przestępcze, które w takich kradzieżach się specjalizują. Jedna działa w okolicach Radomska, druga to grupa tomaszowska, która współpracuje z grupą z okolic Żyrardowa. Policja powinna sprawę nagłośnić i zmobilizować właścicieli takiego drogiego sprzętu, by montowali GPS-y, bo nie każdy złodziej chodzi z "zakłócaczem", a po kradzieży policja bez większych problemów taki pojazd odzyska. Nie dalej jak w poniedziałek miałem sygnał, że w okolicach Rawy Mazowieckiej zaginęła koparka za 250 tysięcy złotych. Dziś złodziej na skradzionym aucie nie ma takiego przebicia, jak na specjalistycznym sprzęcie.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki